Kuchnia
Tajemnice samskiej kuchni
1

Poznajcie niezwykłe dania rdzennej ludności Skandynawii!
Samska dieta była uzależniona od ośmiu pór roku, na które przedstawiciele tej ludności podzielili swój kalendarz. Oprócz tradycyjnego podziału wyróżnione i wprowadzone do obiegu zostały również okresy przejściowe np. między zimą a wiosną czy latem a jesienią. Każda pora określała dany stan, w którym znajdowała się otaczająca przyroda. Poszczególne okresy ważne były również dla rozwoju i migracji reniferów. W samskim menu, które przetrwało do dziś dania gotowane przeważają nad smażonymi. Głównymi składnikami większości potraw są ryby, mięso renifera, mleko i różnego rodzaju leśne owoce. Samowie przy przyrządzaniu swoich codziennych posiłków nie pozwalali na zmarnowanie ani jednej części upolowanego zwierzęcia. Między innymi z tego powodu, w bardzo wielu przepisach można się natknąć na dodawanie do dania np. krwi renifera.

fot. fotolia.com
Daniem typowo samskim jest blodboller. W języku samskim danie nazywa się Gompos. Są to małe kulki powstające z połączenia mąki, tłuszczu zwierzęcego zmieszanego z krwią renifera i z mlekiem. Gompos serwowane są najczęściej razem z bulionem. Innym, jednym z najbardziej rozpoznawalnych samskich dań jest bidos czyli tradycyjna gęsta zupa, którą przygotowuje się na bazie bulionu z gotowanego mięsa renifera. Do bidosu często dodaje się gotowane ziemniaki, marchewkę i cebulę. Danie często jest serwowane podczas samskich uroczystości.

fot. matprat.no
W diecie samskiej nie brakowało również ryb, które były poddawane różnym zabiegom od suszenia i konserwowania w śniegu po kiszenie na różne sposoby. Dobrym przykładem potrawy z tej kategorii jest Laŋasguolli czyli samska sfermentowana ryba. Co ciekawe aby otrzymać takie danie, Samowie zaszywali kawałki ryby w owczym żołądku, który następnie zakopywali. W takim stanie potrawa „dojrzewała” aż przyszedł czas jej spożycia.
Interesującym daniem jest również Slåbbå. Taką nazwę noszą tradycyjne „krwiste”, samskie naleśniki. Najczęściej podawane z owocami leśnymi. Do ich wykonania potrzebujemy odtłuszczonego mleka, masła i aż... pół litra krwi. Współcześnie Slåbbå podaje się również z plastrami bekonu. Inną potrawą, która mogła stanowić przeciwwagę dla diety składającej się głównie z mięsa jest Tyttebærsuppe, czyli słodka zupa z czerwonych borówek.
Po tych obiadowych rewelacjach należy obejrzeć się za deserem. Warto spróbować kremu trolli, który przygotowuje się z czerwonych borówek, cukru i ubitej piany z białek. Pochodzenie nazwy tego dania do dziś nie jest wyjaśnione. Jednym z możliwych wyjtłumaczeń może być fakt, że w dawnych czasach wszystkie owoce, które rosły w norweskich lasach nazywano trolbær. Sekretem zrobienia dobrego kremu trolli jest wyważenie proporcji między cukrem, a owocami. Idealny deser tego typu powinien być lekko różowy, puszysty i nie za słodki. Można go jeść z goframi albo z chlebem. Niektórzy również wybierają wariant jedzenia samego kremu, bez dodatków.

fot. iconsquare.com
Do dziś wielu Samów pielęgnuje stare tradycje kulinarne. Dawne sposoby na konserwowanie żywności nadal mają swoich zwolenników. Wielu z nich równocześnie nie ma nic przeciwko takim daniom jak pizza czy pita, pod warunkiem, że znajdzie się w niej mięso renifera.
Znacie jakieś inne dania, które są specjalnością Samów?
źródło: mat.no, samimuseum.fi, nfk.no
źródło zdjęcia frontowego: wikimedia.org - Photochrom - public domain
Reklama
To może Cię zainteresować
13
27-06-2015 15:15
4
0
Zgłoś