O polozna mozesz juz pytac. Tylko, ze to nie jest osoba, ktora bedzie ci asystowala przy porodzie. Tu w Norwegii jest to raczej osoba, ktora cie dodatkowo zbada, wyjasni szczegoly porodu, pokaze porodowke. Ma praktyczna wiedze, ktora bedzie ci potrzebna. Nie wiem, co zorbic, aby miec swoja polozna do porodu, ja nie potrzebowalam. Wiem, ze jest jakas prywatna polska polozna w Oslo, ale ta przyjemnosc oczywiscie niemalo kosztuje. Co do jezyka, to ja rodzilam tu po angielsku, wiec nie ma problemow. Jesli nie mowisz super dobrze, to poszukaj potrzebnego slownictwa i sie go naucz. Tlumacz to w koncu ostatecznosc przy tak intymnej sytuacji, jak jest porod. Ja bym na przyklad nie chciala. Co do dzidzi, to wyjasnia ci wszystko w szpitalu, pokaza. Mozesz pytac tez poloznej co i jak. Po porodzie bedziesz miec domowa wizyte z Helsestasjon i oni tez ci pomoga z maluszkiem. W ogole Helsestasjon jest instustcja bardzo pomagajaca mlodym mamom. Zorientuj sie do ktorego bedziecie z maluszkiem chodzic, zdobadz wczesniej numer telefonu, bo oni maja obowiazek pomoc ci i odpowiedziec na kazde pytanie, w tym telefonicznie. Moze maja jakis polskich pracownikow? A zeby cie uspokoic, to powiem tylko, ze najbardziej stresuje oczekiwanie, a potem wszystko wydaje sie prostsze niz sie wczesniej wydawalo. Rodzenie dzieci i opieka nad nimi jest w koncu sprawa naturalna i wiekszosc rzczy robi sie instynktownie. Grunt to sprobowac sie wyluzowac, a na pewno bedzie dobrze.