Miałem nieszczęście być dwa razy u tutejszych znachorów,chociaż to nie najdosadniejsze określenie.
W pierwszym wypadku miałem ciało obce w oku,magik najpierw ustawił mnie pod światło okna (dobrze że to był dzień) i kazał maxymalnie otworzyć oko-no cóż,umknęło mu gdzieś na studiach (?) wywijanie powieki na waciku.
Następnie usadził mnie za jakąś aparaturą w której centralnym elementem było gigantyczne szkło powiększające,niestety element utrzymujący szkło miał urwaną śrubke czy coś,i poprosił mnie ten magik żebym trzymał to szkło i w miarę możliwości nie ruszał reką...
tu mnie napierdala oko a ten sobie kabaret robi,
W końcu oświadczył że w oku on nic nie widzi,z tym że on de facto tyle samo widziął w nim co ja w lustrze.
Dał mi łaskawie krople do płukania oka,no i po dwóch tygodniach mi przeszło...Najgorszym cierpieniem było jednak to iż wiedziałem że pomocy i tak nie otrzymam.
Wcześniej jednak przyszedł rachunek od tego magika,coś koło 200kr.Zapłaciłem.Po jakimś miesiącu przyszedł drugi rachunek i pismo że jak nie zapłace to ....Zapłaciłem to samo po raz drugi,nie miałem siły wykłucać się z debilami że już raz zapłaciłem,wiadomo mi bowiem już było że tego nie są w stanei zrozumieć i kropka, a strace tylko ja,swoje nerwy warte ichniejsze miliony.
Drugim razem kabaret był jeszcze lepszy-zabolało mnie jak za kare w pachwinie,dokładnie rozgryzłem fachowe pojęcia w temacie tego bólu,przygotowałem sie merytorycznie do rozmowy-to jednak wszystko okazało sie na nic,lekarz (?) po wysłuchaniu mojego opisu,otworzył w najlepsze w necie Wikipedie i począł sprawdzać i dopasowywać objawy do chorób....majtki mi opadły do kostek z wrażenia,chciałem uciekać,poważnie.
Następnym razem postanowiłem,odpukać,na kolanach iść do Polski żeby dostać jakąkolwiek pomoc.