Kultura
Najpierw śpiewali o seksie i imprezach, teraz współpracują z Bieberem

Norwegowie nagrywają dla Justina Biebera. wikimedia.org - Joe Bielawa - Creative Commons Attribution 2.0 Generic
Andreas Schuller, Andreas Haukeland i Kygo zaczynali od imprezowej muzyki dla norweskiej młodzieży. W tej chwili znani są na całym świecie i współpracują z największymi gwiazdami muzyki.
"Russelåter", czyli utwory związane ze świętem uczniów ostatnich klas szkół średnich – "russ", charakteryzują się szybkim tempem i mocnym basem, a ich teksty nawiązują zazwyczaj do seksu, alkoholu i imprez. Mimo że słuchacze nie zawsze doceniają piosenki, ich norwescy producenci współpracują z największymi amerykańskimi gwiazdami muzyki.
– Wiele osób nie docenia muzyki „russ”. Niektórzy uważają ją nawet za nieodpowiednią ze względu na kontrowersyjną tematykę tekstów utworów. A my już dawno odkryliśmy, że „russelåter” to droga do wielkiej kariery – mówi Leif Ribe z wytwórni muzycznej Sony Music.
– Wiele osób nie docenia muzyki „russ”. Niektórzy uważają ją nawet za nieodpowiednią ze względu na kontrowersyjną tematykę tekstów utworów. A my już dawno odkryliśmy, że „russelåter” to droga do wielkiej kariery – mówi Leif Ribe z wytwórni muzycznej Sony Music.
Nagrywa dla Biebera
Andreas „Axident” Schuller to producent muzyki do najnowszego singla Justina Biebera, „Company”. Urodził się w Norwegii, ale obecnie mieszka w Los Angeles. Oprócz Biebera nagrywa dla Flo Ridy, Pitbulla, Enrique Iglesiasa, Far East Movement, Adama Lamberta i wielu innych.
– Specjalizuję się w muzyce, do której ludzie tańczą na imprezach. Na początku nagrywałem utwory, które grano w autobusach "russ" i musiałem walczyć o swoje miejsce w świecie producentów. Potem zauważyły mnie amerykańskie wytwórnie. W tej chwili to, o co walczę, to tylko i wyłącznie wielkie hity – mówi Schuller, dla którego „russelåter” były trampoliną do sukcesu.
Zarabia na dyskryminacji kobiet?
W zeszłym roku Andreasa „TIX” Haukelanda skrytykowano za ordynarne utwory "russ", w których dyskryminował kobiety. Niedługo po tym muzyk podpisał kontrakt z wytwórnią Sony i zaczął zarabiać na takich utworach miliony.
Norweskiego producenta muzycznego z wytwórni Sony, Leifa Ribe, spytano, czy nazywanie kobiet słowami „whore” (pol. „kurwa”) i „tøs” (pol. „dziwka”) jest jego zdaniem w porządku. Odpowiedział, że w świecie muzyki to nic dziwnego.
– Istnieje oczywiście pewna granica przyzwoitości, ale jeśli porównamy teksty Haukelanda i światowej sławy raperów albo muzyków rockowych, nie zauważymy dużej różnicy – mówi Ribe.
– Ja nie przeklinam. Zatrudniłem faceta, który wykrzykuje wulgaryzmy do mikrofonu – tłumaczy „TIX”.
Norweskiego producenta muzycznego z wytwórni Sony, Leifa Ribe, spytano, czy nazywanie kobiet słowami „whore” (pol. „kurwa”) i „tøs” (pol. „dziwka”) jest jego zdaniem w porządku. Odpowiedział, że w świecie muzyki to nic dziwnego.
– Istnieje oczywiście pewna granica przyzwoitości, ale jeśli porównamy teksty Haukelanda i światowej sławy raperów albo muzyków rockowych, nie zauważymy dużej różnicy – mówi Ribe.
– Ja nie przeklinam. Zatrudniłem faceta, który wykrzykuje wulgaryzmy do mikrofonu – tłumaczy „TIX”.
Największy sukces
Znany norweski artysta, Kygo, także zaczął od nagrywania utworów, których słuchano przede wszystkim w autobusach "russ". W tej chwili jego muzyka bije rekordy popularności. W 2015 roku w muzycznej aplikacji Spotify jego utwory odtworzono najwięcej razy w ciągu jednego dnia i zajęły trzy pierwsze miejsca na liście najczęściej odtwarzanych piosenek na świecie.
Źródła: nrk.no, vg.no
Źródła: nrk.no, vg.no
Reklama

Reklama
To może Cię zainteresować
13