Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Kultura

Muminkowe szaleństwo kraju fiordów: kubki, za które Norwegowie potrafią zapłacić fortunę

Hanna Jelec

02 marca 2019 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Muminkowe szaleństwo kraju fiordów: kubki, za które Norwegowie potrafią zapłacić fortunę

Norwegowie traktują kubki z wizerunkiem Muminków, jak małą tradycję – w kuchni ma je niemal każdy, piją z nich zarówno dorośli, jak i dzieci, a wielu zbiera je i traktuje z taką samą powagą, jak najdroższą porcelanę, którą w przyszłości ma zamiar przekaza MN

Kubek z Małą Mi, łyżeczka z Ryjkiem, talerz z Paszczakiem – tego typu elementy zastawy to w norweskich domach norma. Niektórzy używają ich na co dzień, inni dbają o nie jak o największe skarby, kolekcjonując co roku nowe. Teoretycznie zastawę z wizerunkiem popularnych w całej Skandynawii Muminków kupi się w co drugim sklepie lub otrzyma jako podziękowanie przy oddawaniu krwi. Są jednak i tacy, którzy za rzadki okaz Mummi-krus potrafią zapłacić na aukcjach... kilkadziesiąt tysięcy.
Pozornie dziecinne naczynia z wizerunkiem znanych nam z fińskich książek Muminków to dla mieszkańców kraju fiordów rzecz tak rozpoznawalna, jak bohaterowie Kardemomme by, najbardziej norweskiej z norweskich bajek.

Tradycja, nagroda, a dla niektórych niemal świętość

Myli się ten, kto sądzi, że kubek z Tatusiem Muminka czy łyżka z Migotką znajdą się tylko w domach, gdzie przy stole na co dzień siedzą dzieci. Norwegowie traktują Mummi-krus, kubki z wizerunkiem Muminków, jak małą tradycję – w kuchni ma je niemal każdy, piją z nich zarówno dorośli, jak i dzieci, a wielu zbiera je i traktuje z taką samą powagą, jak najdroższą porcelanę, którą w przyszłości ma zamiar przekazać potomnym.

Muminkowe naczynia znajdziemy w sklepach, jednak wielu Norwegów stawia sobie za cel zebranie jak największej liczby kubków wyłącznie jako „nagrody" za oddanie krwi w banku krwi. Jak tłumaczą mieszkańcy kraju fiordów, taka kolekcja na co dzień przypomina o dobrym uczynku i sprawia, że poranna kawa smakuje zdecydowanie lepiej.

Muminkowi biznesmeni opanują Skandynawię?

Niektórzy Skandynawowie zbierają jedynie wybrane kolekcje, a za najrzadsze lub brakujące okazy są w stanie zapłacić naprawdę wiele. Najlepszym przykładem jest przypadek Daniela Vittiko, który w 2016 r. sprzedał jeden kubek za blisko... 79 tys. koron. W wywiadzie dla VG mężczyzna przyznał, że miłość Skandynawów do Muminków to dla niego najlepsza szansa na wzbogacenie się, a swój zawód określił mianem „muminkowego biznesmena". Vittiko już w 2016 przewidywał, że takich aukcji będzie z roku na rok coraz więcej, a sporo zainteresowanych będzie pochodzić właśnie z Norwegii. – Wielu Norwegów nawet nie zdaje sobie sprawy, że niektóre elementy ze starszych kolekcji z banków krwi, dokładnie te, które mają w szafkach, mogą być dla kolekcjonerów prawdziwym skarbem – mówi mężczyzna.
Niektórzy Skandynawowie zbierają jedynie wybrane kolekcje, a za najrzadsze lub brakujące okazy są w stanie zapłacić nawet 79 tys. koron.
Niektórzy Skandynawowie zbierają jedynie wybrane kolekcje, a za najrzadsze lub brakujące okazy są w stanie zapłacić nawet 79 tys. koron. MN
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok