Kuchnia
Co by tu zjeść...?
22

Osoby, wiążące swoją swoją przyszłość z Norwegią, jak najszybciej powinny zapomnieć o polskim przeliczniku. Bo po prostu się zamęczą.
Do Norwegii przyleciałam, żeby zarobić i wrócić do Polski. Do tej pory spotkałam i poznałam tu sporo Polaków. Nie wszyscy mają taki sam plan, ale za to niemal wszyscy borykają się z podobnym problemem żywieniowym. I mają na to podobne rozwiązania.
Jak jeść w Norwegii, jeśli każdy produkt ceniony jest jak rarytas? Dla Norwega ceny jedzenia są normą. Zarabiają tyle, że 30 NOK jest dla nich mniej więcej odpowiednikiem 3 PLN. Polak na początku pobytu, dajmy na to w Oslo, zawsze przelicza na polskie. Jeden dobry chleb tutaj równa się dziesięciu w Polsce. Trzymanie się tego przelicznika polecałabym osobom, które, podobnie jak ja, przyleciały tutaj na określony czas, w określonym celu. Dzięki temu możemy mieć pewność, że wydamy mniej, kupimy produkt z niższej półki, odmówimy sobie wyższej jakości produktów i więcej pieniędzy odłożymy na polskie konto.
Ale ci, którzy wiążą swoją swoją przyszłość z Norwegią, jak najszybciej powinni zapomnieć o polskim przeliczniku, bo po prostu się zamęczą. Zamiast przeliczać, czym prędzej należy zapoznać się z lokalizacją tureckich bazarów, polskich sklepów, czy gazetek promocyjnych w Internecie. Wciąż popularne są także zakupy w Szwecji.
Oto kilka przykładów zamienników polskich produktów w Norwegii:

fot. Natalia Widuto

fot. Natalia Widuto

fot. Natalia Widuto

fot. Natalia Widuto
To zdjęcia standardowych cen norweskich produktów. Oczywiście chleb, który na zdjęciu kosztuje 29,90 NOK, możemy również kupić za 7 NOK (gorszej jakości). Większość produktów ma swoje tańsze zamienniki „u Turka”, czy w polskim sklepie.
My, Polacy, zwozimy również na potęgę jedzenie z Polski. Jest to całkiem zrozumiałe, sama też tak robię. Wolę wykupić bagaż dodatkowy za 150 PLN i spakować do niego 15kg wędlin, sera, czy mięsa, niż tą samą kwotę wydać tutaj na kilo szynki.
O tym, gdzie w Oslo kupować tanio, w kolejnych materiałach.
Jak jeść w Norwegii, jeśli każdy produkt ceniony jest jak rarytas? Dla Norwega ceny jedzenia są normą. Zarabiają tyle, że 30 NOK jest dla nich mniej więcej odpowiednikiem 3 PLN. Polak na początku pobytu, dajmy na to w Oslo, zawsze przelicza na polskie. Jeden dobry chleb tutaj równa się dziesięciu w Polsce. Trzymanie się tego przelicznika polecałabym osobom, które, podobnie jak ja, przyleciały tutaj na określony czas, w określonym celu. Dzięki temu możemy mieć pewność, że wydamy mniej, kupimy produkt z niższej półki, odmówimy sobie wyższej jakości produktów i więcej pieniędzy odłożymy na polskie konto.
Ale ci, którzy wiążą swoją swoją przyszłość z Norwegią, jak najszybciej powinni zapomnieć o polskim przeliczniku, bo po prostu się zamęczą. Zamiast przeliczać, czym prędzej należy zapoznać się z lokalizacją tureckich bazarów, polskich sklepów, czy gazetek promocyjnych w Internecie. Wciąż popularne są także zakupy w Szwecji.
Oto kilka przykładów zamienników polskich produktów w Norwegii:

fot. Natalia Widuto

fot. Natalia Widuto

fot. Natalia Widuto

fot. Natalia Widuto
To zdjęcia standardowych cen norweskich produktów. Oczywiście chleb, który na zdjęciu kosztuje 29,90 NOK, możemy również kupić za 7 NOK (gorszej jakości). Większość produktów ma swoje tańsze zamienniki „u Turka”, czy w polskim sklepie.
My, Polacy, zwozimy również na potęgę jedzenie z Polski. Jest to całkiem zrozumiałe, sama też tak robię. Wolę wykupić bagaż dodatkowy za 150 PLN i spakować do niego 15kg wędlin, sera, czy mięsa, niż tą samą kwotę wydać tutaj na kilo szynki.
O tym, gdzie w Oslo kupować tanio, w kolejnych materiałach.
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
13
07-10-2015 18:34
1
0
Zgłoś
06-10-2015 15:53
0
0
Zgłoś
06-10-2015 14:20
0
0
Zgłoś
06-10-2015 13:59
0
0
Zgłoś
06-10-2015 13:49
0
0
Zgłoś
06-10-2015 13:41
2
0
Zgłoś
06-10-2015 13:20
1
0
Zgłoś