Ech, jak mi się marzy czasem...
No ale to musiałaby być chyba taka Jola z "Rancza"...
Więc mi się marzy czasem: mówić do niej "żono", mówić o niej "żona" i być z tego powodu zadowolonym, poczciwym, ale dumnym samcem...
I nosić jej zdjęcie Zorką 5 robione - w portfelu, tak z tyłu, jak to chłopy robią, a nie w posranym
I-podzie obok takich z korporacyjnej imprezy.
.
.
.
I tutaj też mogłaby żadnego nie mieć...
Bo najważniejsze to to, co dla oka ukryte jest /a jeśli o mnie chodzi, to najlepiej za pomocą kiecki jakiejś.../.
Niemniej jednak cyknąć sobie parę różnych ujęć pod tą samą palmą w Tunezji to ja tego bym nie kochał