No niestety zgadzam się z panem Baba i przyznaję, że pomimo iż człek ten pochodzi z absolutnie innego kręgu kulturowego niż ja, to mam dokładnie takie same obserwacje i przemyślenia. Natomiast to, co bardzo mnie zasmuciło, to puenta artykułu:
Czy norweski model jest jednak zły? Pewnie nie, jeśli zapytałoby się o to emerytowanego Norwega spędzającego jesień życia np. na hiszpańskiej plaży.
Nie wiem, czy jest to też przedruk z Dagbladet, czy może własne zakończenie i próba podsumowania problemu autorstwa MN, ale to podsumowanie jest tak straszliwie płytkie, prymitywne i wręcz infantylne, że nie jestem w stanie pojąć, jak ktoś mógł tak spuentować ten artykuł. Puenta sprowadza bowiem wszystkie absolutnie wartości humanistyczne, takie jak szacunek, miłość, przywiązanie, rodzina, wspólnota do poziomu nieistotnych drobiazgów. Co jest ważne? Oczywiście jedna tylko rzecz, pieniądze. Nie ważne że ktoś jest odrzucony i rozpaczliwie samotny, że ma poczucie iż nie ma już po co ani dla kogo żyć. Ważne, że stać go na wypoczynek w Hiszpanii...
To tak, jakby artykuł o zbrodniach nazistowskich spuentować stwierdzeniem, że wysiłki wspaniałych i wybitnych hitlerowskich naukowców przyniosły gwałtowny rozwój technologii silników rakietowych i dzięki temu świat jest lepszy i szczęśliwszy...
To po prostu smutne.