Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Darmowy kurs języka norweskiego

Norweski z przymrużeniem języka. Bokmål to duński wymawiany po szwedzku

Janek Janowicz

18 czerwca 2017 08:00

Udostępnij
na Facebooku
2
Norweski z przymrużeniem języka. Bokmål to duński wymawiany po szwedzku

Nauka norweskiego to jedno, a zrozumienie dialektów to już zupełnie inna sprawa. Katarzyna Sadowska

Witajcie w przedostatnim odcinku przed wakacjami! Przez 78 odcinków skupialiśmy się na różnych aspektach i zakamarkach odmiany języka norweskiego, czyli bokmålu. Dziś zajmiemy się czterystoma pozostałymi językami (w teorii i hurtowo). Tak, czterystoma, bo mówi się, że w Norwegii każda komuna ma swój własny dialekt. Ba, nie tylko komuna, w czasach gdy komunikacja i media nie były tak rozwinięte i powszechne jak dziś, każda górska wioska miała swój własny sposób mówienia.
W surowym klimacie nie każdy miał ochotę przedzierać się przez górskie przełęcze do sąsiadów, by pożyczyć cukier. Zatem życie w odosobnieniu i brak jednego wzorca, którym dziś jest radio i telewizja, sprzyjały pogłębianiu różnic. Skutek jest taki, że jeżeli trafimy w niefartowny region Norwegii, to może się okazać, że cała nasza nauka i kursy norweskiego opłacane w Polsce możemy wyrzucić do kosza, bo i tak nic nie rozumiemy...
Ale po kolei. Zapewne większość z nas, oprócz języka polskiego, potrafi powiedzieć coś w regionalnej gwarze. Mamy Ślązaków, Kaszubów, Górali, na Podlasiu są silne naleciałości białoruskie, na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu ukraińskie... Tylko że my, Polacy, trochę się naszej gwary wstydzimy i „wśród ludzi” staramy się używać czystego języka polskiego. Nie każdemu się to udaje i wprawne ucho wyczuje region pochodzenia – nawet wśród piłkarskich komentatorów jest taki, który potrafi rzucić tekstem „piękne uderzenie piłki głowom”, w zasadzie jednak jesteśmy narodem językowo jednorodnym i jest to duże ułatwienie, zwłaszcza dla obcokrajowców. 

A Norwegowie się tym nie przejmują i jeżeli ktoś mówi gwarą, to wszędzie – w autobusie, urzędzie, na ulicy. Mają takie prawo, tradycję i czują się dumni ze swojej odmienności. A z czego to wynika? Sięgnijmy do kart historii Norwegii (o której mówiliśmy zresztą trzy odcinki wstecz).  

Przez 434 lata Norwegia i Dania były jednym krajem połączonym unią personalną – przez ten czas językiem urzędowym był duński, a stolica była w Kopenhadze. Wszystko zepsuł (a może raczej uratował) Napoleon. W jego wojnach wspierała go Dania, a Szwecja stała po drugiej stronie. Gdy Napoleon przegrał, doszło do nowego podziału Skandynawii i Norwegia miała przypaść w udziale Szwecji. Zanim jednak król Szwecji Karl Johan wrócił z wojny Napoleońskiej, w 1814 roku norwescy reprezentanci uchwalili konstytucję i na króla wybrali księcia Christiana Frederika.Choć Norwegia została zmuszona wejść w unię ze Szwecją, uchwalenie konstytucji było pierwszym krokiem do niepodległości. Wtedy rozpoczęła się dyskusja o norweskiej tożsamości narodowej i o języku. Wprowadzić język szwedzki? Pozostać przy duńskim? A może wreszcie we własnym państwie skorzystać ze swojego własnego języka? Tylko co zrobić w setkami wiejskich i regionalnych dialektów? Ostatecznie powstały dwie równolegle opracowywane opcje urzędowego języka norweskiego, znane jako Nynorsk i Bokmål.

Nynorsk zaproponował Ivar Aasen, który, podróżując po norweskich wsiach, spisał gramatykę norweskich dialektów i na tej podstawie opracował język zwany też landsmaalem.

Bokmål opracował Knud Knudsen, który ujednolicił i unowocześnił język norweski, zmieniając pisownę zapożyczonych słów zgodnie z norweską ortografią, opierając się na popularnej w miastach mieszance duńsko-norweskiej. Jego propozycja dotyczyła m.in. zmiany “aa” na “å” i wprowadzenie rodzaju żeńskiego, którego nie było w języku duńskim. Niektórzy mówią, że obecny norweski to duński wymawiany po szwedzku.

Zastanawialiście się, jak wyglądałby język polski, gdyby powstał na podobnej zasadzie, czyli  spolszczania słów naszych sąsiadów? Na poniedziałek mówilibyśmy mondziałek, a na piątek fredzio (z niemieckiego montag i freitag). Importując słowa rosyjskie, tata by spapiał, a wujek zdziadział (po rosyjsku tata to папа, a wujek to дядя). Ale wracajmy do języków norweskich.

Bokmål i nynorsk zostały oficjalnie przyjęte w 1929 r. przez Stortinget. Każda norweska gmina (komuna) decyduje sama o odmianie języka, której używa w oficjalnych pismach. 158 z nich wybrało bokmål, 113 nynorsk, a 157 jest neutralna językowo – co w praktyce oznacza, że używa bokmåla. Obecnie tylko 12 proc. Norwegów mieszka na terenach, gdzie oficjalną odmianą jest nynorsk, zaś 8 komun jako drugiego języka urzędowego używa języka saami. Dodajmy, że zasady te dotyczą tylko formy pisanej, bo sposób, w jaki ludzie mówią, to już zupełnie inna sprawa.
  
 A jak mówią? No właśnie, i tu przechodzimy do dialektów. Cztery główne grupy norweskich dialektów to: nordnorsk, trøndersk, vestlandsk i østlandsk. Opisywanie ich nie ma większego sensu, ponieważ różnice tkwią głównie w fonetyce, a nie w piśmie. Polegają m. in. na długości samogłosek, wymowie samogłoski „i”, akcencie tonicznym czy – i tu ciekawostka, którą zacytuję:  „W dialektach wschodnionorweskich obowiązuje r typu flap polegające na jednorazowym pociągnięciu języka przez wał dziąsłowy". Czym jest wał dziąsłowy? To jedno z dwóch wybrzuszeń w szczęce przebiegających równolegle do linii zębów. W języku polskim wału dziąsłowego używamy do artykulacji spółgłosek przedniojęzykowo-dziąsłowych.

Myślę, że po takiej definicji macie już dość teorii, podam zatem kilka przykładów zdań w dialektach.

(Nigdy) nie byłem w Polsce – Jeg har ikke vært i Polen.
Hedmark dialekt – Je har itte vøri i Pollen.

Idę do domu – Jeg kommer hjem.
Hedmark dialekt – Je kjem heimat.
Trøndelag dialekt – Æ kjem heim.
Øy i Troms dialekt – Eg ska heim nu (teraz).

Nie mamy pieniędzy (Jesteśmy spłukani) – Vi har ikke penger.  Gudbrandsdalen dialekt – Oss ha kje skylling.

Jestem tu – Jeg er her.
Fauske dialekt (Nordnorge) – Æ e hær.

I na koniec klasyka – tak mówią tylko mieszkańcy Trøndelag (bare trønderene som prater slik), ale co oznacza to zdanie, spróbujcie zgadnąć sami:

Æ så æin mannj med æin hannjhonj i bannj og ettj spannj folljt med vannj.

A ja zgaduję, że my spotkamy się już za tydzień!
Tekst: Jacek Janowicz
Ilustracje: Katarzyna Sadowska
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


GosienkaMala

14-01-2022 21:33

a tamto zdanie chyba znaczy: jeg så en mann med en hannhund i bann og et spann ful med vann.

GosienkaMala

14-01-2022 21:31

Det va ein gong det kom ein mannj
med ein hannjhonnj i eit bannj
i eine hannja, og i annjer hannja hoill'n i
no' som klonka litte grannj
og som så ut som ei spannj
som hannj hi verri nerri fjærasannj og fonnji

Vess historia e sannj,
så va det litti tå ei spannj:
Det va ei hælljannjakannjsspannj som det va vannj i.
Og så gjekk det sånn at mannj-
hannj me hannjhonnj i eit bannj-
møtt ein annja mannj. Ka va det velj me hannj?

Det va ein ganske vanlig mannj,
som også gjikk me honnj i bannj,
men hannj va hohonnj hannj, og langtifra nånn hannjhonnj.
Og så sei den først mannj,
da'n først ha flira litti grannj:
"Sei mæ, e det hannjhonnj honnj du hi som bannjhonnj?"

"Nei, henn honnj e huhonni hannj
men æ går og heill'n i bannj
så der bannjlause hannjhonnjan kannj hoill sæ onnja
Men æ kannj trøst dæ lite grannj,
med at far hannjs, hannj va hannj.
Og hannj va far te over honnjer annja honnja"

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok