Co za Litwini, God take care of them please I beg you! nadmuchali sprawe, jak to inteligentni Litwini że kradną ich dzieci żeby litewskiej szlachetnej krwi dostarczyć następnym norweskim pokoleniom.... co za IDIOTYZM !!!
Ja na Barnevernet złego słowa nie powiem. Byłem kiedyś świadkiem jak działają, mianowicie::
Polskie małżenstwo mieszkało w małym mieszkaniu w niedużym bloku razem z chłopczykiem coś około 2 latek miał. Facet ogarniety, dobra praca, j.norweski, angielski, żona troszke mniej ale też sobie radziła no i to były ich początki w norwegii w tamtym czasie. Byli moimi znajomymi jakieś 8 lat do tyłu mieszkałem blok obok. No i pewnego dnai wpadło im do mieszkania Barnevernet bez żadnej zapowiedzi, opowiadał ten kumpel, jakiś bałagan mieli w domu w tym momencie, ogólnie starsznie sie wystraszył chłopina, bo opinia jaka ogólnie panowała o Barnevernet to że jak gestapo, z resztą jak dzisiaj, ale urzednicy pogadali jakieś 30 minut i poszli. chyba wracali jeszcze 2 lub 3 razy oczywiście bez zapowiedzi, i co zabawne że nigdy nie dzwonili domofonem, zawsze jakoś weszli na klatke i prosto do drzwi dzwonili. Kontaktowali lekarza pierwszej pomocy żeby się wypowiedział na ich temat , opinie z przedszkola i rozmowy z różnymi mieszkańcami bloku... no a że wszystko było ok to odpuścili. a na koniecx powiedzieli im że mieli zgłoszenie, że któryś z sąsiadów z klatki zadzwonił do nich i powiedział że dziecko ciągle płacze, że ciągle okna pozamykane, pozasłaniane zasłony i że dziecko nigdy nie wychodzi na spacery, coś nawet o papierosach palonych w domu... no i oczywiście wszedzie do okoła nich mieszkali tylko "NORASY" ściema to była straszna cały ten telefon, ktoś przychamił jak śwnina. Sam widziałem że oni się starali i im to całkiem dobrze wychodziło, dziecko było tfoszkę bardziej płaczliwe niż inne, ale bez przesady, widziałem lepszych płaczusi

Osobiście uważam że za darmo nie odbiorą dziecka, musisz dać im dobry powód. Oni tu inaczej wychowują dzieci, do czego mają całkowite prawo... np: jeśli tak jak w artykule moje dziecko chodziłoby czesto do ubikacji i wąchałoby ręce na okrągło to natychmiast powinno to być zgłoszone jakiemuś lekarzowi, psychologowi... trzeba pokazać że się tym przejmujesz, martwisz, działasz, za nim szkoła to zgłosi, bo wtedy to już troche późno. czasem przejść się i pogadać z nauczycielem, tak że niby odbierasz dziecko ze szkoły, ale zapytać jak tam sobie radzi... a nie unikać rozmów z nauczycielami, opiekunami... oni będą cię bronić w ewentualnym konflikcie z Barnevernet.
bez urazy ale wydaje mi się że naprawdę trzeba sobię sprawę olać, być aspołecznym albo poprostu nieznać tutejszej kultury wychowywania dzieci żeby je odebrano. wiem, norwegowie są dziwni, np: że dziecku wszystko wolno, że nie możesz na dziecko podnosić głosu, a już broń panie Boże klapsa dać.... (pytają w szkołach dzieci czy rodzice biją, nie wiem czy wszedzie ale moj syn był pytany i to nie raz, powiedziałbym że wręcz podstępem to robią, ale dużo by o tym pisać) a gdy dzieci już są troche starsze, to im tłumaczą setki razy że jak mama albo tata da na dupe to oni powinni o tym powiedzieć, bo w norwegii jest zabronione bicie dzieci.
jestem zdania że ty uczysz swoje dziecko kultury, co wolno a czego nie, jak się powinien zachować w danym otoczeniu i czasami zwykłe słowa niedocierają że granica została przekroczona (każdy rodzic to zna

tylko uniesienie głosu pokazanie że to co robi jest nie na miejscu przynosi rezultat.
jeszcze tylko dodam że gdy ja byłem smarkaczem to mnie Ojciec regularnie pasem częstował

ale wiem że za nic nigdy nie dostałem

bo ze mnie to kawał gnoja było

i gdybym się wychowywał w norwegii to naprawdę żal rodziców

i stwierdzam że do mnie inaczej nie docierało

były inne czasy, nikt ze mną nie rozmawiał jak z dorosłym od samego początku, byłem dzieckiem i koniec... a tak naprawdę z dziecmi można sobie też porozmawiać jak z dorosłym ale też jak dorosłych trzeba ich traktować

pozdrawienia dla rodziców i dzieci też