Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

10
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

2

 
 

Publikujemy krótki felieton Odda Inge Aasa, dziennikarza sportowego Aftenposten, który pojechał do Polski i na Ukrainę z okazji Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Pojechał, mając w głowie wiele niepochlebnych stereotypów na temat Polaków. Teraz mówi, że każdy powinien spędzić trzy dni w Warszawie.


"Po pierwsze, czuję, że powinienem przeprosić za tytuł. Pisanie o wszystkich Polakach jako o zbieraczach truskawek to wyraz uprzedzeń. Bardzo wyraźny wyraz!

Ale kiedy dorasta się w małej miejscowości na południu Norwegii, gdzie po trzech stronach domu rozciągają się pola truskawek, czasem bywa to prawdą. Kiedy potem z Polski przyjechał jakiś facet, żeby malować domy w Kvarstein i zamieszkał na strychu u sąsiada, nie była to raczej najbardziej pożądana odmiana, jak chodzi o kształtowanie mojego obrazu Polaków.

To oczywiście nie jest żadnym usprawiedliwieniem, ale cóż... Tak to jest ze stereotypami, którym raz pozwolono się ukształtować.

Jeszcze inne stereotypowe przekonanie, jakie żywiłem, zanim wszedłem na pokład samolotu do Warszawy było takie, że będzie tu bardzo "wschodnioeuropejsko".

I to "wschodnioeuropejsko" bynajmniej nie w pozytywnym sensie. To słowo było synonimem szarzyzny i smutku.

Brzydoty.

Teraz zdecydowanie wolę używać przymiotnika "ładny" na określenie miasta nazwanego na cześć rybaka Warsa i jego żony Sawy (która była syreną).

W ciepły, letni wieczór restauracje i ogródki na starym mieście tętnią życiem. Liczne kościoły są potężne i piękne.

A do tego, kiedy wie się, że miasto zostało niemal zrównane z ziemią podczas wojen z Prusakami, Rosjanami i Niemcami, pokazuje to niesamowitą wolę, by znów się podźwignąć i "wrócić do gry".

(No cóż, po zameldowaniu się w pokoju hotelowym w Kijowie, stereotyp o Europie Wschodniej jako synonimie brzydoty i szarości wrócił i trzyma się nieźle).

Gdy 50 000 Polaków wymachiwało energicznie szalikami i krzyczało "Polska, Polska, Polska" podczas meczu otwarcia przeciwko Grecji, widać było niezwykłą pasję, mocno odbiegającą od tej, jaką okazujemy my [Norwegowie] na trasach biegowych koło Frognerseteren.

Niektórzy stwierdzą być może, że krowie dzwonki to właśnie to, co najlepiej sprawdza się na imprezach sportowych, ale uważam, że istnieją naprawdę dobre alternatywy.

Gdybym pojechał na [polską] wieś, być może wiele z moich uprzedzeń zostałoby potwierdzonych.

Tak więc cieszę się, że to była Warszawa.

Pewne polskie porzekadło mówi ponoć, że "na ogół każdy pogląd żyje najwyżej dwadzieścia lat".

Mój pogląd na temat Polski wytrzymał akurat tyle."

Odd Inge Aas


Źródło: Aftenposten



Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok