Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Talibowie świętowali, gdy Norwegowie opuszczali Afganistan

 
 Fot. Forsvaret
W wywiadzie z dziennikiem VG, rzecznik Talibów mówi o obecności żołnierzy norweskich w Afganistanie z punktu widzenia „tej drugiej strony”. Przyznaje, że Norwegowie byli przynajmniej trochę lepsi od Niemców, ale i tak ich wycofanie się zostało przyjęte z wielką radością.


W wywiadzie z dziennikiem VG, rzecznik Talibów mówi o obecności żołnierzy norweskich w Afganistanie z punktu widzenia „tej drugiej strony”. Przyznaje, że Norwegowie byli przynajmniej trochę lepsi od Niemców, ale i tak ich wycofanie się zostało przyjęte z wielką radością.

Talibowie uważają, że norwescy żołnierze stanowili główny powód niepokojów w prowincji Faryab. Ponadto nie chcą podjąć negocjacji pokojowych, póki wszystkie siły międzynarodowe nie opuszczą Afganistanu.

- Fakt, że Norwegowie się wycofali, to dla nas wielkie zwycięstwo. Świętowaliśmy, kiedy opuścili Faryab – mówi rzecznik Talibów, Qari Yousuf Ahmadi.

Ahmadi jest jednym z oficjalnych rzeczników Talibów, który – zapewne pod fałszywym nazwiskiem – z tajnego miejsca prowadzi działania informacyjne i propagandowe na rzecz swojej organizacji. Teraz po raz pierwszy zdecydował się wypowiedzieć w dłuższym wywiadzie na temat roli Norwegii w działaniach wojennych w Afganistanie.

Nie wycofali się. Uciekli

- Żołnierze norwescy byli bądź co bądź nieco lepsi, niż Niemcy. Częściej wychylali nosy z obozu i jeździli na większą liczbę patroli. Ale dzięki temu łatwiej nam było ich atakować, zarówno przy pomocy min drogowych, jak i atakami z zasadzki – mówi Ahmadi.

Pod koniec września ubiegłego roku ostatni norweski żołnierz opuścił prowincję Faryab w Afganistanie. Był to koniec niemal ośmioletniego rozdziału w historii norweskich sił zbrojnych i norweskiej polityki zagranicznej.

- Norwegowie nie wycofali się. Oni uciekli – stwierdza Ahmadi. - I decydując się na dobrowolny wyjazd, wybrali najlepszą możliwą opcję. W ten sposób uniknęli większej liczby ofiar wśród swoich żołnierzy. Pozostałe kraje zachodu powinny się od nich uczyć – podkreśla rzecznik.

Jak wygląda teraz, po odejściu Norwegów, bezpieczeństwo tej ubogiej prowincji, trudno jednoznacznie stwierdzić. Talibowie twierdzą, że mają pełną kontrolę nad niespokojnym rejonem
Ghowrmach, a także nad położonym na południe od stolicy prowincji, Meymaneh, regionem Dowlatabad.

Potwierdzają to Afgańczycy z Meymaneh, z którymi rozmawiali dziennikarze VG. To właśnie tam, w stolicy prowincji, stacjonowali norwescy żołnierze.

Jednocześnie mieszkańcy skarżą się na wciąż pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa i opowiadają o problemach, o których można też przeczytać w lokalnych mediach: o zamachach na osoby sprawujące władzę i miejscowych przywódców, którzy mają odwagę przeciwstawić się kryminalistom i bojówkarzom.
Armia afgańska szacowała ubiegłej jesieni, że w prowincji Faryab przebywa około 600 bojowników Talibów.

Spotkania
- Dla większości ludzi sytuacja się unormowała. Głównym powodem niepokojów w prowincji Faryab była obecność sił norweskich i innych sił międzynarodowych – twierdzi Ahmadi i zaznacza, że przywódcy Talibów spotykali się z osobami sprawującymi lokalną władzę jeszcze przed wycofaniem się Norwegów.

- Część „starszych” prowincji odbywała spotkania z naszymi przywódcami mudżahedinów, na których o spotkaniach rozmawiano o tym, w jaki sposób możemy polepszyć życie mieszkańców po tym, jak Norwegowie wyjadą. Dyskutowaliśmy również o sposobach walki z siłami rządowymi.

Tuż po wyjeździe żołnierzy norweskich z Faryab, gubernator gabinetu cieni Talibów został zabity podczas gwałtownych starć z afgańskim wojskiem. Według Talibów, został już wybrany jego następca.

- Podlega mu komisja wojskowa, która dowodzi naszymi siłami w prowincji Faryab. Zarówno gubernator gabinetu cieni, jak i dowódca komisji wojskowej zostali wybrani przez organizację Quetta-shura z Pakistanu.

- Jak radzą sobie lokalne siły bezpieczeństwa?

- Lepiej idzie im przyjmowanie łapówek, niż walka. W ciągu dnia patrolują niektóre tereny, ale wieczorami i nocą siły Karzaja (prezydenta Afganistanu - przyp. red.) nie ośmielają się opuszczać swoich baz. Boją się nas - mówi Ahmadi i dodaje:

- Ale i tak walka z nimi jest trudniejsza, niż była walka z Norwegami. Norwegowie walczyli z dużo z Talibami, ale mówiąc zupełnie szczerze, tak samo jak wszystkim innym żołnierzom sił międzynarodowych, najbardziej zależało im na tym, by czas brakujący do ich powrotu do domu minął jak najszybciej.

Nie ma danych pokazujących, jak wielu spośród buntowników, z którymi norwescy żołnierze toczyli w ostatnich latach w Afganistanie ciężkie walki, stanowili kierujący się motywacją religijną Talibowie i ich zwolennicy, a jak wielu zwykli kryminaliści. Według norweskiego ministerstwa obrony narodowej oraz ekspertów siły międzynarodowe miały do czynienia z mieszanką tych dwóch grup, a do tego z lokalnymi konfliktami, między innymi na tle etnicznym.

Co do Talibów i ich motywacji, Ahmadi deklaruje:

- Walczymy dla Boga, za niezależność naszego kraju i w celu wygnania z Afganistanu obcych żołnierzy. Kiedy już będziemy mieć czyste, islamskie państwo, wspólnie z ludnością będziemy pracować na rzecz lepszej przyszłości.
Ataki na konkretne cele
Podczas ostatniego roku stacjonowania sił norweskich w prowincji Faryab, amerykańskie i afgańskie siły specjalne przeprowadziły szereg ataków wymierzonych w członków grupy Islamski Ruch Uzbekistanu (Islamic Movement of Usbekistan- IMU), blisko związanych z Al-Kaidą działającą w prowincji będącej pod ochroną Norwegów.

Talibowie nie przyznają się jednak do współpracy z IMU.

- Nie ma jakichś ścisłych więzów między IMU, a Talibami - deklaruje Ahmadi. - Oni mają swoje plany, a my swoje. Ale wspieramy się i w żadnym razie nie jesteśmy wrogami.

Główny trzon zagranicznych wojsk ma opuścić Afganistan w ciągu roku 2014. Za kulisami prowadzone są starania o zawarcie do tego czasu układu pokojowego z Talibami, jednak widoki na to są nikłe.

- Będziemy negocjować z prezydentem Karzajem tylko jeśli wszystkie zagraniczne wojska opuszczą Afganistan. Dopóki tam są, nasza walka będzie trwać - zapewnia Qari Yousuf Ahmadi, a na pytanie o to, co Norwegia osiągnęła dzięki swemu 11-letniemu zaangażowaniu w misję w Afganistanie, rzecznik Talibów odpowiada krótko:

- Nic.


Źródło: VG


 



Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok