Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

4
Czworo Polaków uratowanych na morzu

 
 
Czwórka Polaków, którzy wybrali się na ryby w okolicy wyspy Sula w gminie Frøya w Poudniowym Trøndelagu, zaliczyła wywrotkę. Na szczęście udało im się wystrzelić flarę ostrzegawczą. Właściciele domków, w których mieszkali Polacy popłynęli im na ratunek i wyciągnęli ich z wody.


Flara

Kiedy tylko Hege Stordahl-Bekken i jej partner, Roger Larsen, którzy prowadzą wynajem domków dla wędkarzy w Sula (Sula rorbuer) dowiedzieli się, że ktoś wystrzelił flarę, natychmiast pobiegli do łodzi i wyruszyli na ratunek. Było to wieczorem, we wtorek, 2. lipca.

- Zobaczyliśmy trzy osoby stojące w łódce, które krzyczały, że jeszcze jedna osoba znajduje się na pobliskim szkierze. Podpłynęliśmy do szkieru, ale na początku nie widzieliśmy mężczyzny, gdyż fale wokół wysepki były wysokie - wyjaśnia Stordahl-Bekken.

Ona i jej partner poświęcili nieco czas na znalezienie odpowiedniego dojścia do szkieru, które pozwoliłoby im na uniknięcie uszkodzenia łodzi.

- W końcu rzuciliśmy koło ratunkowe, a mężczyzna rzucił się do morza i je złapał. Wciągnęliśmy go na pokład, kiedy już oddaliliśmy się nieco od szkieru.

Pochwała policji

Miejscowa policja nie szczędzi pochwał parze, która zaryzykowała własne bezpieczeństwo, by pomóc rozbitkom:

- Przyjęli na siebie wielką odpowiedzialność. To nie była taka znowu prosta i pozbawiona ryzyka akcja ratunkowa. Kiedy są tak wysokie fale, łatwo można zostać samemu zepchniętym na szkiery - podkreśla Leif Berglund z komendy policji Sør-Trøndelag.

sula-map.jpg 
 il. Google maps

 















Pechowa wycieczka na ryby

Jak już wspomniano, mężczyzna uratowany z wysepki był w towarzystwie trzech kolegów, którzy zostali na aluminiowej łódce o długości 19 stóp (o jaki rodzaj łódki chodzi, można zobaczyć na zdjęciu w nagłówku artykułu).

- Łódka wywróciła się i leżała na wodzie dnem do góry. Trzech spośród pasażerów zdołało ją odwrócić i dostać się na pokład, podczas gdy czwarty dopłynął na szkier. Zabraliśmy ze sobą również te trzy osoby, ponieważ łódka nie nadawała się do dalszej żeglugi - opowiada Stordahl-Bekken i dodaje:

- Mieli szczęście. Dobrze, że udało im się wystrzelić flarę, to ich uratowało. Bez tego wiele osób przepływało niedaleko, w ogóle nie widząc ich na wodzie.

Czwórka rozbitków okazała się być polskimi gośćmi domków Sula rorbuer. Przyjechali tam zresztą większą grupą, składającą się z sześciu osób, ale tego dnia tylko ta czwórka zdecydowała się na wypłynięcie na morze na ryby. Na szczęście wszyscy mieli na sobie kamizelki ratunkowe.

Wszyscy czterej byli też obznajomieni z morzem, a przed wypłynięciem zostali pouczeni, jak zachowywać się w przypadku kłopotów.

Zniszczona łódź, ale ludzie cali

- Nie wiem jak długo znajdowali się w wodzie, ale w takiej sytuacji może wydawać się, że to całe lata. Pewnie myśleli, że to ich ostatnia godzina. Są wstrząśnięci, ale wszystko będzie dobrze. Przeżyli straszną przygodę, ale są tu całą sześcioosobową paczką, więc mogą rozmawiać o wypadku ze sobą - mówi Stordahl-Bekken.

Polakom zaproponowano również spotkanie z grupą wsparcia kryzysowego gminy Frøya.

Łódka, którą płynęli Polacy, została wyciągnięta na ląd. Jest całkowicie zniszczona, ale - jak podkreśla Hege Stordahl-Bekken - to nie ma znaczenia:

- Najważniejsze, że wszyscy ludzie są cali i zdrowi.



Źródło: Adresseavisen




Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Przemysław xxx

03-07-2013 22:01

Fajnie ze Norwedzy szybko zareagowali wydaje mi sie ze wymieniamy sie odwaga,ostatnio to Polak ratowal dziecko z fiordu.......Tak czy inaczej dobrze ze sa cali

X Y

03-07-2013 21:24

Mowisz chyba o plywaniu lodka bo nawet M.Phelps pojdzie na dno wpadnie do lodowatego fjordu.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok