Norweski z przymrużeniem języka – Jak pocieszyć Norwega? Det går bra, czyli będzie dobrze!

pocieszać – å trøste
Najbardziej popularnym i do znudzenia stosowanym „pocieszaczem” jest Det går bra! – Będzie dobrze, dobrze jest! (dosłownie idzie dobrze). To zwrot stosowany przy każdej okazji. Dziecko upadnie – det går bra, stłuczemy talerz – det går bra, potrącimy kogoś – det går bra, rozsypiemy dziecku klocki lego – … ha, tu by się przydało powiedzieć jakoś się ułoży... Na szczęście jest taki zwrot – Det ordner seg!
Napisałem, że Norwegowie niczym się nie martwią. To oczywiście przesada, bo jakiś powód zawsze się znajdzie. Na przykład nie lubią przegrywać. W sportach zimowych robią to rzadko, ale latem już nie jest tak wesoło. Zwłaszcza na stadionach piłkarskich smak porażki w wydaniu męskim to ostatnio norweska specjalność. Próbowałem znaleźć odpowiednik polskiej przyśpiewki „Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało..." I nie znalazłem. Najwyraźniej Norwegowie wiedzą, że jednak coś się stało, bo gdy ich drużyna przegrywa, panuje po prostu cmentarna cisza. Z narodowych przyśpiewek zostało tylko Alt for Norge (wszystko dla Norwegii) z Olimpiady w 1994, ale w porównaniu z żywiołowymi polskimi kibicami brzmi to jak leniwe brzęczenie osy w upalny letni dzień.
Czas przejść do konkretów. Żeby praktykować pocieszanie, udajemy się na mecz reprezentacji Norwegii, czekamy na nieuchronną stratę gola, wybieramy kibica z pierwszymi objawami depresji i możemy już rozwijać skrzydła:
Ikke vær lei deg – Nie bądź smutny (niech Ci nie będzie przykro)
Ta deg sammen – Weź się w garść (zamiast brać garść tabletek)
Det går bedre og bedre dag for dag – Każdego dnia będzie coraz lepiej (albo gorzej, ale o tym ani mru mru)
Oczywiście, zanim poprawa będzie widoczna, może minąć wiele dni, więc...
Rom ble ikke bygd på en dag – Nie od razu Kraków zbudowano (tu oczywiście chodzi o Rzym)
Jeżeli w trakcie naszych zabiegów Norwegowie stracą kolejnego gola, a nasz rozmówca uzna, że to przez nas, możemy użyć kolejnych środków wyrazu: Ikke vær så hårsår – nie obrażaj się.
Możemy też ufundować frustratowi hot-doga (10 kr na Statoilu) jako trøstepremie, czyli nagrodę pocieszenia, czym w końcu uda nam się go udobruchać, czyli blidgjøre.
Jeżeli i to nie pomoże, wbiegamy nago na boisko, przerywamy mecz, dostajemy dożywotni zakaz stadionowy, ale uśmiech kibiców za ten bohaterski czyn mamy gwarantowany. A co z zakazem stadionowym? Kichamy na to.
Właśnie, nie wyjaśniłem sprawy kichania.
Gdy ktoś kicha, mówimy krótko: Prosit!
Podobno zwrot ten pochodzi z łaciny, i według dawnych wierzeń – podczas kichania dusza próbuje uciekać z ciała, a powiedzenie Prosit ma ten proces zatrzymać. Tak, jasne, a jak zapomnę to dusza mi zwieje...
Inni twierdzą, że kichanie oznacza zmiany i stąd się mówi bless you, czyli z angielskiego w wolnym tłumaczeniu na zdrowie, w trosce, by ta zmiana była na lepsze a nie na gorsze. Znacie taki dowcip?
–Panie doktorze, jest poprawa? – Tak, na gorsze.
Słowa Prosit używają też żartobliwie siatkarze przy stanie 7:7, ponieważ fonetycznie sju-sju brzmi dla nich jak kichnięcie, więc gdy sędzia podaje wynik 7:7, oni odpowiadają Prosit.
Może to i prawda, ale dla mnie sju sju kojarzy się z czymś nieco innym, zatem idę tam, gdzie król chodzi piechotą... i wracam za tydzień. Do zobaczenia!


To może Cię zainteresować