Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Kultura

Z ogona Norwegiana. Max Manus — dzielny sabotażysta, który stoczył się na dno

Konstancja Suchanek

06 lutego 2016 07:00

Udostępnij
na Facebooku
Z ogona Norwegiana. Max Manus — dzielny sabotażysta, który stoczył się na dno

Max Manus na ogonie Norwegiana wikimedia.org - Laurent ERRERA - Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic

Max Manus walczył w kampanii norweskiej, zapoczątkował norweski ruch oporu, zatopił niejeden niemiecki okręt. Niestety później popadł w alkoholizm, bił swoją żonę i strzelał do ściany. Przedstawiamy kolejnego bohatera, którego portret widnieje na ogonach samolotów Norwegian.
Max Manus urodził się w 1914 roku w Bergen. Uważa się go za jednego z najwybitniejszych sabotażystów, którzy działali podczas II wojny światowej. To właśnie on zapoczątkował norweski ruch oporu. Jednak czasy wojenne zostawiły w nim ślad i wyniszczyły jego psychikę do tego stopnia, że w późniejszych latach popadł w alkoholizm. Oto jego historia.

Dzielny sabotażysta

Swoje działania wojenne Max Manus rozpoczął w Finlandii, gdzie w latach 1939–1940 trwała wojna radziecko-fińska, tzw. wojna zimowa. Tuż po jej zakończeniu wrócił do Norwegii, którą 9 kwietnia 1940 roku zaatakowali Niemcy. Manus najpierw walczył w Kampanii norweskiej, a następnie przeniósł się do Oslo, gdzie zajął się organizacją tzw. życia podziemnego. Stworzył norweski ruch oporu, szerzył propagandę antyniemiecką i produkował broń.

Max Manus w niedługim czasie stał się jedną z osób najbardziej poszukiwanych przez Gestapo. Gestapowcy w końcu go schwytali, jednak Manus podjął próbę ucieczki. Podczas niej został ranny i trafił do szpitala głównego w Oslo. Obrażenia nie były poważne, lecz lekarz, który się nim zajął, oświadczył Gestapo, że mężczyzna ma złamany kręgosłup, poważnie uszkodzone ramię i wstrząśnienie mózgu. To kłamstwo umożliwiło Manusowi ucieczkę — ze szpitala wyszedł przez okno zsuwając się po linie.

Ochroniarz Księcia i... producent artykułów biurowych

Max Manus udał się do Stanów Zjednoczonych, a następnie do Kanady i Wielkiej Brytanii. W każdym z krajów przeszedł szkolenia oraz zdobywał nowe umiejętności wojskowe. Do Norwegii powrócił skacząc ze spadochronem z samolotu wraz z całym zespołem sabotażowym.

W ojczyźnie zajął się przede wszystkim skutecznym sabotowaniem statków wpływających do fiordu w Oslo. Choć wielu jego kompanów pojmano, Max Manus nigdy więcej nie dał się już złapać.

Po zakończeniu wojny Manus napisał dwie książki, w których opowiedział o swoich działaniach wojennych. Potem był osobistym ochroniarzem Księcia Olafa, a później Króla Haakona VII. Założył także dobrze prosperującą firmę zajmującą się... artykułami biurowymi.

Bohater wojenny, który bije swoją żonę

W 1947 roku Max Manus poślubił Idę Nikkolinę „Tikken" Lindebrække. Max i Ida wiedli życie celebrytów. Małżeństwo zapraszano na przyjęcia w najwyśmienitszym gronie, a członkowie rodziny królewskiej często gościli w ich domu.

Sielanka skończyła się, gdy Manus skończył 60 lat i przeszedł na emeryturę. Utracił sens życia, łatwo wpadał w gniew. Pojawiły się i niego problemy z zasypianiem, wciąż miał bowiem poczucie, że musi być czujny w razie potencjalnego zagrożenia. Zdarzało się, że w napadzie szału bił swoją żonę. Popadł w alkoholizm, który usprawiedliwiał przeżyciami z przeszłości. Uzależnił się także od leków uspokajających.

Żona Manusa, Ida Nikkolina, w swojej autobiografii ujawniła szczegóły jednego z najbardziej przerażających „ataków" swojego męża. Opowiedziała o tym, jak pewnego dnia wstał z łóżka, chwycił broń i strzelił w ścianę. Kula wciąż znajduje się w miejscu, w które się wówczas wbiła. Kobieta, pomimo ciągłego strachu o męża i samą siebie, nie opuściła go aż do jego śmierci.

Tragiczna śmierć

20 września 1996 roku Max Manus spadł ze schodów, kiedy próbował znaleźć ukryte  przed nim butelki z winem. Niemal od razu odwieziono go do szpitala, gdzie lekarze zdiagnozowali udar mózgu. Nie wiadomo, czy udar był spowodowany upadkiem, czy upadek udarem, tak czy inaczej Manus nie przeżył.

Ta śmierć przygnębiła najbliższych, jednocześnie jednak, jak przyznała Ida Nikkolina, jego odejście przyjęli jako ulgę. Zresztą sam Max Manus powtarzał, że najgorszą rzeczą, która mogłaby go spotkać na starość, to stan wymagający całodobowej opieki.

Max Manus współcześnie

W 2008 roku powstał dramat wojenny „Max Manus”, który opowiadał o życiu najlepszego norweskiego sabotażysty. Film uhonorowano siedmioma norweskimi nagrodami filmowymi Amanda i nominowano do kolejnych czterech.

Każda z książek napisanych przez Manusa wciąż jest w sprzedaży — Det vil helst gå godt (Raczej pójdzie dobrze), Det blir alvor (To staje się poważne), Sally Olsen: Fangenes engel i Puerto Rico (Sally Olsen: Anioł więzienia w Puerto Rico) oraz Mitt liv (Moje życie). W 2010 roku wydano także książkę jego żony — Tikken Manus. Sabotørenes hemmelige medspiller (Tikken Manus. Sekretny pomocnik sabotażysty).

Portret Maxa Manusa widnieje na ogonach niektórych samolotów linii lotniczej Norwegian.
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok