
Wkład Norwegów w działania wojenne na froncie wschodnim to rzadko poruszany temat. Fakt, że tysiące młodych Norwegów walczyło tam po stronie Hitlera to mało chwalebny rozdział norweskiej historii, który większość osób woli przemilczać. Wydana właśnie przez wydawnictwo Vega książka Jonathana Trigga "Wikingowie Hitlera" (Hitlers Vikinger) to jeden z nielicznych głosów, podejmujących to zagadnienie.
Powód, dla którego temat jest mało popularny, jest prosty. Norwegia była w stanie wojny z Niemcami, a ci młodzi ludzie brali udział, czy też raczej pozwolili się dobrowolnie zwerbować do armii wroga.
Mimo to jest to część historii, a tej nie można zmienić, ani zamieść pod dywan. Nie da się ukryć, że wielu młodych Norwegów dało się skusić perspektywą wyprawy na wschód. Byli członkami elitarnych dywizji, takich jak Viking SS lub dywizja pancerna Nordland, która powstała w pierwszym rzędzie z myślą o "czystych rasowo" Skandynawach oraz Flamandach i Holendrach. Później, gdy śmiertelność w tych oddziałach drastycznie się zwiększyła, a z krajów skandynawskich nie napływali nowi rekruci, skład rasowy stał się nieco bardziej "rozwodniony".
W czasie trwania całej kampanii wschodniej na froncie służyło zawsze około pięciu tysięcy Norwegów. Dawali się zwerbować dobrowolnie, a długość ich służby bywała różna. To, oraz fakt, że wielu odnosiło rany lub ginęło, sprawiało, że zawsze było zapotrzebowanie na nowych. Mimo to rekrutacja spadała, by niemal całkowicie zaniknąć pod koniec wojny.
Istniało wiele powodów, dla których Norwegowie dawali się zwerbować do armii Hitlera. Niektórzy czynili to z motywów ideologicznych, jako zdeklarowani nacjonaliści. Inni kierowali się żądzą przygód i młodzieńczą chęcią sprawdzenia się, zobaczenia świata oraz po prostu i zwyczajnie zdobycia dobrze płatnej pracy. Jednak dla większości czynnikiem decydującym był strach przed Rosjanami, którego doświadczyli po sowieckiej napaści na Finlandię w 1939 roku. Dlatego właśnie w 1941 zwerbowano tak wielu ochotników. Jednak stopniowo, zwłaszcza po bitwie pod Stalingradem dwa lata później, nastąpił dramatyczny spadek ich liczby.
Norwegowie służyli w niektórych elitarnych dywizjach niemieckich, które odznaczyły się zwłaszcza podczas działań na Kaukazie i w Estonii. Jednak książka "Wikingowie Hitlera" niemal wcale nie porusza kwestii terroru sianego przez Niemców na froncie wschodnim, między innymi masowych mordów na Żydach i innych grupach etnicznych zaklasyfikowanych jako podludzie (Unter-Menschen): Rosjanach, Białorusinach, Ukraińcach i Polakach. To słabość tej książki, która może nawet prowadzić do podejrzenia, że te przemilczenia są celowe.
Mimo to jest to zapis części historii Norwegii. Historii, którą można lubić lub nie, ale od której się nie ucieknie.
Recenzent: Kjell Moe
Źródło: KulturSpeilet
To może Cię zainteresować
05-07-2014 13:49
0
0
Zgłoś
05-07-2014 12:57
0
0
Zgłoś
20-03-2012 20:43
0
-1
Zgłoś
20-03-2012 19:11
0
-2
Zgłoś
20-03-2012 18:21
0
-2
Zgłoś
20-03-2012 17:31
0
-1
Zgłoś