Kuchnia
Słodkie, kwaśne, soczyste - wielki test norweskich jabłek
2

Katzrzyna Smól
Jakie gatunki wybrać do szarlotki, a które mogą zepsuć nam wypiek i lepiej zjeść je na surowo? Oto subiektywna ocena norweskich gatunków jabłek.
Uwielbiam jabłka, najlepiej gdy mam pod ręką różne rodzaje tych pysznych owoców, które wybieram w zależności od moich potrzeb - inne nadają się do podgryzania, inne na kompot, jeszcze inne do szarlotki.
Bardzo brakuje mi w Norwegii polskich jabłek, szczególnie zimą, kiedy w odróżnieniu od polskich warzywniaków, norweskie sklepy oferują głównie jabłka jednego gatunku pochodzące z Argentyny. W tym roku, postanowiłam zrobić przetwory z norweskich jabłek póki są jeszcze dostępne. Warto zabrać się za to w październiku ponieważ właśnie wtedy wybór jest największy.
Przede wszystkie zamierzałam zaopatrzyć się w zapas prażonych, tartych jabłek na szarlotkę. W końcu doczekałam się także opisania poszczególnych gatunków w sklepach nazwami. Wcześniej owoce po prostu były wrzucone do przysłowiowego jednego worka pod nazwą "norweskie jabłko".
Okazało się jednak, że ich nazwy niewiele mi mówiły, postanowiłam więc przetestować i przedstawić wam moje spostrzeżenia na temat dostępnych w sklepach rodzajach norweskich jabłek. Do testu wybrałam 5 dostępnych gatunków. Każde jabłko starłam na grubych oczkach tarki i prażyłam bez dodatku wody i cukru ok. 10 min. Szukałam kandydata idealnego do szarlotki, a dla mnie to takie jabłko, które pozostaje po uprażeniu twarde, ale jednocześnie soczyste i kwaskowate. Po uprażeniu sprawdzałam jak smakują lekko dosłodzone i przestudzone.
Podczas testowania różnych gatunków, przypomniał mi się smak piewszych letnio-jesiennych jabłek w Polsce. Ciekawe, jakie będą wasze własne skojarzenia!
Bardzo brakuje mi w Norwegii polskich jabłek, szczególnie zimą, kiedy w odróżnieniu od polskich warzywniaków, norweskie sklepy oferują głównie jabłka jednego gatunku pochodzące z Argentyny. W tym roku, postanowiłam zrobić przetwory z norweskich jabłek póki są jeszcze dostępne. Warto zabrać się za to w październiku ponieważ właśnie wtedy wybór jest największy.
Przede wszystkie zamierzałam zaopatrzyć się w zapas prażonych, tartych jabłek na szarlotkę. W końcu doczekałam się także opisania poszczególnych gatunków w sklepach nazwami. Wcześniej owoce po prostu były wrzucone do przysłowiowego jednego worka pod nazwą "norweskie jabłko".
Okazało się jednak, że ich nazwy niewiele mi mówiły, postanowiłam więc przetestować i przedstawić wam moje spostrzeżenia na temat dostępnych w sklepach rodzajach norweskich jabłek. Do testu wybrałam 5 dostępnych gatunków. Każde jabłko starłam na grubych oczkach tarki i prażyłam bez dodatku wody i cukru ok. 10 min. Szukałam kandydata idealnego do szarlotki, a dla mnie to takie jabłko, które pozostaje po uprażeniu twarde, ale jednocześnie soczyste i kwaskowate. Po uprażeniu sprawdzałam jak smakują lekko dosłodzone i przestudzone.
Podczas testowania różnych gatunków, przypomniał mi się smak piewszych letnio-jesiennych jabłek w Polsce. Ciekawe, jakie będą wasze własne skojarzenia!
Jabłko Aroma
Surowe jest lekko kwaśne, łagodnieje podczas prażenia, szybko się rozpada i puszcza sok, zamienia się z mus z kawałkami owoców. Co ciekawe w ogóle nie traci koloru, nie ciemnieje może więc ładnie się prezentować jako dodatek do deserów, naleśników lub gofrów.

Jabłko Aroma dobrze nadaje się jako dodatek do deserów.
żródło: fot. Katzrzyna Smól
Jabłko Åkerø
Surowe jest kwaśne, kojarzące się z niedojrzałym jabłkiem, ma mało wyraźny "płaski" smak. Podczas prażenia nie puściło soków, pozostało suche i mocno ściemniało, w smaku nadal nijakie. Natomiast po dosłodzeniu wyraźnie wyczuwało się kwaśność. Dla mnie jest to jabłko dobre w połączeniu z innym słodszym i soczystym gatunkiem lub innymi owocami np. dojrzałymi gruszkami. Na pewno lepiej wykorzystać je do pieczenia niż do jedzenia na surowo. Po wykonaniu testu zauważyłam w sklepie dojrzalszą, miękką wersję tego jabłka.

Jabłka z rodzaju Årerø nadają się do wykorzystania w cieście.
żródło: fot. Katarzyna Smól
Jabłko Summerred
Bardzo smaczne letnie jabłko, winne. Podczas prażenia puszcza sok i lekko przechodzi w mus. Zmiękło najszybciej ze wszystkich testowanych jabłek. Ma delikatny kwaśny smak idealny po delikatnym dosłodzeniu.

Ten rodzaj jabłka nadaje się na mus.
żródło: fot. Katarzyna Smól
Jabłko Gravensten
Ma wyraźny słodko-kwaśny smak. Podczas prażenia puszcza dużo soku, szybko mięknie, zdecydowanie nie do wypieków na kruchym cieście. Jak dla mnie, najlepiej jeść je na surowo.

Gravesten jest pyszne na surowo.
żródło: fot. Katarzyna Smól
Jabłko Discovery
Mało wyraźny, kartoflany smak. Podczas prażenia puszcza mało soków, ale łatwo przerabia się na mus, pozostaje mało wyraźne w smaku, także po dosłodzeniu. Pomyślałam, że nadaje się dla małych dzieci, które nie przepadają za zdecydowanymi smakami.

Discovery nadaje się do szybkiego zrobienia musu np. dla małego dziecka.
żródło: fot. Katarzyna Smól
Podsumowanie testu
Nie znalazłam jabłka idealnego, ale uważam, że do mojej szarlotki na kruchym cieście najlepiej będzie użyć jabłka Summerred, które okazało się dla mnie najsmaczniejsze na równi z jabłkami Åkerø, które zachowują swoją strukturę po uprażeniu. Już niedługo zamierzam ten duet przetestować w szarlotce i na pewno podzielę się z wami swoimi wrażeniami!
Reklama
To może Cię zainteresować
13
25-10-2015 15:03
2
0
Zgłoś
24-10-2015 20:01
2
0
Zgłoś