Historia
Niewidzialne dziecko
8

fotolia.pl - royalty free
Ta sprawa wstrząsnęła całą Norwegią. Śmierć Christoffera to przykład skrajnego zaniedbania zarówno ze strony rodziców, jak i otoczenia.
Ostatni dzień życia ośmioletniego Christoffera Kihle Gjerstad zaczął się źle, a skończył jeszcze gorzej. Może gdyby ktoś z jego najbliższego otoczenia zareagował wcześniej, nie doszłoby do tragedii.
Milczące przyzwolenie
Mieszkańcy niewielkiej miejscowości Kodal w gminie Vestfold byli milczącymi świadkami cierpienia dziecka. O Christoffera martwili się wszyscy w okolicy. Chłopiec do niedawna był wulkanem energii, budował domki, wspinał się na drzewa. A to, że miał zadrapania i siniaki? Każde inne aktywne dziecko w okolicy je ma.
Jednak w 2004 roku siniaki i zadrapania na kolanach ruchliwego chłopca, które nie budziły podejrzeń, zaczęły pojawiać się także na jego twarzy i plecach. Christoffer pytany, skąd się wzięły się, milczał. Nikt z okolicznych mieszkańców, łącznie z nauczycielami, nie porozmawiał o tym z rodzicami chłopca.
Jednak w 2004 roku siniaki i zadrapania na kolanach ruchliwego chłopca, które nie budziły podejrzeń, zaczęły pojawiać się także na jego twarzy i plecach. Christoffer pytany, skąd się wzięły się, milczał. Nikt z okolicznych mieszkańców, łącznie z nauczycielami, nie porozmawiał o tym z rodzicami chłopca.

Christoffer Kihle Gjerstad
Źródło: dagbladet.no
Za zamkniętymi drzwiami
Nauczyciele w szkole zauważyli, że chłopiec coraz częściej chodził cały posiniaczony lub w ogóle nie pojawiał się na lekcjach. Jako powód nieobecności podawał złe samopoczucie. Jednak dyrekcja ani razu nie zgłosiła swoich spostrzeżeń do Barnevernet.
2 lutego 2005 roku Christoffer nie zjawił się w szkole. Źle się czuł. Podczas obiadu jego rodzice zauważyli ogromny, 17 - centymetrowy guz na głowie chłopca. Po posiłku ośmiolatek nie był wstanie o własnych siłach pójść do łóżka. Chwiał się na nogach. Jego matka, za namową ojczyma, wyszła na dwór, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Gdy o 21:00 wróciła do domu, jej syn leżał martwy w swoim łóżku.
Rodzice zeznali policji, że znaleźli chłopca z chusteczką higieniczną wetkniętą w nos i gardło. Policjanci rutynowo sprawdzili, czy ośmiolatek mógł popełnić samobójstwo.
Sąsiadka mieszkająca ścianę obok zeznała, że słyszała huk „jakby ktoś mocno uderzył w ścianę”. Chwilę później zapadła cisza.
2 lutego 2005 roku Christoffer nie zjawił się w szkole. Źle się czuł. Podczas obiadu jego rodzice zauważyli ogromny, 17 - centymetrowy guz na głowie chłopca. Po posiłku ośmiolatek nie był wstanie o własnych siłach pójść do łóżka. Chwiał się na nogach. Jego matka, za namową ojczyma, wyszła na dwór, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Gdy o 21:00 wróciła do domu, jej syn leżał martwy w swoim łóżku.
Rodzice zeznali policji, że znaleźli chłopca z chusteczką higieniczną wetkniętą w nos i gardło. Policjanci rutynowo sprawdzili, czy ośmiolatek mógł popełnić samobójstwo.
Sąsiadka mieszkająca ścianę obok zeznała, że słyszała huk „jakby ktoś mocno uderzył w ścianę”. Chwilę później zapadła cisza.
Więcej pytań niż odpowiedzi
Czy chłopiec popełnił samobójstwo? Skąd wzięły się chusteczki w jego gardle i nosie? Dlaczego na jego ciele było tyle siniaków i ran, skąd one się wzięły? Policja musiała odpowiedzieć na mnóstwo pytań.
Jednak śledztwa próbujące ustalić przyczynę śmierci poranionego i pobitego dziecka, w Norwegii często prowadzą donikąd. Zawiesza się je z powodu braku wystarczającej ilości dowodów. Władze nie chcą brać pod uwagę scenariusza, w którym to rodzice znęcają się nad własnym dzieckiem.
Tak też stało się w sprawie Christoffera. Po jakimś czasie wznowiono dochodzenie, jednak śledztwu ponownie groziło zawieszenie z powodu braku niepodważalnych dowodów.
Jednak śledztwa próbujące ustalić przyczynę śmierci poranionego i pobitego dziecka, w Norwegii często prowadzą donikąd. Zawiesza się je z powodu braku wystarczającej ilości dowodów. Władze nie chcą brać pod uwagę scenariusza, w którym to rodzice znęcają się nad własnym dzieckiem.
Tak też stało się w sprawie Christoffera. Po jakimś czasie wznowiono dochodzenie, jednak śledztwu ponownie groziło zawieszenie z powodu braku niepodważalnych dowodów.
Dążenie do sprawiedliwości
Po czterech latach od śmierci chłopca, ojczyma skazano na sześć lat więzienia za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym. Matki Christoffera nikt o nic nie podejrzewał - urodziła dwoje dzieci następnemu mężczyźnie.
Podczas rozprawy matka Christoffera broniła ojczyma dziecka. Twierdziła, że Christoffer go lubił, że ojczym pilnował go w nocy, ponieważ ten cierpiał na ADHD. Oboje podkreślali, że chłopiec często przez przypadek robił sobie krzywdę. Ponadto, kobieta twierdziła, że leki, które chłopiec przyjmował na ADHD, sprawiły, że stał się niespokojny, nie mógł spać.
Biologiczny ojciec zeznał, że nie wiedział, co dzieje się z synem, matka chłopca skutecznie utrudniała mu z nim kontakty. Sprawę ponownie zawieszono.
W 2009 roku, po pięciu latach od śmierci Christoffera, sąd ponownie zajął się sprawą i wydłużył ojczymowi chłopca wyrok do ośmiu lat więzienia. Ponadto, w 2012 roku matkę skazano na 1,5 roku pozbawienia wolności za współudział w znęcaniu się nad dzieckiem.
Dzieci kobiety trafiły pod opiekę Barnevernet, a sąd nakazał jej także wypłatę ojcu Christoffera zadośćuczynienia w wysokości 250 tys. koron.
Podczas rozprawy matka Christoffera broniła ojczyma dziecka. Twierdziła, że Christoffer go lubił, że ojczym pilnował go w nocy, ponieważ ten cierpiał na ADHD. Oboje podkreślali, że chłopiec często przez przypadek robił sobie krzywdę. Ponadto, kobieta twierdziła, że leki, które chłopiec przyjmował na ADHD, sprawiły, że stał się niespokojny, nie mógł spać.
Biologiczny ojciec zeznał, że nie wiedział, co dzieje się z synem, matka chłopca skutecznie utrudniała mu z nim kontakty. Sprawę ponownie zawieszono.
W 2009 roku, po pięciu latach od śmierci Christoffera, sąd ponownie zajął się sprawą i wydłużył ojczymowi chłopca wyrok do ośmiu lat więzienia. Ponadto, w 2012 roku matkę skazano na 1,5 roku pozbawienia wolności za współudział w znęcaniu się nad dzieckiem.
Dzieci kobiety trafiły pod opiekę Barnevernet, a sąd nakazał jej także wypłatę ojcu Christoffera zadośćuczynienia w wysokości 250 tys. koron.

Christoffer
Źródło: tb.no
Lekcja, której nie powinno być
Sprawa Christoffera przyciągnęła uwagę mediów i zmieniła postępowanie wielu władz. Zaniedbań wobec chłopca dopuścili się nie tylko rodzice, ale również otoczenie: sąsiedzi, nauczyciele, dziadkowie, szpital. Sam Christoffer został „narodowym symbolem zawodności systemu i znęcania się nad dziećmi”.
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
30-11-2015 14:17
1
0
Zgłoś
30-11-2015 13:02
3
0
Zgłoś
30-11-2015 11:47
1
0
Zgłoś
16-11-2015 21:46
3
0
Zgłoś
15-11-2015 23:02
0
0
Zgłoś