Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Polacy w Norwegii

Nazwisko mówi wiele. Portret pół-Polki

Milena BoZka

11 lutego 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
2
 Nazwisko mówi wiele. Portret pół-Polki

Polsce była tylko raz, jako nastolatka. Nie zna żadnej tamtejszej rodziny. Nie mówi po polsku. Fot. Milena BoZka

Amelina to pół-Francuzka, pól-Polka. Jej pradziadkowie pochodzą z podpoznańskiej wsi, ale o kraju przodków wie niewiele. Mimo to jest dumna ze swojego pochodzenia i polskiego nazwiska, które nazywa „małym dziedzictwem” – Nazwisko to jedyne, co mi pozostało. Kiedy będę miała dzieci, to one też będą musiały je zatrzymać – mówi.

Amelina

Amelina Jaskowiak, 34 lata
Zawód: Szef Administracji i Finansów w fundacji EMHRF
Pochodzenie: Pół Francuzka, pół Polka      

– We Francji mówili, że wyglądam na Holenderkę, zaś w Holandii twierdzili, że ani trochę ich nie przypominam. Przez chwilę, podczas mojej pierwszej i jedynej wizyty na polskiej wsi – w miejscu, skąd wywodzili się moi pradziadkowie – miałam wrażenie, że w końcu gdzieś pasuję, chociażby wizualnie. Po chwili jednak uczucie tego spełnienia legło w gruzach, bo wszyscy tam mówili tylko po polsku – zwierza się Amelina, która za każdym razem na pytanie o pochodzenie recytuje – Urodziłam się we Francji, ale wychowałam w Holandii. Moja mama jest Francuzką, a tata z pochodzenia Polakiem. Paszport mam francuski.

Tułaczka

Emigracja i praca idzie zawsze w parze.
Gdzieś między rokiem 1900-1908, podpoznańska wieś. Głód. Ludzie wyjeżdżają. Pradziadkowie Ameliny też. Kierunek: Republika Weimarska.
Około 1920, Zagłębie Ruhry. Zwalniają robotników z tamtejszych fabryk. Ludzie tracą pracę. Pradziadkowie Ameliny też. Nowa nadzieja we Francji. Kierunek: Toul w Lotaryngii. Około roku 1990 rodzice Ameliny wyjeżdżają w poszukiwaniu pracy. Kierunek: Holandia. Koło 2010 roku Amelina musi przeprowadzić się w związku z nową pracą. Kierunek: Kopenhaga, Dania.

Dzieci emigrantów

Babcia w oczach Ameliny to ostatnia, prawdziwa ostoja „polskości”, klanu Jaskowiaków – Amelina nazywa ją „bardzo polską”.

Ale babcia nie chce do Polski.

Babcia i dziadek Ameliny, jeszcze jako dzieci, dorastali w polskim getcie w Toulu. Mówili po polsku, jedli polskie potrway i myśleli po polsku, ale nigdy nie wrócili do Polski.

 – Nie wiem dlaczego. Nie wiem, co oni im mówili o Polsce. Przecież byli bardzo tradycyjnymi katolikami. Co prawda babcia miała 5 lat, kiedy przyjechali do Francji, ale oni byli tacy polscy... – Amelina zastanawia się, dlaczego dziadkowie nigdy nie interesowali się Polską. – Babcia na emeryturze wiele podróżowała, ale nigdy nie chciała pojechać do Polski, nawet jako turystka.  

Po wielu prośbach babcia zdawkowo odpowiedziała Amelinie na pytanie, dlaczego do Polski jej nie śpieszno – Moi rodzice nie chcieli wracać do kraju, gdzie głodowali. Nie wyobrażali sobie lepszego życia niż tutaj, we Francji. A później dziadek nie chciał odwiedzać komunistycznego kraju.

Francuski, francuski, francuski.

Z babcią można rozmawiać tylko po francusku, a przynajmniej ona tego sobie życzy. – Nawet nie wiem, jak idzie babci mówienie po polsku, bo my rozmawiamy tylko po francusku – zastanawia się Amelina. – Dziadkowie byli „bardzo polscy”, ale dzieci już wychowywali „po francusku”. W domu mówili tylko po francusku, nie odwiedzali rodziny w Polsce. Myślę, że babci zależało, aby jak najlepiej zintegrowali się ze społeczeństwem – wnuczka stara się usprawiedliwić postępowanie babci. – We Francji musisz mówić dobrze po francusku, żeby mieć takie same szanse jak inni – dodaje, aby upewnić się, że zrozumiałam bohaterstwo babci.

Dzieci dzieci emigrantów…

W Polsce była tylko raz, jako nastolatka. Nie zna żadnej tamtejszej rodziny. Nie mówi po polsku. Ale bądź co bądź pewność siebie i dumę związaną z pochodzeniem, którym się chełpi przy każdej nadarzającej się okazji, ma. Zawdzięcza ją ojcu.  

– Mój tata, jako jedyny z trojga rodzeństwa, bardzo się w temat Polski wciągnął. Uczył się sam polskiego, czyta tony książek o Polsce, szuka korzeni, jeździ do Polski – wylicza Amelina, po czym dodaje pełna szacunku dla ekscentrycznego, w jej uznaniu, pomysłu ojca – nawet zaczął podpisywać się Jaśkowiak, zamiast Jaskowiak. To mała rzecz, ale na pewno duża część jego tożsamości. On kocha Polskę.  

Co więc sprawia, że ktoś się wciąga, a inny nie?  

Ojciec Ameliny w odpowiedzi na pytanie, skąd wzięło się u niego silne zainteresowanie polskimi korzeniami – Pomimo że w domu mówiliśmy tylko po francusku, to kiedy odwiedzaliśmy moich dziadków i innych członków rodziny, bardzo często słyszałem, jak oni rozmawiają między sobą po polsku. (…) Ponadto na stole zawsze pojawiały się polskie dania tradycyjne, na przykład placki ziemniaczane lub kluski. (…) Kiedy byłem studentem, należałem do grupy tanecznej, gdzie uczyli polskiego tańca ludowego. (…) Mazowsze i Śląsk występowało we Francji. Byłem. Wtedy zapłonęła ta iskra ciekawości i zacząłem szukać polskich korzeni.  

Nigdy nie wiadomo.

...i ich dzieci, czyli to, co pozostało

– Och! Myślałam o tym dużo. Nie chcę stracić swojego nazwiska.
– Dlaczego?
– Bo to moje dziedzictwo. Bardzo małe, ale takie jest i chcę je zachować. Mimo że mam francuski paszport i geny to jednak nie czuję się Francuzką. Niewiele wiem o polskiej kulturze i tradycji, ale nazwisko to jedyne, co mi pozostało. Kiedy będę miała dzieci, to one też będą musiały je zatrzymać.
– A tata nie mógł ciebie czegoś więcej nauczyć?
– Wszystko, co wiem o Polsce, pochodzi od niego. Wiesz co? On sam najpierw musi się z tym uporać.
– Z czym?
– Z tym, czego szuka.
– A czego szuka?
– Swojego polskiego „ja”.  

Między Ameliną i Polską jest wielka przepaść, a jedynym łącznikiem jest jakiś stary, chwiejny i wykręcony most „Jaskowiak”, którym od czasu do czasu kobieta się przechadza.
Autor: Milena BoZka „Polakiem być…” – 
z cyklu reportaży w ramach projektu „Pół-Polak?”
Projekt finansowany w ramach funduszy polonijnych
Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej,
Kopenhaga, 2015
Pięć różnych historii, w których bohaterami są pół-Polacy. Każdy z nich – pół-Duńczyk, pół-Amerykanin, pół-Arabka, pół-Polka, pół-Francuzka, pół-Żyd – odsłania przed czytelnikiem małą, ale bardzo skomplikowaną cząstkę swojej tożsamości i osobistej więzi z Polską. Portrety emigrantów to seria reportaży powstała pod patronatem polskiego MSZ.

pół-Polak
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


55555555 55555555

12-02-2016 19:20

Smutne...

Przemysław G

12-02-2016 02:41

Myślę że nie trzeba komentować tego artykułu !! Niech każdy zrozumie to na własny sposób !!

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok