
developmentstudies.eu / Zarządzanie polityką współpracy na rzecz rozwoju międzynarodowego |
W ramach rozwijanej współpracy pomiędzy Norweskim Instytutem Spraw Międzynarodowych a Szkołą Wyższą Psychologii Społecznej oraz stowarzyszeniem Global Development Research Group, od lipca do października 2010 realizowany jest nowy 3 miesięczny projekt badawczy pt. „Normatywne podstawy norweskiego modelu międzynarodowej współpracy rozwojowej".
Jego celem jest kształceniem liderów międzynarodowej współpracy na rzecz rozwoju przy jednoczesnym wykorzystaniu doświadczeń modelu nordyckiego.
Katarzyna Szostak: Co sprowadza Ciebie do Oslo?
Marcin Fronia: W Norwegii pojawiam się dość regularnie od 2006 roku, kiedy wziąłem udział w Międzynarodowej Szkole Letniej, organizowanej przez Uniwersytet w Oslo. Wtedy jeszcze mało kto w Polsce wiedział o tym wydarzeniu, a ja byłem zdaje się jedynym uczestnikiem z Polski, który brał udział w innych zajęciach niż nauka języka norweskiego.
Przez 6 wakacyjnych tygodni uczyłem się tego, na czym polegają tzw. badania nad pokojem (ang. peace research), zobaczyłem jak działa od środka słynny Peace Research Institute in Oslo (PRIO), poznałem ludzi praktycznie ze wszystkich kontynentów, których łączą zainteresowania związane z zapobieganiem konfliktom, rozwojem międzynarodowym, praca w międzynarodowych organizacjach pozarządowych, zajmujących się konfliktami czy projekty realizowane w krajach rozwijających się lub np. na terenach byłej Jugosławii czy Gruzji.
Poznałem ciekawych ludzi, którzy pracowali w mediach i pokazywali, jak się mówi i pisze o tego rodzaju rzeczach. Kiedy później wyjeżdżałem na rok do Wielkiej Brytanii wiedziałem już dokładnie, że to, czemu chcę się bliżej przyjrzeć to właśnie studia nad rozwojem międzynarodowym, czyli tzw. development studies.Dlatego wybór padł na uniwersytet w Sussex, który jest pod tym względem liderem wśród brytyjskich uczelni. Po powrocie wiedziałem trochę więcej, miałem już bardziej wyraźny pomysł na doktorat, ale dalej ciągnęło mnie do Norwegii.
K.Sz. Na czym polega Twoja współpraca z Norwegami?
Od 2007 można datować moją współpracę z Norweskim Instytutem Spraw Międzynarodowych (NUPI). Po powrocie z Wielkiej Brytanii, dzięki zdobywanym kolejno grantom z programu Leonardo da Vinci brałem udział w wizytach studyjnych w NUPI, które pozwalały na stopniowe rozwijanie współpracy z tą instytucją.
W 2009 udało się ją bardziej sprofesjonalizować. W ramach konsorcjum trzech instytucji: NUPI, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej (SWPS) oraz polski think tank zajmujący się kształtowaniem polityki rozwojowej - Global Development Research Group (GDRG) wspólnie zdobyliśmy dofinansowanie na większy projekt, którego celem jest uruchomienie pierwszych w Polsce studiów podyplomowych z zakresu międzynarodowej współpracy rozwojowej. Nabór na te studia właśnie trwa i zakończy się 24 września.
K.Sz. W ramach projektu, o którym mówisz, proponowane studia mają być odpowiedzią na potrzeby słabo jeszcze zagospodarowanego obszaru w Polsce. Co to za obszar?
MF: Dokładna nazwa studiów do Development Policy Cooperation and Management, co po polsku tłumaczymy niewprost jako „Zarządzanie polityką na rzecz rozwoju międzynarodowego". Od początku więc pomysł na program tych studiów jest odpowiednio wyprofilowany i skierowany do konkretnej grupy odbiorców, w Polsce niestety ciągle jeszcze stosunkowo nielicznej, ale mamy nadzieję, że w przyszłości się to zmieni.
K.Sz. Co jest celem tych studiów i do kogo są one skierowane?
MF: Studia przeznaczone są przede wszystkim dla pracowników instytucji zaangażowanych w przekazywanie pomocy rozwojowej oraz w kształtowanie i realizację polityki pomocowej na poziomie krajowym i europejskim, takich jak: organy administracji publicznej, organizacje pozarządowe oraz media.
Tak informujemy na stronie projektowej. Chodzi jednak przede wszystkim o osoby, które już coś wiedzą, a najlepiej mają już jakieś doświadczenie w projektach rozwojowych, planowaniu polityki rozwojowej na rzecz krajów rozwiniętych itd. Zajęcia prowadzone będę w całości w języku angielskim, a ponad połowa wykładowców przyjedzie z innych ośrodków zagranicznych, aby przekazać wiedzę i doświadczenie, którym dysponują i które rozwijają w niektórych przypadkach już ponad kilkadziesiąt lat. Dodatkowym wymogiem są ukończone studia magisterskie, co oznacza, że program skierowany jest do osób, które najczęściej już gdzieś pracują.
Chcemy w ten sposób wzmocnić kompetencyjnie najpierw grupę, która w dużej mierze nadaje kształt obszarowi polityki pomocowej w Polsce. Taki jest cel studiów, na które teraz ogłaszamy nabór. Po zakończeniu roku testowego, jak go nazywamy, najprawdopodobniej uruchomimy bardziej zróżnicowaną ofertę krótszych kursów, dostosowanych do potrzeb osób z różnym poziomem doświadczenia i zainteresowanych różnymi aspektami międzynarodowej współpracy rozwojowej, włącznie z osobami, które dopiero planują zaangażować się w projekty pomocowe na rzecz krajów słabiej rozwiniętych.
K.Sz. Jak dużo jest instytucji, które pracują na rzecz rozwoju w krajach słabo rozwiniętych oraz wyrównywania dysproporcji społecznych na świecie?
MF: Na świecie tych instytucji jest bardzo wiele i są one bardzo zróżnicowane. Jest takie zapotrzebowanie na specjalistów z odpowiednio ukierunkowanym doświadczeniem, że uczelnie od lat kształcą ich w ramach samodzielnych studiów licencjackich i magisterskich z zakresu studiów rozwojowych.
Często już w trakcie studiów ludzie ci mają możliwość realizować swoje pierwsze, czasem jeszcze niewielkie projekty, zakładać swoje małe organizacje pozarządowe czy organizować kampanie społeczne. Podobnie jest np. na uniwersytecie w Sussex, o którym wspominałem, ale właściwie w każdym kraju tzw. starej Unii można bez trudu znaleźć takie studia na wielu uczelniach. Zdobyte już na studiach doświadczenie procentuje oczywiście później. Do międzynarodowych instytucji i organizacji pozarządowych trafiają po prostu lepiej przygotowani absolwenci.
K.Sz. Na czym polega współpraca na rzecz rozwoju i jak szeroko jest ona zakrojona w krajach wyżej rozwiniętych?
MF: Pierwsze skojarzenie to pomoc rozwojowa, czyli różne formy wsparcia dla krajów słabiej rozwiniętych. Ale to także sposób ułożenia współpracy gospodarczej pomiędzy danymi krajami lub związkami państw (jak UE), wykorzystywanie sankcji gospodarczych, ceł, kredytów czy innych instrumentów mogących stymulować rozwój. Najwięcej kontrowersji budzą właśnie te niesymetryczne relacje gospodarcze.
W obrębie współpracy na rzecz rozwoju mieści się oczywiście również pomoc humanitarna, udzielana np. w przypadkach katastrof, klęsk żywiołowych lub konfliktów zbrojnych, wyniszczających dany kraj. Sporo pomocy rozwojowej kierowanej jest do państw afrykańskich. Tradycyjnie kraje tzw. Afryki Subsaharyjskiej należą do grona stałych odbiorców takiej pomocy. W Afryce mamy jednak również do czynienia z państwami niestabilnymi politycznie (ang. fragile states), w których władza formalnie rządzących krajem może nie wykraczać poza stolicę lub nawet poszczególne dzielnice, poza którymi faktyczną władzę sprawują lokalni przywódcy, nierzadko dowodzącymi oddziałami partyzanckimi.
Spora część kierowanej do tych krajów pomocy nigdy nie trafia do tych, do których powinna, bo jest gdzieś po drodze przejmowana przez lokalnych watażków. Dlatego zarówno wśród instytucji międzynarodowych jak i organizacji pozarządowych od lat toczy się dyskusja nie tylko pod tytułem „jak pomagać", ale i „czy pomagać". Pomoc rozwojowa potrafi bowiem też uzależniać. Dlatego poszukiwane są takie rozwiązania, które okażą się najbardziej skuteczne w konkretnych a przypadkach. Uniwersalnych odpowiedzi tutaj nie ma.
K.Sz. Jak w Polsce wygląda obecnie sytuacja kształcenia specjalistów w tym obszarze?
MF: W Polsce sytuacja nie różni się aż tak bardzo od większości krajów post-socjalistycznych, które w 2004 roku stały się nowymi członkami UE. W ramach projektu zrobiliśmy dokładne rozeznanie polskiego rynku edukacyjnego pod kątem programów nauczania uwzględniających w jakiejkolwiek formie elementy studiów rozwojowych. W porównaniu do krajów „starej Unii" nie wygląda to za dobrze.
Nie mamy w Polsce jeszcze ani jednego samodzielnego programu studiów magisterskich lub licencjackich, który byłby w całości zorientowany na takie kształcenie. Elementy takich programów zaczynają się już na niektórych uczelniach pojawiać albo w ramach specjalizacji (np. w obrębie kierunku stosunki międzynarodowe) albo w ramach zajęć z kierunków politologicznych, czasem ekonomicznych, głównie o charakterze międzynarodowym. Najczęściej jest to jednak wiedza ogólna, wprowadzająca w temat. Dla osób pracujących przy projektach pomocowych, które w oczywisty sposób dawno przekroczyły już ten próg, trudno na razie znaleźć jakąś ofertę podwyższania kompetencji.
W większości przypadków trzeba się uczyć na własnych błędach w trakcie realizowanych projektów. Dlatego chcemy spróbować akurat z taką ofertą. Studia podyplomowe są typową formą kształcenia skierowaną do osób już funkcjonujących na rynku pracy. Nie wszystkich też stać na to, aby dokształcać się za granicą. Z drugiej strony, z obserwacji wielu danych wynika, że liczba zainteresowanych tym obszarem będzie u nas rosła. Wystarczy spojrzeć, jak intensywnie Polacy starają się o pracę w różnego rodzaju instytucjach międzynarodowych, jak często angażują się w formy wolontariatu międzynarodowego czy staże, które pozwalają na zdobycie jakiegoś dodatkowego doświadczenia.
Polska ma również swoje zobowiązania wobec Unii Europejskiej. W 2005 roku na forum Rady Europejskiej Polska zobowiązała się do przeznaczania na pomoc rozwojową 0,17% PKB począwszy od roku 2010 i 0,33% PKB od roku 2015. Cel na 2010 rok zostanie najprawdopodobniej zrealizowany zaledwie w połowie. W 2008 roku pomoc rozwojowa Polski osiągnęła poziom 0,08% PKB (ok. 200 mln euro),a powinna być dużo większa.
Nie wiadomo również, jak ostatecznie zostanie rozwiązana kwestia finansowania projektów pomocowych zorientowanych na przeciwdziałanie negatywnym skutkom zmian klimatu w krajach słabiej rozwiniętych. Decyzje podejmowane w ramach porozumienia pomiędzy państwami członkowskimi Unii Europejskiej będą przecież dotyczyć także Polski. Zapotrzebowanie na dobrze przygotowanych specjalistów z zakresu międzynarodowej współpracy na rzecz rozwoju z pewnością będzie więc coraz większe również i u nas.
K.Sz. Dlaczego właśnie model nordycki jest tym przykładem, który chcecie Państwo przetransferować na grunt Polski?
MF: To dobre pytanie. Model nordycki nie jest oczywiście jedyny, z jakim mamy do czynienia w międzynarodowej współpracy na rzecz rozwoju. Ma jednak pewne atuty, które warto wykorzystywać. Kraje wysoko rozwinięte zdążyły mocno sprofesjonalizować międzynarodową współpracę na rzecz rozwoju. Największe organizacje międzynarodowe to w gruncie rzeczy grona wysoko wyspecjalizowanych ekspertów.
Jednocześnie jednak zakres form współpracy rozwojowej jest bardziej zróżnicowany, a poziom środków, jakie przeznaczają na nią kraje wysoko rozwinięte jest generalnie większy niż w Polsce. Niektóre kraje, jak np. Holandia, oprócz wysokiego wkładu 0,8% PKB do unijnego budżetu na pomoc rozwojową, finansują jeszcze własne, niezależne inicjatywy na rzecz krajów słabiej rozwiniętych. Norwegia ma tu jeszcze większą swobodę działania, gdyż jej decyzje odnośnie form zaangażowania na rzecz międzynarodowej współpracy rozwojowej nie muszą całkowicie zależeć od uzgodnień na poziomie krajów członkowskich UE. I m.in. pod tym względem warto korzystać z jej doświadczeń.
Druga sprawa, to atrakcyjność skandynawskich modeli rozwoju społecznego, bardzo mocno uwzględniających np. kwestie środowiskowe. Wiemy, że źródłem ok. 40% toczących się na świecie konfliktów wprost lub pośrednio są nieodnawialne zasoby naturalne (woda, ropa, surowce naturalne, diamenty itd.). Najwięcej porozumień pokojowych jest zrywanych w przypadkach konfliktów, gdzie w grę wchodziły zasoby naturalne.
Oczywiste jest, że każde zasoby się kiedyś wyczerpią. W modelu norweskim znajdujemy np. większy nacisk na znaczenie elementów środowiskowych w negocjacjach pokojowych zmierzających do zakończenia lub zapobiegania konfliktom zbrojnym lub budowania pokoju i ponownego rozwoju społeczno-gospodarczego kraju na obszarach postkonfliktowych. Moim zdaniem jest to dużo bardziej perspektywiczny sposób myślenia o zarządzaniu rozwojem niż rozwiązania krótkoterminowe, obliczone głównie na zawieszenie broni i doraźne dostarczanie pomocy.
K.Sz. Ale czy nie jest tak, że każdy model musi być w jakiś sposób dostosowany do warunków, w jakich funkcjonuje społeczeństwo?
Oczywiście. Nawet skandynawskich modeli państwa socjalnego nie da się po prostu skopiować i przekleić gdzie indziej, nie uwzględniając kontekstu danego kraju, odmiennej kultury, historii gospodarczej, jakości zasobów, z jakich można korzystać itd. To, że mówimy o modelach w odniesieniu do rozwoju społeczeństw nie oznacza, że nie mogą być one modyfikowane, a nawet powinny.
Przykład ze współczesnej makroekonomii ostatnich kilku dekad pokazał, że pewne sztywne reguły egzekwowania wzrostu gospodarczego, stosowane w gospodarce globalnej przez największe międzynarodowe instytucje finansowe przyczyniły się do zwiększania różnic rozwojowych między najlepiej a najsłabiej rozwiniętymi krajami. Pośrednio wzmocniły też negatywne skutki światowego kryzysu gospodarczego. Potrzebna jest więc większa wrażliwość na to, co jest specyficzne dla danego kraju, na czym może on oprzeć swój rozwój.
Obecnie w ramach dodatkowego projektu badawczego staram się bliżej przyjrzeć podstawom normatywnym, czyli systemowi wartości, na jakich udało się zbudować w Norwegii duże społeczne poparcie dla inicjatyw związanych z zaangażowaniem w problemy rozwojowe w krajach słabiej rozwiniętych. Mam nadzieję, że chociaż niektóre z tych wartości okażą się wspólne z tymi, które mają znaczenie w Polsce.
K.Sz. W takim razie trzymam kciuki za rozwój tej inicjatywy. Dziękuję za rozmowę.
MF: Ja również dziękuję. Pozdrawiam Polaków w Norwegii.
Więcej informacji na temat projektu i naboru na studia podyplomowe można znaleźć na stronie: www.developmentstudies.eu

Obecnie we współpracy z Norweskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (NUPI) w Oslo realizuje projekt badawczy na temat normatywnych podstaw norwesiego modelu współpracy rozwojowej. Interesuje się zagadnieniami socjologii rozwoju, rozwoju zrównoważonego oraz roli współczesnych dyskursów modernizacyjnych w studiach nad rozwojem międzynarodowym.

Kontact:
Marcin Fronia: mfronia@gdrg.org.pl
Katarzyna Szostak: kszostak@st.swps.edu.pl
Reklama

To może Cię zainteresować