Norweski z przymrużeniem języka – Za błędy trzeba płacić
Rozjechałem żabę, czy raczej jechałem z żabą? Użycie niewłaściwego przyimka może powodować nieporozumienia fot. MN
- Left? (lewy?) - zapytał drugi pilot,
- Right (zgadza się) - odpowiedział pierwszy a drugi odczytał "right" jako prawy i... wyłączył działający silnik.
Na tym kończy się zapis czarnej skrzynki (nie licząc paru przekleństw).
Pewnie się zastanawiacie: Jak można stracić pieniądze na norweskich błędach językowych? Zapytajcie tych dwóch Polaków, którym szef zlecił zburzenie dobudówki ("rive tilbygget") a oni rozebrali wszystko, aby móc wybudować nowy budynek. Wszystko dlatego, że zrozumieli słowa swojego przełożonego jako "rive til å bygge". No i za kilkadziesiąt godzin pracy przywracającej budynek do stanu pierwotnego musieli zapłacić z własnej kieszeni.
Sam też omal nie straciłem pieniędzy używając słowa "gotowy" w polskim znaczeniu. U nas "gotowy do zrobienia czegoś" i "gotowy z robotą" to wciąż to samo słowo. Natomiast w norweskim wcale nie musi tak być. Gdy po zakończeniu pracy, szef zaproponował mi dobrze płatne nadgodziny, odpowiedziałem z entuzjazmem "Jeg er ferdig!". Szef posmutniał i powiedział "Ok, no to idź do domu..." Na szczęście zauważyłem, że coś jest nie tak i poprawiłem się mówiąc "Jeg er klar!"
To częsty błąd, więc powtórzmy jeszcze raz jaka jest różnica:
- Jeg er ferdig - Skończyłem (jestem po robocie, odczepcie się, albo jak w serialu Barei: nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!)
- Jeg er klar - Jestem gotowy do wykonania zadania.
Po tych zdarzeniach zacząłem się przysłuchiwać jakie błędy językowe popełniają Polacy i jakie mogą być ich konsekwencje. Spokojnie, nie ma powodu do paniki! Oprócz błędnych konstrukcji zdań (o czym porozmawiamy w następnym odcinku) głównie chodzi o notorycznie złą wymowę i ignorowanie oryginalnego brzmienia słów.
mówimy "Gjovik" zamiast /jø:vik/ czyli bez "g", z długim "ø" stylizowanym na "e"
mówimy "stranda" (plaża) zamiast "stranna"
mówimy "sund" (cieśnina) - zamiast "sunn" z "u" podobnym do "i"
mówimy "Trondhajm" zamiast "trunajm"
mówimy "Oslo" zamiast "Uszlu"
mówimy "Gardenmoen" zamiast "Gardemun"
mówimy do drugiej osoby "du" używając polskiego wariantu "u" (co oznacza "toaletę")
zamiast "takk for skyssen" - (czyt. szyssen) czyli "dzięki za wspólną podróż (lub podwiezienie)" mówimy "takk for kyssen" czyli "dzięki za całusa".
Dlaczego w ogóle wymowa jest taka ważna? W zasadzie jeżeli nie zmienia ona znaczenia wyrazu to nie ma powodu się tak męczyć, zwłaszcza jeżeli jesteśmy dorośli i poprawna wymowa może być dla nas nieosiągalna bez interwencji chirurgów.
Istotne jest też to, jaki jest nasz cel. Jeżeli chcemy wtopić się w tłum lub zostać szpiegiem - musimy się przyłożyć do fonetyki. Jednak jeśli chcemy tylko rozumieć i być rozumianym - wrzućmy na luz. To już sprawa Waszego wyboru i ambicji.
Zdarza się też tak, że przesadna poprawność może przynieść nam straty. Kiedy w latach 90-tych podróżowałem po Rosji i chciałem mówić pięknie i poprawnie - przepłacałem. Jak? Otóż w pociągach obowiązywały 2 stawki - tania dla miejscowych i 5 razy droższa dla obcokrajowców. Kiedy mówiłem w kasie "Dzień dobry, uprzejmie poproszę bilet na poranny pociąg do Irkucka" słyszałem w odpowiedzi "Paszport poproszę" i płaciłem drożej.
Jednak gdy mówiłem niedbale "Dawaj mi tu kobieto jeden do Saratowa" - bez żadnych pytań sprzedawano mi tani bilet dla miejscowych. Ale Rosja to, jak mówią niektórzy - nie kraj, ale stan umysłu.
I na koniec klucz do rysunku - skutki użycia niewłaściwego przyimka.
Jeg kjørte på froska - rozjechałem żabę,
Jeg kjørte med froska - jechałem z żabą (w sensie żaba prowadziła, a ja byłem pasażerem)
Do zobaczenia za tydzień!
To może Cię zainteresować