Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Kuchnia

Tłuste mięso i hektolitry miodu pitnego? Nic z tych rzeczy. Dieta wikingów jedną z najzdrowszych na świecie

Hanna Jelec

13 sierpnia 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
1
Tłuste mięso i hektolitry miodu pitnego? Nic z tych rzeczy. Dieta wikingów jedną z najzdrowszych na świecie

Dieta Wikingów to nie tylko mięso, ale przede wszystkim ryby, nabiał, zboża i warzywa fot. Justyna Kwiatkowska

Choć najświeższe badania archeologiczne wykazały, że „typowy wiking” zamieszkujący Norwegię wcale nie mierzył 2 metrów, to trzeba przyznać, że ci silni i wytrzymali bojownicy rzeczywiście musieli być napędzeni legendarną mocą Thora. Jakby nie było, udało im się podbić pół Europy, a nawet dopłynąć do Ameryki przed Kolumbem w ramach rekreacyjnej wyprawy na ryby. Jak im się to udało? To efekt... zdrowej diety. Wbrew popularnemu przekonaniu, że wikingowie żywili się niemal samym mięsem, dietetycy donoszą, że ich dieta była i jest jednym z bardziej zrównoważonych sposób żywienia.
Warto zaznaczyć, że wikingowie to termin, w którym na potrzeby tego artykułu nazywamy ludy zamieszkujące głównie tereny Skandynawii w okolicach VIII-XI wieku. Bo choć posługujący się staronorweskim wojownicy dotarli też do Francji, Danii, czy Wielkiej Brytanii, „typową dietę wikingów” stosowali przede wszystkim mieszkańcy Norwegii, Szwecji, Finlandii, Islandii, a także Szetlandów, Orkadów i Wysp Owczych. Powodem są przede wszystkim podobne warunki klimatyczne. To właśnie przez pogodę i rodzaj pożywienia, jakie na swojej drodze napotykali wikingowie, możemy mówić o typowej dla nich diecie – bogatej nie tylko w mięso, ale i ryby, jaja, produkty mleczne, zboża, a także warzywa i owoce jagodowe. Okazuje się, że wikińska kuchnia – zróżnicowana, zdrowa i smaczna – przetrwała w niemal niezmienionej formie aż do dziś.

Smak kwaśno-kwaśny

Smak wikińskich potraw rzadko bywał słony. Sól uzyskiwano z importu lub poprzez odparowanie gotującej się morskiej wody, a to nie zawsze było możliwe. Brak znajomości trójzmianowej uprawy pól, prymitywne narzędzia i surowy klimat oznaczały konieczność najdłuższego przechowywania pożywienia zdatnego do spożycia przez długi czas. Dlatego wikingowie robili wszystko, co w ich mocy, by wydłużyć okres przydatności produktów – suszyli, marynowali, fermentowali i... kisili. Tak, tak, dokładnie tak, jak naszą legendarną kiszoną kapustę (którą nawiasem mówiąc też znali).

Kiszono również inne warzywa, a także ryby i mięso. Stąd wciąż popularny w Szwecji cuchnący kiszony śledź i jedzone do dziś pikle. Poza tym suszono chleb, grzyby, owoce, mięso i ryby. Zboża, które ulegały procesowi fermentacji, cudownym sposobem przemieniały się w uwielbiane przez wikingów owsiane piwo, a mleko w najświeższy (nie dla Polaków) krzyk dietetycznej mody – kefir.

Dzik, mors, a może... wieloryb?

W wyniku polowań i grabieży na stoły wikingów często trafiały ulubione przez nich mięsiwa. I nie chodzi tutaj jedynie o zwierzęta hodowlane, lecz także wybory nieco mniej oczywiste – dziczyznę, sarninę, a także renifery, morsy, foki, a nawet wieloryby. Co ciekawe, niektóre mięsa przyrządzano w marynatach na słodko, z użyciem miodu, który już starożytni Grecy podawali swoim sportowcom jako źródło niezbędnych do zdobycia siły witamin i minerałów. Wbrew pozorom, już w epoce wikingów zwracano ogromną uwagę na stopień przyprawienia mięsa. Zgodnie z tym, co podają popularne wikińskie sagi (np. saga Laxdæla, czy Ejrikia), z wypraw łupieżczych czy transakcji handlowych wikingowie często przywozili popularne przyprawy gwarantujące dobry smak mięsa.

Nie samym mięsem człowiek żyje

Mimo że wikingowie kojarzą nam się głównie z rubasznymi biesiadami, na których to ogromne udźce zapijano miodem, w istocie prawie połowę pożywienia Skandynawów w tamtym okresie stanowiło nie mięso a ryby. Chodziło przede wszystkim o dostępność produktu – ci mieszkający nad morzem mieli łatwiejszy dostęp do ryb niż do mięsa. Jakby tego było mało, odważni wojownicy niemal intuicyjnie wybierali zdrowszy rodzaj ryb – to właśnie ryby morskie są najbogatsze w zdrowe kasy omega-3. Chętnie jedzono także jaja pochodzące od kur, kaczek, gęsi i dzikiego ptactwa, mleko, sery i produkty zbożowe.

Wypędzić złe duchy z chleba, odurzyć się grzybkami

Co ciekawe, by upiec chleb, w którym używano drożdży, potrzebowano zwykle kilku osób. I nie chodzi tutaj o zagniatanie ciasta, a... odczynianie uroków. Wikingowie krzyczeli na gotowe ciasto tak długo, aż opuszczą je „złe duchy” ukryte w drożdżach. Co więcej, nieznajomość tajników rolnictwa okazała się dla wielu z nich niemalże błogosławieństwem. Nie umiejąc wytworzyć stuprocentowo białej mąki, Skandynawowie żywili się głównie bogatym w błonnik i witaminy chlebem pełnoziarnistym. A na śniadanie, podobnie jak dbający o linię, serwowali sobie... owsiankę! Wikingowie spożywali też grzyby – psilocybe semanticea – ale raczej podczas biesiad. Bo w przypadku wikińskich grzybów nie chodziło wcale o walory smakowe, lecz o...działanie odurzające!

Każdy może jeść jak wiking

Choć próżno szukać wikińskich książek kucharskich, dieta wikingów przetrwała do dziś. Znajdziemy ją w wikińskich sagach, wynikach badań archeologicznych i... większości skandynawskich domów. I nie powinno nas to dziwić – przecież składniki, na których bazowali Skandynawowie, są wciąż dostępne, a w dodatku dużo zdrowsze niż wysoko przetworzona żywność dostępna w sklepach. Tradycję kultywują też media. Po bijącym rekordy popularności serialu „Wikingowie”, filmie nakręconym na podstawie komiksu o Thorze, przyszedł czas na program telewizyjny stacji NRK „już szukam tytułu”. Trend popierają dietetycy i lekarze – sądząc po ilości postów na blogach i zapytań w wyszukiwarkach, dieta wikińska stanie się niedługo jedną z bardziej popularnych. To szczególnie atrakcyjna wizja dla zainteresowanych kulturą Skandynawii – wygląda na to, że obecnie większość „zdrowo odżywiających się” czytelników nieświadomie dokonuje rekonstrukcji wikińskiej diety, np. przy porannej owsiance. A marudzenie na kolejkę w piekarni możemy podpiąć pod wyganianie złych duchów z chleba.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Ania Jarek

05-09-2017 21:22

Genialny post!

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok