Ja zdawalam prawo jazdy tutaj i musze przyznac ze mimo ze kosztowalo mnie to jakies 25 tys - to w zyciu nie zdawalabym w Polsce .
Po pierwsze musze przyznac ze malo jezdzilam prywatnie , cwiczylam plac manewrowy i parking z kims kto ma prawo jazdy i wiekszosc czasu jezdzilam z nauczycielem. Uwazam ze byly to dobrze zainwestowane pieniadze bo teraz jestem swiezym kierowca i nie boje sie jezdzic sama.
Bardzo fajne jest jazda po zmierzchu i przezycie tego jako uczen , nie mowiac o kilku godzinnym jezdzeniu po lodzie tzw " glattkjøring " gdzie uczysz sie jak zachowuje sie auto podczas poslizgu i jak nalezy go wyprowadzic. Poza tym uczysz sie hamowania w roznej predkosci , kiedy nagle wyskakuje Ci sterowana przez nauczyciela przeszkoda i muszisz ja ominac. Super wrazenia i naprawde zapamietuje sie to na dlugo . A na pewno przydaje na przyszlosc.
Zdaje sie 2 egzaminy - teoretyczny i nie przez internet w domu , ale na stacji Vegvesen . Mozna korzystac z tlumacza , ale za niego sie chyba placi samemu. Mozna tez odpowiadac na testy po angielsku.
No i potem jest praktyczny - i nie ma jak w Polsce glupich rekawow czy parkowania na skos - tylko mowi cenzor : w prawo , w lewo i po 45 min mowi czy sie zdalo czy nie.
Reasumujac - wiem ze sie nauczylam jezdzic a to chyba jest najwazniejsze. Wiem jak mam korzystac z przepisow i nie boje sie jazdy. I wiem ze najwazniejsze jest bezpieczenstwo a na to warto wydac te 25.000 koron.