
Fot. stock.xchng |
Rada Konsumentów (Forbrukerrådet) ostrzega kobiety w ciąży przed stosowaniem kosmetyków zawierających parabeny. W listopadzie ubiegłego roku Rada wylansowała aplikację na iPhone'a "test hormonów" (hormonsjekk), pozwalającą w łatwy sposób sprawdzić, czy kosmetyki do pielęgnacji ciała nie zawierają substancji wpływających na równowagę hormonalną. Teraz aplikacja jest dostępna również dla innych smartfonów.
- Radzimy kobietom w ciąży, by unikały produktów i kosmetyków zawierających substancje zaburzające równowagę hormonalną. Odradzamy również ich stosowanie u dzieci - mówi Gunstein Instefjord z Rady Konsumentów.
Groźne parabeny?
Powodem tak wyraźnych ostrzeżeń jest najnowszy raport duńskiego ministerstwa ochrony środowiska, który stwierdza, że propylparaben i butylparaben, czyli substancje, które często znajdują się w kosmetykach do pielęgnacji ciała wpływają na równowagę hormonalną organizmu, a konkretnie dają tzw. efekt estrogenny (zwiększoną produkcję żeńskich hormonów - estrogenów).
Efekt ten może być szczególnie groźny na etapie płodowym i w dzieciństwie, kiedy ma miejsce najważniejszy okres rozwoju organów człowieka. Silny efekt estrogenny może prowadzić do - w okresie prenatalnym - feminizacji płodu (jeśli dziecko to chłopczyk, może mieć silne cechy żeńskie, a w skrajnym przypadku feminizacja może prowadzić nawet do obojnactwa), a w przypadku dzieci - szybszego dojrzewania u dziewczynek oraz wykształcania się drugorzędnych cech płciowych żeńskich u chłopców.
Oczywiście kosmetyki nie zawierają jakichś gigantycznych dawek parabenów, ani też nie są ich jedynym źródłem, ale:
- Ze zdrowiem dzieci nie wolno nam igrać. Lepiej zastosować zasadę nadmiernej ostrożności - mówi Instefjord.
Wszystkie 17 substancji, przed którymi ostrzega Rada Konsumentów, w trakcie badań okazały się mieć negatywny wpływ na równowagę hormonalną u co najmniej jednego gatunku zwierząt.
Parabeny stosowane są jako środki konserwujące oraz filtry słoneczne w kosmetykach.
W Danii obowiązuje obecnie zakaz stosowania propylparabenu i butylparabenu w produktach przeznaczonych dla dzieci poniżej trzech lat.
Niepokojące
Torkjel M. Sandanger, naukowiec z Norweskiego Instytutu Badania
Powietrza (NILU) w Tromsø podziela zaniepokojenie Rady
Konsumentów.
- Te substancje nie są naturalne w tym sensie, że one dochodzą do tego, co już i tak mamy w organizmie.
Sandanger przeprowadził analizy krwi u trzystu kobiet, które używały różnych kosmetyków, jako część projektu badawczego "kobiety i rak", kierowanego przez profesor Eiliva Lunda z Uniwersytetu w Tromsø.
- Zaobserwowaliśmy wyraźny związek między używaniem kremu, a poziomem parabenów, gdzie u osób używających kremów w dużych ilościach poziomy te były najwyższe. Parabeny szybko rozkładają się w organizmie, ale jeśli dostarczane są tak często, organizm nie nadąża z pozbywaniem się wszystkiego. Trudno ocenić, jakie są skutki długoterminowe, zwłaszcza, że mogą one wystąpić również w następnym pokoleniu. Dzieci w okresie płodowym i małe dzieci są najbardziej wrażliwe na działanie trucizn środowiskowych i to nas najbardziej niepokoi. Badania na zwierzętach potwierdziły, że parabeny zaburzają równowagę hormonalną.
Czarna lista?
Związek dystrybutorów kosmetyków (Kosmetikkleverandørenes forening - KLF) zaskarżył aplikację "test hormonów" do firmy Apple oraz do organu nadzoru EFTA, ESA (Efta Surveillance Authority). Związek uważa, że aplikacja służy do tworzenia czarnej listy produktów, które są przecież legalne.
- Uważamy, że ta kampania jest zwodnicza i oparta o fakty niesprawdzone i błędne. Nie wydaje nam się również, że rolą Rady Konsumentów powinno być zachęcanie ludzi do bojkotu legalnych produktów - mówi Ingrid Standal, dyrektorka KLF. - Dlatego też uważamy, że aplikacja powinna zostać wycofana. Oczekujemy na odpowiedź ESA na naszą skargę w tej sprawie.
Firma Apple odpowiedziała póki co, że rozpatrzy zażalenie.
Ingrid Standal dodaje:
- Nie odnotowano na razie jakichś zmian w zwyczajach kupujących, co pokazuje, że ludzie mają zaufanie do obowiązujących norm i przepisów oraz do władz.
Brak dowodów
Tore Sanner, emerytowany profesor Unowersytetu w Oslo jest wiceprzewodniczącym komitetu doradczego UE w sprawie bezpieczeństwa konsumentów i liderem grupy roboczej, zajmującej się zagadnieniem parabenów. W skład komitetu wchodzi siedemnastu niezależnych naukowców.
- Rada Konsumentów niepokoi się możliwym efektem synergicznym. Efekt synergiczny oznacza, że skutki czegoś są większe, niż się spodziewano, kiedy doszło do skumulowania czynnika, któru-y je wywołuje. W niektórych przypadkach rozmaite komponenty danego produktu nie będą na siebie wpływać, a w innych z kolei ich efekty będą się sumować i zwielokrotniać. Nie ma żadnych danych, które wskazywałyby na występowanie efektu synergicznego w związku z tymi stężeniami parabenów, jakie występują w kosmetykach - zapewnia profesor Sanner i dodaje: - Ustalone normy są bezpieczne dla wszystkich, również dla kobiet w ciąży. Żadne badania nie wskazują też na to, by parabeny zwiększały ryzyko zachorowania na raka.
Aplikacja
Aplikacja "Test hormonów" (hormonsjekk) została pobrana już 100 000 razy, a przy jej użyciu przeskanowano 1 350 000 produktów. Na chwilę obecną aplikacja ma w swojej bazie danych skatalogowane 6 000 produktów, z których 40% zawiera jeden lub więcej parabenów, a 60% wolne jest od jakichkolwiek produktów wpływających na równowagę hormonalną.
Najczęściej sprawdzanymi przy użyciu aplikacji produktami spośród tych, które zawierają parabeny są:
•Spenol
•Simple Cleansing Facial Wipes
•Solidox Hvite Tenner (Solidox Białe Zęby)
•A-crème
•Atrix Protection Crème
•Define Men Moulding Crème
•Avene Hand Cream W/Cold Cream
•Gillette Fusion ProGlide Gel
•L'Oréal Studio Mineral FX Invisi'Gel
•Nivea Body Lotion
Źródło: Dagbladet

To może Cię zainteresować