Wsiąść do pociągu, (nie) byle jakiego…

W norweskich pociągach rekordowy tłok. Co Norwegia zrobi z tym fantem?
„Aftenposten” informuje o ogromnym wzroście ilości pasażerów korzystających NSB (Norges Stasbaner AS), czyli norweskiego odpowiednika naszego PKP. W ciągu pierwszych czterech miesięcy tego roku norweskie koleje zanotowały wzrost aż o 5,2 proc. więcej podróżnych w porównaniu z zeszłym rokiem, a liczbę pasażerów szacuje się teraz na 2 miliony.
- Taki skok nie przydarzył się wcześniej w Norwegii. Żaden z naszych modeli rozwoju tego nie przewidział - mówi prezes kolei osobowej, Tom Igulstad.
Jak podkreśla Igulstad, większa ilość pasażerów w pociągach nie przekłada się na mniejszy ruch samochodowy. O tym, dlaczego Norwegowie przesiadają się na cztery kółka, czytajcie więcej tutaj . Ma to raczej związek z ogólnym wzrostem ilości ludności.
Co zrobić?
Aby zmierzyć się ze wzrastającą popularnością pociągów i rozładować tłok, NSB ma już kilka strategii pod ręką.
Najwięcej pasażerów przybyło na trasie między Hamar a Skien, szczególnie na odcinku między Drammen a Eidsvoll. Tam właśnie wprowadzono system dziesięciominutowy. Aktualnie, co miesiąc NSB otrzymuje nowy pociąg regionalny (Flirt) - i tak ma być do jesieni 2016.
Planuje się także pozostawianie części pociągów na noc na bocznicach, zamiast parkowania ich w specjalnych miejscach, jak do tej pory. To da więcej miejsca dla nowych maszyn, jednak będzie wymagało specjalnego nadzoru i jeszcze lepszego przypływu informacji, o tym, gdzie się pociąg znajduje.

To może Cię zainteresować