Polacy w Norwegii
W arabskiej rodzinie jest inaczej. Portret pół-Polek
9

Leila to pół-Polka, pół-Palestynka. Urodziła się i wychowała w Danii. Fot. Milena BoZka
Leila to pół-Polka, pół-Palestynka. Nur, Zafira i Samija to pół-Polki, pół-Irakijki. Wszystkie mieszkają w Danii. Każdą wychowano w trzech kulturach: arabskiej, polskiej i duńskiej. – To miesza w głowie – mówi Leila.
Postacie opisane w tym reportażu są prawdziwe. Imiona bohaterek zmieniono na ich prośbę.
Leila, Samija oraz siostry Nur i Zafira
Kiedyś znajoma wspomniała, że jest tu w Kopenhadze grupa polsko-arabskich rodzin. Brzmiało to intrygująco.
– Znam jedną pół Polkę, pół Palestynkę. Ma na imię Leila. Świetna dziewczyna. Piękna, wykształcona i z ambicjami. Gra w piłkę ręczną – chwaliła znajoma.
– Ale ma cokolwiek z Polki? Mówi po polsku? – dopytywałam, bo taka kombinacja wydawała się być dużą rzadkością.
– Oczywiście, i to bardzo dobrze! Musisz ją poznać. Ciekawa osoba – ciągnęła znajoma podpierając się faktem, że matka tej dziewczyny jest Polką, a sama dziewczyna – cokolwiek to oznacza – „zachowuje jak Polka”.
Dwa dni później umawiałam przez telefon spotkanie z Leilą. Podczas naszego pierwszego spotkania zaproponowała, że może mnie skontaktować także z trzema innymi koleżankami — Samija oraz siostry Nur i Zafira, pół Polki, pół Irakijki. Zgodziłam się.
– Znam jedną pół Polkę, pół Palestynkę. Ma na imię Leila. Świetna dziewczyna. Piękna, wykształcona i z ambicjami. Gra w piłkę ręczną – chwaliła znajoma.
– Ale ma cokolwiek z Polki? Mówi po polsku? – dopytywałam, bo taka kombinacja wydawała się być dużą rzadkością.
– Oczywiście, i to bardzo dobrze! Musisz ją poznać. Ciekawa osoba – ciągnęła znajoma podpierając się faktem, że matka tej dziewczyny jest Polką, a sama dziewczyna – cokolwiek to oznacza – „zachowuje jak Polka”.
Dwa dni później umawiałam przez telefon spotkanie z Leilą. Podczas naszego pierwszego spotkania zaproponowała, że może mnie skontaktować także z trzema innymi koleżankami — Samija oraz siostry Nur i Zafira, pół Polki, pół Irakijki. Zgodziłam się.
Żona tylko z Polski
Przeczytałam gdzieś, że diasporę polską w Egipcie stanowią głównie kobiety, które osiedliły się tam w latach 70-tych, w okresie, kiedy była „silna tendencja” do kształcenia studentów egipskich w Polsce. Na swój sposób ma to zastosowanie także w Danii.
– Jak się tu znalazłyście? – pytam wszystkie.
– Rodzice poznali się w Polsce podczas studiów. Ojciec studiował technikę dentystyczną, a mama pielęgniarstwo. Zakochali się. Niestety nie mógł on zostać w Polsce, więc ożenił się z moją mamą, a później przeprowadziliśmy się do Danii – wyjaśnia krótko Leila, po czym Zafira, młodsza siostra Nur, dodaje: – Podobnie było z nami. Wielu Irakijczyków, znajomych taty ze studiów w Polsce, ma żony Polki. Stąd też mamy dużo znajomych o podobnym pochodzeniu. W sumie z nimi się wychowywałyśmy.
– Jak się tu znalazłyście? – pytam wszystkie.
– Rodzice poznali się w Polsce podczas studiów. Ojciec studiował technikę dentystyczną, a mama pielęgniarstwo. Zakochali się. Niestety nie mógł on zostać w Polsce, więc ożenił się z moją mamą, a później przeprowadziliśmy się do Danii – wyjaśnia krótko Leila, po czym Zafira, młodsza siostra Nur, dodaje: – Podobnie było z nami. Wielu Irakijczyków, znajomych taty ze studiów w Polsce, ma żony Polki. Stąd też mamy dużo znajomych o podobnym pochodzeniu. W sumie z nimi się wychowywałyśmy.
Egzotyczna mieszanka
Pierwsze spotkanie sam na sam z Leilą.
Muszę przyznać, że znajoma miała rację. Leila fascynuje kontrastem osobowości i wyglądu. Wysoka dziewczyna o oliwkowej cerze, wielkich zielonych oczach i długich, ciemnych, kręconych, na której widok niejednemu mężczyźnie serce bije szybciej, ale po której nigdy byś się nie spodziewał płynnej znajomości języka polskiego.
– Duńczycy zawsze mówią, że we mnie jest coś egzotycznego i pytają, czy na pewno jestem Dunką. Mówię, że urodziłam się i wychowałam w Danii, ale z krwi jestem pół Polką, pół Arabką – wyjaśnia, co mówi, kiedy ludzie pytają, skąd jest. – Czasem trochę mnie to irytuje. Zabawne, bo w sumie tylko Duńczycy i Arabowie mnie o to pytają, a Polacy nie.
– O! – myślę sobie – Polacy nie pytają, bo już tam swoje wiedzą. Pytam, czy w takim razie widzi pozytywne strony wielokulturowości.
– Jak jesteś mieszanką, to dostajesz dwa pakiety kulturowe, a nawet trzy, jeśli wliczać Danię. Znasz różne kultury od podszewki, jesteś w nich zanurzony, czy tego chcesz, czy nie, ale też nie masz strachu i uczysz się respektować ludzką różnorodność. Ludzie na ogół strasznie generalizują. Na przykład – ciągnie dalej – wielu ludzi nie lubi muzułmanów, bo słyszy tylko o terroryzmie w mediach, zaś muzułmanie są przekonani, że wszyscy ludzie z Europy – delikatnie mówiąc – źle się prowadzą. Natomiast ja rozumiem dwie strony i nauczyłam się, aby nie oceniać kogoś, zanim go nie poznam.
Mądre wyjaśnienie, aby nie zwariować, kiedy trzy tak różne kultury uzurpują sobie do ciebie prawo.
Muszę przyznać, że znajoma miała rację. Leila fascynuje kontrastem osobowości i wyglądu. Wysoka dziewczyna o oliwkowej cerze, wielkich zielonych oczach i długich, ciemnych, kręconych, na której widok niejednemu mężczyźnie serce bije szybciej, ale po której nigdy byś się nie spodziewał płynnej znajomości języka polskiego.
– Duńczycy zawsze mówią, że we mnie jest coś egzotycznego i pytają, czy na pewno jestem Dunką. Mówię, że urodziłam się i wychowałam w Danii, ale z krwi jestem pół Polką, pół Arabką – wyjaśnia, co mówi, kiedy ludzie pytają, skąd jest. – Czasem trochę mnie to irytuje. Zabawne, bo w sumie tylko Duńczycy i Arabowie mnie o to pytają, a Polacy nie.
– O! – myślę sobie – Polacy nie pytają, bo już tam swoje wiedzą. Pytam, czy w takim razie widzi pozytywne strony wielokulturowości.
– Jak jesteś mieszanką, to dostajesz dwa pakiety kulturowe, a nawet trzy, jeśli wliczać Danię. Znasz różne kultury od podszewki, jesteś w nich zanurzony, czy tego chcesz, czy nie, ale też nie masz strachu i uczysz się respektować ludzką różnorodność. Ludzie na ogół strasznie generalizują. Na przykład – ciągnie dalej – wielu ludzi nie lubi muzułmanów, bo słyszy tylko o terroryzmie w mediach, zaś muzułmanie są przekonani, że wszyscy ludzie z Europy – delikatnie mówiąc – źle się prowadzą. Natomiast ja rozumiem dwie strony i nauczyłam się, aby nie oceniać kogoś, zanim go nie poznam.
Mądre wyjaśnienie, aby nie zwariować, kiedy trzy tak różne kultury uzurpują sobie do ciebie prawo.
Wierzę w Boga jedynego…
Tylko pytanie, którego?
Koran do poduszki
Leila i jej rodzeństwo mieli być wychowani w duchu islamu. – Jestem wierząca, ale w co mam wierzyć, to już sama nie wiem… Jestem ochrzczona, znam pacierz, obchodzę Boże Narodzenie, ale także Ramadan i inne muzułmańskie święta. W islamie religię dziedziczy się po ojcu, więc chyba jestem muzułmanką? – Leila pyta sama siebie. – Nie wiem, nie umiem się określić. Kiedy byłam dzieckiem rodzice zdecydowali, że będą wychowywać mnie i moje rodzeństwo w islamie. Ojciec się do tego jednak nie przykładał, a mama sama mało wiedziała, bo jest katoliczką, więc po jakimś czasie zaczęła uczyć nas także pacierza. Krótko mówiąc, przed snem najpierw odmawiałam pacierz, potem czytałam Koran, na koniec żegnałam się z Jezusem i Allahem, i szłam spać. Myślę, że to bardzo miesza w głowie – podsumowuje.
Do kościoła
W założeniu siostry Nur i Zafira również miały wzrastać w islamie. Tymczasem w wieku 6 lat siostry pierwszy raz usłyszały o Jezusie.
– Pamiętam, jak mama pierwszy raz opowiadała mi o Bogu. W ogóle nie rozumiałam, o co jej chodzi. Kiedy mówiła, że on mnie strzeże, ja się bałam. Kiedyś zabrała mnie do kościoła. Wybiegłam z płaczem. Widok Jezusa na krzyżu. To było straszne – opowiada z przejęciem Nur, starsza siostra.
– Jaką religię wyznajecie?
– Mamy chrzest, komunię i bierzmowanie, a nawet chodziłyśmy na religię. My jesteśmy katoliczkami, ale miałyśmy być muzułmankami. Tata niczego nas o tym nie nauczył, więc mama zaczęła opowiadać o Bogu chrześcijan — objaśnia Zafira.
Koran do poduszki
Leila i jej rodzeństwo mieli być wychowani w duchu islamu. – Jestem wierząca, ale w co mam wierzyć, to już sama nie wiem… Jestem ochrzczona, znam pacierz, obchodzę Boże Narodzenie, ale także Ramadan i inne muzułmańskie święta. W islamie religię dziedziczy się po ojcu, więc chyba jestem muzułmanką? – Leila pyta sama siebie. – Nie wiem, nie umiem się określić. Kiedy byłam dzieckiem rodzice zdecydowali, że będą wychowywać mnie i moje rodzeństwo w islamie. Ojciec się do tego jednak nie przykładał, a mama sama mało wiedziała, bo jest katoliczką, więc po jakimś czasie zaczęła uczyć nas także pacierza. Krótko mówiąc, przed snem najpierw odmawiałam pacierz, potem czytałam Koran, na koniec żegnałam się z Jezusem i Allahem, i szłam spać. Myślę, że to bardzo miesza w głowie – podsumowuje.
Do kościoła
W założeniu siostry Nur i Zafira również miały wzrastać w islamie. Tymczasem w wieku 6 lat siostry pierwszy raz usłyszały o Jezusie.
– Pamiętam, jak mama pierwszy raz opowiadała mi o Bogu. W ogóle nie rozumiałam, o co jej chodzi. Kiedy mówiła, że on mnie strzeże, ja się bałam. Kiedyś zabrała mnie do kościoła. Wybiegłam z płaczem. Widok Jezusa na krzyżu. To było straszne – opowiada z przejęciem Nur, starsza siostra.
– Jaką religię wyznajecie?
– Mamy chrzest, komunię i bierzmowanie, a nawet chodziłyśmy na religię. My jesteśmy katoliczkami, ale miałyśmy być muzułmankami. Tata niczego nas o tym nie nauczył, więc mama zaczęła opowiadać o Bogu chrześcijan — objaśnia Zafira.
Rodzinne sekrety
Tradycja
Opowiadam siostrom o niesnaskach w rodzinie Leili. Opowiadam o babci w Libanie, która chciała zmusić ją do małżeństwa z kuzynem, o ojcu, którego kocha, ale który jest pod silnym wpływem swojego rodzeństwa. O tym, że rodzina ojca ciągle ja szpieguje, a na koniec o tym, że według wuja przynosi ona wstyd ich rodzinie, bo zachowuje się jak Dunka. Dokładnie to, co usłyszałam od Leili.
– Ona ma tutaj dużą rodzinę, a my nie. Nasz tata jest zupełnie inny, bo nie jest aż tak bardzo wierzący, a jej rodzina jest bardzo tradycyjna i muzułmańska – rzuca Nur w odpowiedzi.
Akceptacja
Pytam Leilę o jej stosunek do rodziny.
– Kochasz ich?
– Tak, bo to część mnie, ale czasami… bardzo mnie to przytłacza. Gdyby nie moja mama, to chyba bym zwariowała.
– Dlaczego?
– Z Arabami jest tak, że kiedy zachowujesz się jak oni, to jest dobrze, ale kiedy myślisz trochę inaczej, to zmieniają do ciebie nastawienie diametralnie. Niestety, nie wszystko to, co ja robię mojej arabskiej rodzinie się podoba...
– A tej w Polsce?
– Moja polska rodzina zawsze mnie kochała i czułam ich miłość. Rodzice są rozwiedzeni, ale wszyscy mamy tam dom. Nawet ojciec doskonale wie, że w Polsce dziadkowie mu zawsze drzwi otworzą i pomogą w potrzebie.
O rodzinie lepiej nie mówić
Wtorek, 8 września.
Dzwonię.
– Cześć! Mam na imię Milena. Dzwonię od Leili. Rozmawiam z Samiją, tak? – zaczynam od razu po polsku.
– Cześć! Tak. Wiem, Leila wspominała o projekcie. O czym chcesz konkretnie rozmawiać? Bo ja nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie chcę mówić o tym, jaki ojciec był niedobry, jak się zachowywał w stosunku do mamy i co robił – uderza w sedno sprawy. – Nie chcę też mówić o rodzinie od strony ojca. Lepiej nie.
– Nie musimy o tym pisać, ale muszę trochę wiedzieć, żeby zrozumieć…
– Sama nie wiem.
– Ojciec jest z Iraku, tak?
– Tak. – Może najpierw się spotkamy? Wyjaśnię dokładniej i zdecydujemy, co publikować. – No to ok. Może w następnym tygodniu w środę o 17:00, po pracy?
Mam przeczucie, że nic z tego nie będzie. Nie jest przekonana.
Wtorek, 15 września.
Dostaję wiadomość sms, że spotkanie z powodów zawodowych trzeba odwołać.
Opowiadam siostrom o niesnaskach w rodzinie Leili. Opowiadam o babci w Libanie, która chciała zmusić ją do małżeństwa z kuzynem, o ojcu, którego kocha, ale który jest pod silnym wpływem swojego rodzeństwa. O tym, że rodzina ojca ciągle ja szpieguje, a na koniec o tym, że według wuja przynosi ona wstyd ich rodzinie, bo zachowuje się jak Dunka. Dokładnie to, co usłyszałam od Leili.
– Ona ma tutaj dużą rodzinę, a my nie. Nasz tata jest zupełnie inny, bo nie jest aż tak bardzo wierzący, a jej rodzina jest bardzo tradycyjna i muzułmańska – rzuca Nur w odpowiedzi.
Akceptacja
Pytam Leilę o jej stosunek do rodziny.
– Kochasz ich?
– Tak, bo to część mnie, ale czasami… bardzo mnie to przytłacza. Gdyby nie moja mama, to chyba bym zwariowała.
– Dlaczego?
– Z Arabami jest tak, że kiedy zachowujesz się jak oni, to jest dobrze, ale kiedy myślisz trochę inaczej, to zmieniają do ciebie nastawienie diametralnie. Niestety, nie wszystko to, co ja robię mojej arabskiej rodzinie się podoba...
– A tej w Polsce?
– Moja polska rodzina zawsze mnie kochała i czułam ich miłość. Rodzice są rozwiedzeni, ale wszyscy mamy tam dom. Nawet ojciec doskonale wie, że w Polsce dziadkowie mu zawsze drzwi otworzą i pomogą w potrzebie.
O rodzinie lepiej nie mówić
Wtorek, 8 września.
Dzwonię.
– Cześć! Mam na imię Milena. Dzwonię od Leili. Rozmawiam z Samiją, tak? – zaczynam od razu po polsku.
– Cześć! Tak. Wiem, Leila wspominała o projekcie. O czym chcesz konkretnie rozmawiać? Bo ja nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie chcę mówić o tym, jaki ojciec był niedobry, jak się zachowywał w stosunku do mamy i co robił – uderza w sedno sprawy. – Nie chcę też mówić o rodzinie od strony ojca. Lepiej nie.
– Nie musimy o tym pisać, ale muszę trochę wiedzieć, żeby zrozumieć…
– Sama nie wiem.
– Ojciec jest z Iraku, tak?
– Tak. – Może najpierw się spotkamy? Wyjaśnię dokładniej i zdecydujemy, co publikować. – No to ok. Może w następnym tygodniu w środę o 17:00, po pracy?
Mam przeczucie, że nic z tego nie będzie. Nie jest przekonana.
Wtorek, 15 września.
Dostaję wiadomość sms, że spotkanie z powodów zawodowych trzeba odwołać.
Chyba...
Chyba Leila, wedle tego, co poleciła jej mama, podąża za swoimi marzeniami i nie baczy na to, co inni o niej myślą.
Chyba siostry Nur i Zafira żyją swoim spokojnym życiem.
Chyba Samija robi karierę.
Chyba siostry Nur i Zafira żyją swoim spokojnym życiem.
Chyba Samija robi karierę.
Autor: Milena BoZka „Polakiem być…” –
z cyklu reportaży w ramach projektu „Pół-Polak?”
Projekt finansowany w ramach funduszy polonijnych
Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej,
Kopenhaga, 2015
z cyklu reportaży w ramach projektu „Pół-Polak?”
Projekt finansowany w ramach funduszy polonijnych
Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej,
Kopenhaga, 2015
Pięć różnych historii, w których bohaterami są pół-Polacy. Każdy z nich – pół-Duńczyk, pół-Amerykanin, pół-Arabka, pół-Polka, pół-Francuzka, pół-Żyd – odsłania przed czytelnikiem małą, ale bardzo skomplikowaną cząstkę swojej tożsamości i osobistej więzi z Polską. Portrety emigrantów to seria reportaży powstała pod patronatem polskiego MSZ.


Reklama
To może Cię zainteresować
5
25-02-2016 23:52
5
0
Zgłoś
25-02-2016 20:26
3
0
Zgłoś
25-02-2016 19:04
2
0
Zgłoś
25-02-2016 19:02
1
0
Zgłoś
25-02-2016 18:01
1
0
Zgłoś
25-02-2016 16:18
0
-5
Zgłoś
25-02-2016 14:39
0
-1
Zgłoś
25-02-2016 14:06
0
-6
Zgłoś