Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

10
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

1
„Szwecja jest tak politycznie poprawna, że aż trudno w to uwierzyć”

 
 W Szwecji ofiarą politycznej poprawności
 padła nawet Pippi Langstrumpf
W środowym wydaniu dziennika Aftenposten szwedzka instruktorka teatralna Sofia Jupither skrytykowała popularną norweską książeczkę dla dzieci „Mieszkańcy i rabusie w Kardamonowym Miasteczku” („Folk og røvere i Kardemomme by”) autorstwa Thorbjørna Egnera. Według niej historie Egnera mogą być szkodliwe dla dzieci, gdyż prezentują tradycyjne role płci i tradycyjną wizję społeczeństwa. Oburzenie Norwegów było ogromne.

Poprawność polityczna posunięta do granic absurdu

Sofia Jupither z pewnością nie spodziewała się, że jej wypowiedź wywoła tak gwałtowną reakcję. No cóż, tak to bywa, gdy podnosi się rękę (głos? pióro?) na ukochaną bajkę nie tylko dzieci, ale i ich rodziców, którzy też się przecież na „Kardamonowym Miasteczku” wychowywali. To tak, jakby ktoś krytykował Kubusia Puchatka za, powiedzmy, propagowanie niezdrowego odżywiana się (miód)!

Na zarzuty Jupither odpowiedział popularny norweski pisarz Erlend Loe, który podkreślił, że szwedzkie dzieci są w o wiele większym stopniu narażone na politpoprawną cenzurę w kulturze, niż dzieci norweskie:

- Szwecja jest tak politycznie poprawna, że jest to niemal niewiarygodne. Między innymi pojawiła się tam dyskusja o zaimku osobowym on: tj. o tym, że w sytuacjach „płciowo neutralnych” nie powinno się mówić on [han], ani ona [norw. hun, szw. hon], tylko one/to (?) [hen]. Są w Sztokholmie przedszkola, w których nie używa się zaimków osobowych, wskazujących na płeć. Szwedzi obawiają się też w dużo większym stopniu wyrażać swoje zdanie na temat osób odmiennych kultur. Panicznie wręcz boją się oskarżeń o rasizm, w związku z czym z wszystkimi przejawami wielokulturowości obchodzą się jak z jajkiem.

Pragmatyczne teatry i humanizm z lat 50.

Loe zgadza się z Sofią Jupither co do tego, że książki i opowiadanie Egnera zawierają treści, które można by określić jako „reakcyjne”, ale uważa, że tym, którzy się na tych utworach wychowali raczej zbytnio to nie zaszkodziło.

- Powiedziałbym raczej, że to humanistyczne przesłanie „Kardamonowego Miasteczka”, mówiące o tym, że nawet złodzieje mogą stać się użytecznymi obywatelami, ukształtowało moje dzieciństwo – mówi pisarz i dodaje, że pogląd na rolę kobiety, wyłaniający się z prac Egnera również jest typowy dla tamtych czasów i nie odbiega in minus od innych przekonań z lat pięćdziesiątych. Jedyne, co go zaskakuje, to fakt, że teatry wciąż wystawiają sztuki na podstawie Egnera, kosztem innych, bardziej współczesnych dzieł. Loe nie uważa ani „Kardamonowego Miasteczka”, ani innych popularnych utworów Thorbjørna Egnera za sztukę wysokich lotów:

- Jest tam kilka fajnych postaci i piosenek, ale nie jest to nic ponadczasowego. Powiedziałbym raczej, że za wystawianiem spektakli na ich podstawie stoją względy pragmatyczne: wiadomo, że na „Kardamonowym Miasteczku” będzie pełna sala. A jeśli nie będzie pełna, przyjdzie Partia Postępu i zlikwiduje teatr – kończy Loe kpiąco.

Fizia Pończoszanka na cenzurowanym

Sofia Jupither była, jak już mówiliśmy, zaskoczona silnym odzewem na swoją krytykę, gdyż myślała, że Norwegowie wyrośli już z przesłania Egnera:

- Tym, na co szczególnie zareagowałam, to poglądy Egnera na rolę kobiet oraz twierdzenie, że trzeba być takim jak inni, by być częścią społeczeństwa. Nie mówię poza tym, że w Szwecji nie mogły trafić się utwory o podobnej treści, twierdzę natomiast, że łatwo jest założyć klapki na oczy jeśli chodzi o kulturę własnego kraju.

Na pytanie, czy Egner jest bardziej staroświecki, niż np. Astrid Lindgren, Jupither odpowiada wymijająco:

- Powiedziałabym, że w pewnej mierze tak, mimo że ciężko jest porównywać twórczość tych dwóch osób.

No cóż, w Szwecji książki Astrid Lindgren są cenzurowane. Do roku 2006 ojcem Fizi (Pippi) Pończoszanki był „król Murzynów”. Teraz jest poprawnym politycznie „królem mórz południowych”. Tymczasem w Norwegii nie można wprowadzać zmian do przedstawień na podstawie utworów Thorbjørna Egnera bez zgody jego rodziny i spadkobierców. Nic dziwnego, że Sofia Jupither kręci nosem.

(No cóż: Jak tak ją boli, niech nie czyta (nie ogląda).)




Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


pati muzia

15-01-2013 21:12

a co na to prawo szariatu

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok