„Przyjaciel Norwegii”, „norgesvenn”, to funkcjonujący w obiegu medialnym nieoficjalny tytuł, którym nagradza się zagranicznych polityków, artystów czy inne znane postaci.
stock.adobe.com/licencja standardowa
Co łączy austriackiego filozofa Ludwiga Wittgensteina i duńską królową Małgorzatę II? Albo króla Francuzów Ludwika Filipa I i autora hitów literatury dziecięcej Roalda Dahla? I co ma z tym wspólnego Norwegia?
„Przyjaciel Norwegii”, „norgesvenn”, to funkcjonujący w obiegu medialnym nieoficjalny tytuł, którym nagradza się zagranicznych polityków, artystów czy inne znane postaci. Warunki? Odwiedzanie z przyczyn prywatnych lub zawodowych Norwegii. Ewentualnie inne związki z tym krajem. No i życzliwe wypowiedzi na jego temat.
W związku z nieformalnością tego określenia nie ma żadnych oficjalnych list takich osób, więc niniejszy stworzony z okazji przypadającego dziś w Norwegii święta Konstytucji zbiór portretów miłośników kraju fiordów będzie mocno subiektywny. Wskażmy kilka spośród postaci, które ceniły Norwegię aż do granic „przyjaźni”.
Była królowa Danii Małgorzata II, kuzynka króla Norwegii Haralda V, znana jest z uwielbienia dla wędrowania po Norwegii od jednej górskiej hytty do drugiej. Z ust monarchini padło kiedyś stwierdzenie, że norweskie góry skradły jej serce (złośliwi powiedzieliby może w tym miejscu, że prawdopodobnie ma to związek z tym, że największe wzniesienie w jej ojczyźnie liczy… 172,5 metra). Królowa szczególnie upodobała sobie górę Skeikampen w okolicach Gausdal (Innlandet). Pierwszy raz odwiedziła to miejsce w wieku 13 lat… i już nie było odwrotu. Natychmiast się zakochała. Bywała tam przez wiele lat, między innymi podczas wypadów na narty z królową Norwegii, Sonją. To w dużej mierze dzięki niej miała okazję poznać piękno norweskiej natury. Małgorzata II uważa, że nie ma nic piękniejszego niż śnieg. A tego przecież w Norwegii nie brakuje…
Ta Dunka to niejedyna postać z kręgów królewskich zauroczonych Norwegią. Sympatię do tego kraju przejawiał także Ludwik Filip I, ostatni francuski król z rodu Burbonów. Po podróży do Norwegii odbytej incognito w 1795 roku dorobił się przyjaciół w Trondheim, Bodø, Måsøy i Hammerfest, a w 1838 roku wyłożył środki na ekspedycję naukową La Recherche do Finnmarku, na Wyspy Owcze, Islandię i na Svalbard, upamiętnioną przez Jules’a Verne’a w „Podróży do wnętrza Ziemi”.
Wokalistka, Wittgenstein i wiedźmy
Na norweskiej Wikipedii hasło „norgesvenn” pojawia się już w pierwszym akapicie notki o brytyjskiej piosenkarce pop, Bonnie Tyler, znanej między innymi z utworów It's a Heartache, „Holding out for a Hero i Total Eclipse of a Heart. Na miano „przyjaciółki Norwegii” zasłużyła sobie, wielokrotnie dając w tym kraju koncerty, i to wcale nie tylko w największych miejscowościach. Pojawiała się nawet na takich imprezach, jak „Festiwal Łososia”... W jednym z wywiadów nazwała Norwegię „swoim drugim domem”. Jako pierwsza osoba zza granicy otrzymała srebrny medal Norges Vels, przyznawany zwykle… wiejskim przedsiębiorcom lokalnym, takim jak producenci potraw tradycyjnych. Historia tego odznaczenia sięga aż 1893 roku. Decydenci uznali, że wokalistka ma swój duży wkład w życie kulturalne małych norweskich miejscowości.
Roald Dahl, najbardziej znany brytyjski twórca literatury dziecięcej przed JK Rowling miał łatwiej niż Tyler. Prościej mu było o związki z Norwegią i o zostanie jej przyjacielem, bo jego rodzice byli Norwegami (pochodzili z Sarpsborg i Oslo). W swojej twórczości Dahl uhonorował Norwegię, czyniąc z niej kraj pochodzenia uroczej, ciepłej bohaterki drugoplanowej, ukochanej babci głównego bohatera Wiedźm. W dzieciństwie Dahl spędzał często wakacje na wyspie Tjøme położonej po zachodniej stronie Oslofjorden. Przeżyte tam przygody wspominał jako jedne z najszczęśliwszych chwil w dzieciństwie (w dużej mierze spędzonym w przemocowym angielskim internacie…).
Po norweskich górach można też wędrować filozoficznie. Na przykład śladami austriackiego filozofa, Ludwiga Wittgensteina. Myśliciel, zmęczony jałowymi, jego zdaniem, dyskusjami w Cambridge, lubił zaszywać się w norweskiej głuszy. Tam poszukiwał potrzebnego mu do rozmyślań spokoju (choć nie wszyscy przyjmowali to ze spokojem – gdy jego mentor, Bertrand Russel, dowiedział się, że Wittgenstein ma zamiar spędzić w Norwegii dwa lata, uznał, że uczeń postradał zmysły. W jednym z listów Russel pisał: „Powiedziałem, że będzie ciemno, a on odparł, że nienawidzi światła dziennego. Powiedziałem, że będzie samotnie, a on stwierdził, że prostytuuje swój umysł, rozmawiając z inteligentnymi ludźmi. Powiedziałem, że oszalał, a on na to: Niech Bóg mnie uchroni przed zdrowym rozsądkiem”). Wittgenstein miał nawet w Norwegii własną hyttę, gdzie napisał część swoich prac. Odbudowana i przeniesiona po kilku dekadach na pierwotne miejsce w górach czeka na turystów w Skjolden.
I jeszcze więcej!
Można by wymieniać dalej. Wielokrotnie po Hardangervidda wędrował sekretarz generalny ONZ Kofi Annan. Kanclerz Niemiec Willy Brandt jako uchodźca ukrywał się w Norwegii przed nazistami. Wiele razy odwiedził Norwegię cesarz niemiecki Wilhelm II, który odegrał ważną rolę w odbudowie Ålesund po wielkim pożarze z 1904 roku. Z gwiazd muzyki pop na miano „norgesvenner” zasługują ponoć także członkowie zespołu Smokie…
A Państwo? Czy Państwo czują się „przyjaciółmi Norwegii” na co dzień lub chociaż od święta?
Jeśli tak, to kto wie, może choć trochę zaspokaja to tę – przyznajmy to wreszcie – nieco śmieszną, lekko pretensjonalną, prowincjonalną norweską potrzebę bycia docenionym…
Źródła: Książka B. Aurell „Jak żyć po skandynawsku?”, MojaNorwegia.pl, Ditt Norden, Trollheimsporten, NRK, NRK TV, Morsmal.no