To nie tak . Nie było ankiet lecz dobrowolne wnioski. Znaczy one były na tyle dobrowolne że jak nie kto nie złożył to jak informowały plakaty "zostanie uznany za najgorszego Niemiec". Po złożeniu wniosku był on kwalifikowany lub odrzucany , odrzuceniu podlegało około 20% wniosków tj. wnioski od patusów. Wstępnie zakwalifikowani stawali przed komisją objazdową z samym Goebelsem w składzie. Jak np. na mojej wsi były tylko dwa polskie gospodarstwa to rzecz jasna procent złożenia wniosków był bardzo duży. Co do póżniejszych dezerterów to zostawali oni skrupulatnie odnotowani w niemieckich aktach i mogli zapomnieć o ewentualnym pózniejszym wyjeżdzie do Niemiec. Anders ich brał na potęge do armi z powodu braku rekruta. Ale dla Amerykanów i Anglików było to niewyobrażalne. Co do sytuacji powojennej to nie można mieć ludziom za złe poparcia władz komunistycznych bo ludzie dziś sobie nie zdają sprawy z niewyobrażalnej nędzy w przedwojennej Polsce. Np. rodzina miała na 5 osób 1 palto, i mama sama w dziurawym swetrze odprowadzała po kolei dzieci do szkoły , tzn. wracała z paltem i odprowdzała kolejne dziecko , i ze sprowadzeniem była taka sama procedura. Ludzie we wschodniej Polsce kupowali zapałki w pakietach po 4 sztuki i dzielili na 4, lub nawet chodzono po wsi z ogniem na głowniach. Wodę posoloną bydlęcą solą noszono do gotowania od chałupy do chałupy do gotowania ziemniaków, nic innego zresztą nie konsumowano, tylko dzieciom dawano polizać nóż po krojeniu masła które szło do miasta i na eksport za 1/4 ceny krajowej , cukier szedł na eksport za 1/6 ceny krajowej. Ludzie w miastach chodzili na bosaka bo nie stać ich było na najtańsze buty. A tyrali nawet po 16 godzin dziennie jak mieli pracę. A mało kto miał. Takiej nędzy nie było nawet w przedwojennej bolszewi ,no nielicząc hołodomoru na Ukrainie spowodowanego albo celowo albo w wyniku fałszowania danych gospodarczych i wyznaczenia dla Ukrainy nierealnego kontyngentu dostaw żywności.