Kultura
Kolejny amerykański remake norweskiego filmu

film fotolia.com - royality free
Cudze chwalicie, swojego nie znacie – film, którego nie docenili Norwegowie, doczeka się hollywoodzkiego remake’u
Jak informuje NRK, w Hollywood planuje się nakręcić remake niskobudżetowej produkcji „Eventyrland” (w Polsce wydanej jako „Na niby”)
– To coś niezwykłego. Wiedzieliśmy już jakiś czas, że rozważano nakręcenie tego filmu w USA, ale dopiero teraz wygląda na to, że coś z tego będzie – mówi reżyser filmu Arild Østin Ommundsen.
Gazeta „The Hollywood Reporter” pisze, że to Brad Turner wyreżyseruje film. Producent i reżyser jest laureatem nagrody Emmy za serial „24 godziny". W amerykańskiej wersji film będzie nosił tytuł „Penance" („Pokuta").
Sam Ommundsen twierdzi, że ma małe oczekiwania wobec amerykańskiej produkcji oraz, że zdecydował się jak najmniej mieszać się w to, co robią filmowcy amerykańscy. Zostanie on jednak wspomniany jako producent wykonawczy amerykańskiej wersji i będzie mógł wprowadzić potencjalne zmiany w scenariuszu.
– Przygotowałem swój film i skończyłem go. Na pewno będzie to trochę dziwne – zobaczyć go jeszcze raz, tylko w innym stylu. Przede wszystkim jednak mam nadzieję, że uda się doprowadzić ten pomysł do skutku - mówi Ommundsen.
– To coś niezwykłego. Wiedzieliśmy już jakiś czas, że rozważano nakręcenie tego filmu w USA, ale dopiero teraz wygląda na to, że coś z tego będzie – mówi reżyser filmu Arild Østin Ommundsen.
Gazeta „The Hollywood Reporter” pisze, że to Brad Turner wyreżyseruje film. Producent i reżyser jest laureatem nagrody Emmy za serial „24 godziny". W amerykańskiej wersji film będzie nosił tytuł „Penance" („Pokuta").
Sam Ommundsen twierdzi, że ma małe oczekiwania wobec amerykańskiej produkcji oraz, że zdecydował się jak najmniej mieszać się w to, co robią filmowcy amerykańscy. Zostanie on jednak wspomniany jako producent wykonawczy amerykańskiej wersji i będzie mógł wprowadzić potencjalne zmiany w scenariuszu.
– Przygotowałem swój film i skończyłem go. Na pewno będzie to trochę dziwne – zobaczyć go jeszcze raz, tylko w innym stylu. Przede wszystkim jednak mam nadzieję, że uda się doprowadzić ten pomysł do skutku - mówi Ommundsen.
Bez spektakularnego sukcesu
Film to historia matki, która po wyjściu z więzienia próbuje rozpocząć życie na nowo. Dawne patologiczne środowisko próbuje ją jednak wciągnąć ponownie, a przeszłość nie daje o sobie zapomnieć.
„Eventyrland" dwa lata temu był na liście możliwych norweskich kandydatów do Oscara, ostatecznie wybrano jednak dramat „Jeg er din". Za uznaniem krytyków, nie podążył wielki sukces komercyjny – dwa tygodnie po premierze w kinach, film zobaczyło około 10 tys. widzów, głównie w Stavanger, gdzie rozgrywa się akcja.
– To film, do którego wykorzystano bardzo, bardzo niski budżet. Wiele scen nakręcono w moim własnym ogrodzie, z moją żoną i z moimi dziećmi. Tym bardziej niesamowite jest to, że teraz zagrają w tym ludzie, którzy mówią po angielsku – mówi Ommundsen
„Eventyrland" dwa lata temu był na liście możliwych norweskich kandydatów do Oscara, ostatecznie wybrano jednak dramat „Jeg er din". Za uznaniem krytyków, nie podążył wielki sukces komercyjny – dwa tygodnie po premierze w kinach, film zobaczyło około 10 tys. widzów, głównie w Stavanger, gdzie rozgrywa się akcja.
– To film, do którego wykorzystano bardzo, bardzo niski budżet. Wiele scen nakręcono w moim własnym ogrodzie, z moją żoną i z moimi dziećmi. Tym bardziej niesamowite jest to, że teraz zagrają w tym ludzie, którzy mówią po angielsku – mówi Ommundsen

Reklama
To może Cię zainteresować
13