No właśnie, co z gospodarstwami domowymi które nie posiadają telewizora?
My telewizora pozbyliśmy się z domu wiele lat temu, jeszcze w Polsce. Początki były ciężkie, ale nie macie pojęcia moi Drodzy ile wolnego czasu człowiek ma po wystawieniu TV do śmietnika...
Całkowicie rozumiem stanowisko Partii Pracy, troszczącej się o byt NRK. Było by źle, gdyby znikła stacja oferująca coś innego, niż płytka komercja. Jednak, choć sam jestem człowiekiem starej daty i telefon służy mi wyłącznie do rozmów telefonicznych i SMS'ów, a reszty funkcji po prostu nie ogarniam, rozumiem, iż postępu nie da się zatrzymać. Niemożna na siłę, a priori narzucić podatnikowi obowiązku utrzymywania nierentownej instytucji, tylko dla tego, iż jest ona zdaniem rządu potrzebna (choćby nawet rząd miał rację).
Młodzi ludzie twierdzą, iż zasady są po to, aby je łamać. Starsi wiedzą, że to się początkowo udaje, ale w funkcji czasu to zawsze w końcu zasady łamią ludzi. W całej sprawie nie chodzi o pieniądze. Bo tak naprawdę o czym mówimy? Dwieście koron miesięcznie na gospodarstwo domowe to nic. Chodzi tu o zasady, o pryncypia. Zwłaszcza, iż prawo norweskie uznaje zasadę precedensu. Więc jeśli dziś Parlament zgodzi się na przymusowe finansowanie przez Podatników NRK poprzez dodatkową obowiązkową daninę publiczno-prawną, to otwiera to drogę na przyszłość dla wielu innych projektów, które są tak niezbędne i wartościowe, że powinny być sfinansowane ze składek każdego kto przebywa na terenie Państwa.
Mieszkam w Norwegii. Pracuję w Norwegii. Płacę Rządowi norweskiemu podatki. Myślę,że to wystarczy na utrzymanie NRK. Jeśli Rząd Królestwa Norwegii potrzebuje dodatkowych pieniędzy, niech poszuka ich gdzie indziej, nie w mojej kieszeni. Niech na przykład zajmie się (ale tak na poważnie, a nie tak jak dziś) aktywizacją zawodową przybyszów ze słonecznej Somalii.
Pozwalając sobie sparafrazować słowa Bogusia Lindy: "W imię zasad Partio Pracy, w imię zasad..."