Ty tak serio pytasz? Jeśli tak, to kilka zdań...
Jesteś w zwiększonej grupie ryzyka utraty dziecka. Dlaczego? jest kilka czynników. Po pierwsze jesteś Polakiem/Polką. Nie jesteś i nigdy nie będziesz jednym z Norwegów. po kolejne, co wynika z powyższego, możesz trafić na "życzliwyćh". Innymi słowy, jesteście na świeczniku. Jeśli nie bedzie to sąsiad, to będzie to pani zawistna w przedszkolu. Wystarczy, że szczere dziecko powie, że jest głodne. To wystarczy! O zadrapaniach lub siniakach , ze nie wspomnę. Zmniejszycie ryzyko, jeśli będziecie mówić biegle i płynnie po norwesku. Ale i wtedy nie ma gwarancji. Znam kilku Norwegów, co trzęsą się nad dziećmi ( trzęsą ze strachu!). Dużo by mówić. Ta instytucja nie zabiera tylko Polakom. Rozumiem patologie i ćpunów. Ale tragedia polega na tym, że najpierw ci zabiorą dziecko, a potem musisz udowadniac, ze nic mu się nie działo. Szanse na odzyskanie mizerne. Niemalże niemożliwe. Rozumiesz? Niemalże niemożliwe!!! To nie żart. Oczywiście wiele osób spokojnie żyje sobie i nic się nie dzieje. Raz na grillu, matka siedmiolatka nie tknęła piwa, bo się bała, że sąsiedzi doniosą. To nie żarty. Musisz żyć ostrożnie. Sęk w tym, ze nigdy nie wiesz. Kochasz dziecko, bo to krew z krwi twojej i ciało z ciała twego. No to, mozesz płakać. Skontaktuj sie z tymi ludzmi co uciekli stąd. Jak na taki mały kraj, zabieranie dzieci to dość poważny problem. Koleżanka była poniżana i zastraszana przez męża. Zabrali jej dzieci, zrobili z niej pijaczkę i nałożyli alimenty. System jest nieludzki, nikt nic nie sprawdza. Wystarczą donosy. Pamiętaj, życie, to nie statystyki. jeśli padnie na was, możecie nie zdążyć uciec przed barneverne. Działają z zaskoczenia. Wystarczy donos, ze dzidziuś za czesto płacze. To nie żart. Potem trauma dla dziecka i rodziców. Ktoś powie, że straszę na wyrost. Cóż, oczywiście, że 95-99% może to nie spotkac. Tylko policz, że Norwegia to 4,5 mln kraj. A zabiera się dzieci częściej niz w Polsce 38 mln.
www.pch24.pl/tak-barnevernet-odbiera-dzi...ort-bbc,62037,i.html