Fazi, a jak mieli przetrwac, jesli nie mogli sie doprosic o wlasną wypracowana pensję? Mój były tez pojechal z agencji ( mestrerjobb), ale dostal mieszkanie z 4 innymi facetami w lokalu o wysokim standarcie, kazdy mial swoj pokoj. Do pracy jezdzili roznie, 5, czasem i 15 km, ale jak robota byla oddalona o 40 km od oslo, w drammen, to tam ich zakwaterowali. A o pensje sie nie musieli upominac, wrecz przeciwnie, firma co niektorym przypominala ze nie zalozyli konta i pytali czy trzeba pomoc.
Wiadomo, ze agencje zarabiaja na pracowniku, bo po to rekrutuja, i musza sie jakos utrzymac. A to co czytalam na forum z linka to brzmi jak horror, czlowiek ma prawo byc traktowany godnie.
Druga sprawa, nie wiadomo co bylo w kontrakcie, moze i bylo napisane ze beda jezdzic za swoje pieniadze 50 km do miejsca pracy, tego nie wiem.
Fazi, bez przesady, nie na tym to polega zeby dac sie za wszelką cene zgnoic na poczatku w Norwegii, aby potem moc powiedziec ze przezyło sie ciezkie czasy. Pensja na czas i godne warunki mieszkalne to nie jest niańczenie, tylko standard, szczegolnie ze firma to zapewniala. Jezeli szukasz pracy na wlasna reke, to i lokum tez .
Natomiast jesli chodzi o kompetencje Norwegow, to nie bede sie wypowiadac zawile. Wiekszosc, ktorych znam nie grzeszy wiedza, inteligencją ani nawet checia do pracy.