Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

11
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Edukacja

Brak prac domowych, pochwały zamiast uwag. Pierwsza szkoła w Polsce ze skandynawskimi standardami?

Anna Moczydłowska

16 października 2016 11:18

Udostępnij
na Facebooku
7
Brak prac domowych, pochwały zamiast uwag. Pierwsza szkoła w Polsce ze skandynawskimi standardami?

Fot. fotolia - royalty free

Nie ma tu prac domowych, a zamiast uwag są pochwały. Ławki ustawione są tak, by dzieci siedziały na przeciwko siebie i to one – a nie nauczyciel – były w centrum. – Czas wykorzystywany w szkole ma być przede wszystkim efektywny, a najważniejszy w tym wszystkim jest uczeń – mówi Wioletta Krzyżanowska, dyrektorka placówki w rozmowie z portalem natemat.pl.
Szkoła Podstawowa nr 323 im. Polskich Olimpijczyków mieści się na warszawskim Ursynowie. Od początku września uczniowie pracują w niej według nowatorskiego programu, który pozwalać ma na efektywne wykorzystanie czasu spędzonego w szkole. W dyskusji pojawiają się głosy, że system przypomina ten stosowany w krajach skandynawskich.

Zupełnie inny przebieg lekcji

Na początku lekcji nauczyciel sięga po kubek, w którym jest konkretna liczba drewnianych patyczków. Na każdym z nich wypisane jest imię dziecka. Wywołanie ucznia do udzielenia odpowiedzi polega na wyciągnięciu drewienka z jego imieniem. Ten prosty zabieg umożliwia odpowiedź każdemu dziecku, jednocześnie nie pomijając tych, którzy z różnych względów nie mają odwagi by podnieść rękę w górę.

– Potrzeba zmian narastała we mnie od długiego czasu, sama jestem matką i z doświadczenia rodzica widziałam, że obecny system ma braki. Równolegle nikt nie ma pomysłu jak je wypełnić. Było to dla mnie niesatysfakcjonujące, dlatego postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce – mówi dyrektorka w rozmowie z portalem.

Autorski system

System, który wprowadziła warszawska szkoła to autorski pomysł Krzyżanowskiej. – Istnieje odpowiednie rozporządzenie o innowacjach pedagogicznych. Możemy podejmować nowatorskie działania jako nauczyciele. Innowację zgłosiliśmy do kuratorium dopiero po czasie pilotażu i po uzyskaniu akceptacji rodziców. Równolegle system zaczął już funkcjonować od nowego roku szkolnego – chwali się dyrektorka. 

Głównymi założeniami programu szkoły jest wydobywanie tego, co jest w porządku i poprawa tego, co może być jeszcze lepsze. – Zarządzam szkołą od 10 lat, wiedziałam co należałoby zmienić, a co jest naszymi atutami. To co było najistotniejsze, to zmiana podejścia do całego procesu lekcyjnego. Ważne, by nie gubił się podmiot, którym jest dziecko i najważniejsza umiejętność, którą musi opanować – uczenie się – twierdzi pedagożka.
Najważniejsza w nowatorskim systemie jest współpraca. Współpracować ze sobą muszą nauczyciele i rodzice, dyrekcja z pedagogami, nauczyciele między sobą, a także rodzice z dziećmi.

– Wciąż wykonujemy ogromną pracę nad projektem, nie wszystko jest idealne. Dostrzegamy mocne strony i podkreślamy je, ale widzimy też te słabsze i staramy się je poprawiać. Metamorfoza wciąż trwa – zaznacza Wioletta Krzyżanowska.

Główne idee szkoły to:

1. Metoda zielonego ołówka - wyróżnianie tego, co dziecko zrobiło dobrze
2. Zróżnicowane formy pracy domowej lub jej brak
3. Metoda losowa przy wywoływaniu uczniów do odpowiedzi
4. Temat i cel lekcji sformułowany w zrozumiały dla ucznia sposób
5. Jasno określone kryteria oceniania
6. Nauka wzajemnej oceny między uczniami
7. Zmiana formy ustawienia ławek w zależności od zajęć
8. Nauczyciel w roli doradcy, nie najważniejszej postaci w klasie
9. Wyznaczanie konkretnego czasu na wykonanie zadania
10. Intensywna współpraca grona pedagogicznego z rodzicami uczniów

Cały tekst znajduje się >>> TUTAJ

Warszawa jak Skandynawia?

W komentarzach pod tekstem nie zabrakło porównań warszawskiej placówki do szkół na terenie Skandynawii. Cechą charakterystyczną np. norweskiego systemu edukacji jest ścisła współpraca rodziny ucznia ze szkołą.

– Nasze dzieci już w podstawówce mają cierpieć i realizować przeładowane programy, a nie rozwijać swoje pasje. Na przykład szwedzka szkoła stawia na pasje, samodzielność, odpowiedzialność. Polska na automatyzm, wkuwanie, bierność i posłuszeństwo – napisała Lidia. 

–  Model skandynawski jest dobry, ale dla Szwedów czy Norwegów z ich podejsciem do obowiązków i szacunkiem dla nauczycieli i państwa. Oni inaczej patrzą na życie i my inaczej. Co nie zmienia sytuacji, ze program jest przeładowany i za dużo pracy wymaga się w domu w Polsce – twierdzi Ewa.

A jaka jest Wasza opinia? Co w polskiej edukacji powinno ulec zmianie, a czego nie powinno się zmieniać? Czy dobrym pomysłem jest wzorowanie się na Skandynawii?
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Josef Satan

18-10-2016 08:18

Wszak wiadomo, ze panbuk tak urzadzil swiat, ze w Posce wszystko jest cacy.
I dlatego polskim dzieciakom jest pod gorke, zeby zadowolic i boga, i ksiedza i nauczyciela.

Ja sie ksztalcilem w Polsce wiele lat nazad. I nawet sie dobrze wyksztalcielem, bo wola u mnie silna i zdrowa. Ale wyzwiska i szyderstwa nauczycieli pamietam do dzisiaj. Ich niekompetencje, zacietrzewienie itp. Nauczyciel byl bogzkiem, dyrektor szkoly bogiem.

Moje dzieciaki ksztalcily sie w norweskich szkolach. I jestem za to wdzieczny losowi.
Za indywidulane podejscie do ucznia, za szacunek do ucznia, za zachecanie do samodzielnego myslenia. Za nauke pracy w grupie i fokus skierowany na postawe obywatelska.

Sam juzem stary chlop, dzieciaki juz dorosle, wyksztalcone i zadowolone.
Co one pamietaja ze szkoly? Same pozytywy.
Wiedza nie obdzieli sie tych, ktorej tej wiedzy nie lakna. Geniuszow szkola nie ma obowiazku produkowac nagmiennie, a zakres wiedzy nie powinien obejmowac \"wszechswiata\".

Moj syn ma wieksza wiedze o przyrodzie niz ja ( mialem 5 ) - zna nazwy wiekszosci drzew, ptakow norweskich, roslin itp. Pamieta to ze szkoly podstawowej, gdzie nalogowo chodzono \" w teren\". U mnie w szkole nauczyciel pokazywal zdjecia, chociaz swiat byl za drzwiami.

Czytajac wypowiedzi jasno widac, ze pisza absolwencji polskiej szkoly....bracia i siostry, zycze wiecej pozytywnego nastawienia do Norwegii.
Krytyka a krytykanctwo roznia sie zasadniczo od siebie.

Zuzanna kowalska

17-10-2016 20:48

Do anonima. Jak byłam w szkole tez narzekałam na Bogurodzice , na matematyke, na fizyke i wiele innych rzeczy. Ale juz z tego wyrosłam. I własnie ta wszechstronnosc, ten powod do buntu, to samodzielne dokonywanie wyborów ... i ten wysoki poziom w " polskiej szkole" dał mi skrzydła, dzieki ktorym potrafie samodzielnie wrecz nonkonformistycznie oddzielic plewy od ziarna. Czyli mowiac prostym jezykiem, samodzielnie myslec i wyciagac odpowiednie wnioski, nie miec kompleksow i nie zadawalac sie tylko dobrami materialnymi. To sie nazywa chyba... szerokie horyzonty....czy jakos tak

Jan Kowalski

17-10-2016 20:31

Anonimowa reprezentatko systemu szkolnego w Norwegii, co ci nie odpowiada w slowie "pierw", a nie "wpierw", jak to insynuujesz.? Oba sa slowasa bardzo poprawne i dosc czesto uzywane przez ludzi znajacych jezyk polski. Jesli go nie znasz, bierz sie sama do nauki, a nie nauczaj innych.
sjp.pl/wpierw
sjp.pl/pierw
Szkoly w Polsce sprzed 25 lat baly sie wszelkiej masci nieuki, glaby, nib-dyslektycy itp. Reszta sie ksztalcila, rozwijala, miala czas na zajecia pozalekcyjne, teatr, kino, turystyke itp. Uczyla ludzi myslec, rozwijac sie, byc glodnym wiedzy, miec ambicje i potrzeby, nie te materialne. Tego nie zapewnia zadna "nowoczesna" szkola ani w Norwegii, ani w Polsce. Ja co rok sprawdzam, jakbym wypadl na polskiej obecnej maturze z matematyki, fizyki i chemii. Zauwazam, ze bez zadnego przygotowania zdalbym te egzaminy w cuglach - na dodatek z roku na rok idzie mi coraz lepiej i latwiej.
Malo wiesz o szkole norweskiej. Nie slyszalas o powszechnym mobbingu? Nie slyszalas, ze jest presja jakie ciuchy kto nosi?, jaka ma komorke, tableta itp To prawda, ze walczy sie z mobbingiem, ale raczej nie widac efektow. Mysle, ze mowiac z perspektywy rodziny z dwojka dzieci w szkole norweskiej,mam podstawy wyrazac swoje opinie o tym, jak ona funkcjonuje.
Podstawowa funkcja kazdej szkoly, bez wzgledu na to, gdzie sie ona znajduje i jak funkcjonuje, jest nauczanie i zdobywanie wiedzy. Norweska szkola spelnia te wymagania w minimalnym stopniu. Ktos juz tu pisal, o celu nauczania w ostatniej klasie szkoly podstawowej - opanowanie tabliczki mnozenia!!! Jest to prawda. W szkole norweskiej dzieci z pewnoscia milo spedzaja czas, jest duzo "moro", ale czy o to chodzi.
Dzieci opuszczajace norweska szkole podstawowa ledwo umieja mnozyc, nie wiedza kto to Munch, Hamsun, Nansen. Ktos juz tu pisal o nauczaniu matematyki. Odrabiam z dziecmi prace domowa - podreczniki od matematyki pisal ktos nie tylko pijany, ale i nacpany. Matematyka to nauka logiki i systematycznosci, nie znosi balaganu, a autorzy podrecznikow robia wszystko, zeby ten porzadek zburzyc. Proces nauczania w podstawowce i gimnazjum to jeden wielki haos, z ktorego nie wiele sie wylania.
Obserwuje od lat, jak nieefektywny jest proces nauczania, ile czasu traci sie na kompletnie bzdurne projekty i inicjatywy. Ja nie oddalem swoich dzieci jakiejs blizej nieokreslonej kulturze. Ja sam odpowiadam za edukacje i wychowanie moich dzieci, ucze je samodzielnego mylenia i zdrowego podejscia krytycznego do otaczajacej rzeczywistosci.
Przeczytaj ze zroczumieniem, czy krytyka to od razu agresja? Zastanow sie, co wypisujesz. Zdrowa krytyk to rozwoj, samozadowolenie, w ktory tkwi norweskie szkolnictwo to katastrofalny w skutkach zastoj. Jakos co tezsze umysly norweskie zaczynaja glosno mowic o tragicznym pozionie norweskiej edukacji i bija na alarm. Niestety do zawodu nauczycielskiego jest, tak jak w Polsce, negatywna selekcja. Moje dziecko matematyki uczy ta sama nuczycielko co angielskiego. Ani jednego , ani drugiego nie robi dobrze. Powinna wyleciec, ale nikt nie chce pracowac. W gimnazjum mojego dziecka jest 14 klas, a zatrudniono 42!!! nauczycieli, czyl na kazdej godzinie lekcyjnej 28 osob ma wolme. Na dodatek jest 8 osob w administracji, paru doradcow, pracownicy socjalni itp itd. I to jest efektywnosc nauczania. Za to klasy maja po 30 uczniow, co przy kompletnym braku dyscypliny stanowi dalszy przyczynek do efektywnosci nauczania.

A ja sie w zaden sposob nie zgadzam. Jedyne czego polska szkola przez lata uczyla, to STRACH.....przed wszechmogacymi nauczycielami oraz rodzicami, ktorzy tych wszechmogacych tyranow wspierali. Sfrustrowani, niezrozumiani uczniowie, kujacy godzinami Bogurodzice i wszelakie mozliwe modlitwy, to byla polska rzeczywistosc. Do dzis nie udalo mi sie skorzystac z wiedzy jaka mi wpajano latami na zaawansowanej matematyce, czy fizyce. Wiedza ogolna to byl encyklopedyczny przekroj i drobiazgowe studium wszelakiej mozliwej teorii, bez zrozumienia, bez wizualizacji, bez praktyki. Kucie i czytanie. A tak naprawde kto znas umie chocby cwierc tego co nam "wbito" prawie na sile?
Oczywiscie ze szkola norweska tez pozostawia wiele do zyczenia, ale ja dziekuje ze moim dzieciom dane do szkoly chodzic w miejscu, gdzie sie ich widzi, slucha i szanuje. Szacunek sie tutaj buduje, obopolnie....a nie wymaga odgornie i jednostronnie. Od pierwszej chwili uczy sie dziecko, ze kolega jest wart tyle samo co ty, niezaleznie od pochodzenia, stanu portfela i w jaki sposob posluguje sie widelcem. Cala kadra pracuje nad tym zeby dziecko lubilo chodzic do szkoly (wiem, bo jestem czescia tej kadry od wielu lat). Tak poziomowi mozna zarzucic wiele w porownaniu do Polski, ale kto produkuje idiotow to trudno stwierdzic. Jezeli ktos w swojej wypowiedzi, uzywa slowa "wpierw", to warto sie zastanowic nad poziomem polskiego szkolnictwa.
Gdybym mogla stworzyc szkole idealna, bylaby to wypadkowa szkoly polskiej i norweskiej, zadna nie jest idealna. Poniewaz jednak mieszkamy tu i tu wybralismy zyc, nauczmy sie nie krytykowac. W sposob nieuswiadomiony lub calkiem otwarcie krytykujemy kulture, ktorej oddajemy nasze dzieci. Co tak naprawde osiagamy zatem? Mlodych ludzi ktorzy nie umieja sie w niczym odnalezc, bo w Polsce juz nie zyja, a integrujac sie z norweskim spoleczenstwem zdradzaja rodzicow. Pomyslmy tysiac razy zanim zaczniemy emanowac wrogoscia, gorycza i pogarda do kultyry, ktora sami wybralismy sobie do zycia.
BRAWO dla szkoly w Warszawie! Mam nadzieje ze Polskie dzieci w koncu zaczna lubic szkole

AniaD

17-10-2016 13:38

Popieram przedmowcow...szkola podstawowa w Norwegi to porazka, moje dziecko w klasie szostej rozwiazuje zadania z matematyki z klasy osmej, wiekszosc dzieci nie zna tabliczki mnozenia, temat mnozenia jest walkowany przez cala podstawowke, jeszcze w zeszlym roku mieli "sprawdziany" z tabliczki mnozenia... poziom nauczania matematyki lezy i kwiczy...rownanie poziomu dzieci w dol, absolutnie nie mozna sie niczym wykazac, jestes w czymkolwiek lepszy, to przyczepia sie, ze np brzydko piszesz, wszystkie dzieci musza miec jednakowy poziom...nie wolno sie wyrozniac...to moje osobiste zdanie i odczucia, a z relacji mojej siostrzenicy wiem, ze po przejsciu do gimnazjum niesamowita roznica w programie, to samo po przejsciu do szkoly sredniej...przeskok ciezki do ogarniecia, jesli od poczatku dziecko nie jest samodzielne, polega tylko na tym co nauczy sie w szkole...owszem, jest pare plusow, takich jak obsluga komputera , czy nacisk na czytanie ksiazek, w domu i w szkole maja 15 minutowe obowiazkowe czytanie, itp, ale to sa drobne plusy, jesli chodzi o metody nauczania w podstawowce nie do konca jestem zadowolona...nie ucza jak sie uczyc i nie ucza myslec...

Zuzanna kowalska

17-10-2016 13:06

Bardzo trafna opina Jana Kowalskiego. Szkolnictwo norweskie moze sobie pozwolic na produkowanie malo inteligentnych, mało kreatywnych i leniwych uczniow. Bo to czy on skonczy studia, czy po sredniej szkole zostanie dyrektorem, to jest bez znaczenia, bo i tak zarobi na zycie godne. W Polsce aby " jakos zyc" studia sa obowiazkiem, zatem wymagania wieksze. Wiem, ze jest trudno w szkolnictwie polskim i ze programy sa przeładowane. Zdecydowanie trzeba nad tym popracowac. Ale absolutnie nie zalecam stawiac Norwegii jako przykładu w tym obszarze i sie na tym wzorowac !!!! Na Oksfordzie nikt sie nie pyta czy jest za duzo, tam sie po prostu wymaga i albo cos osiagniesz albo nie . Twoj wybor.

Jan Kowalski

17-10-2016 10:24

"Od początku września uczniowie pracują w niej według nowatorskiego programu, który pozwalać ma na efektywne wykorzystanie czasu spędzonego w szkole." Wiekszego marntrostwa czasu, niz w norweskiej szkole nie widzialem.
Panie chyba widzialy wisoki potiomkinowskie, a nie skandynawskie szkoly.
Kontynuacja rozkladu polskiej edukacji. Norweska szkola wcale nie uczy obowiazkowosci. W recz odwrotnie uczy bylejakosci, kompletnego braku odpowiedzialnosci. Wszystko, co dziecko zrobi jest "fint". Szkola podstawowa nie uczy dzieci podstawowej rzeczy, ktora wymieniona w artykule jako pozytyw skandynawskiej szkoly- nie uczy myslec i nie uczy jak sie samemu uczyc. Dzieci przechodzace do gimnazjum przezywaja szok - nagle musza sie same nauczyc pewnych zagadnien, a nie umieja tego robic, no i zaczynaja dostawac oceny, ktore nie zawsze sa "fint".
Polskie szkoly trzeb ustrzec przed takowymi pomyslami. Rozwalono przez 25 lat jedne z lepszych systemow edukacyjnych w Europie. Ksztalcay i przygotowujacy ludzi do doroslego zycia, zapewniajacy im calkiem niezla wiedze ogolna. Teraz mamy zidiociala gimbaze umiejaca bawiac sie w "sloneczko".
Ci "eksperci" od skanynawskiej edukacji powinni swoje dzieci pierw wyslac do skandynawkiej szkoly i zobaczyc jak to dziala, albo raczej nie dziala.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok