No dobrze, slaba korona to szansa dla norweskich ekspotrerow. Wszpaniale, det gar bra, jest swietnie a bedzie jeszcze lepiej. Jesli pominiemy kwestie lososia i sektor energetyczny (ktory w dupe wlasnie bierze az trzeszczy), to jakie mamy w Norwegii norweskie firmy ktore mogly by cokolwiek importowac? COKOLWIEK...
Przypominam ze Freja to nie jest norweska firma, tylko amerykanska...
Co Norwegia produkuje takiego, w czym mogla by konkurowac cenowo z Europa? Ziemniaki? Zarty jakies... Moze kalosze?
Norwegowie jak na razie nie radza sobie nawet w handlu wewnetrznym, 3/4 kupowanych w Norwegii artykulow przemyslowych jest Made In China, Rynek malych sieci juz stracili, teraz stracili IKE (markety IKA, RIMI i Matkroken)... Za chwile firmy typu Lidl zrobia drugie podejscie do norweskiego rynku, ale tym razem z takiego KIWI to ziejacy lej po bombie (w ekonomicznych kategoriach myslac) zostanie. Norgesgruppe sie sypie i rozsprzedaje po kawalku...
Najbardziej podobala mi sie koncowka artykulu: "Czy oznacza to, że norweska gospodarka wejdzie w okres recesji? Nie ! Słabsza korona to świeży powiew dla firm zajmujących się eksportem towarów i usług zagranicę". Tu brakuje mi juz tylko czegos w stylu "tania sila robocza z Norwegii zaleje rynki europejskie"...