Czytelnia
Szanty nad fiordami
3

Fjord Shanties to polsko-norweska grupa muzyczna grająca szanty. Zespół zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących ich twórczości.
MojaNorwegia: Jak powstała grupa Fjord Shanties? Ilu obecnie liczy członków?
Fjord Shanties: Wszystko zaczęło się od Daniela - nawigatora morskiego, który założył i sukcesywnie prowadził w Polsce grupę szantową "Załoga Białego Rumu". Po przeprowadzce do Norwegii zespół zakończył działalność w ojczyźnie, jednak Daniel nie porzucił swojego pomysłu na kapelę i postanowił działać również w kraju, do którego wyemigrował. Ostateczna decyzja o założeniu nowej grupy "Fjord" urodziła się w jego głowie na początku marca 2014, a już 21 marca, po skompletowaniu składu, odbyła się pierwsza próba. Początkowo było 4 muzyków: Daniel – gitara, wokal; Tore – gitara, wokal; Adam – perkusja; Arne – bass, wokal. W tym składzie zagraliśmy pięć koncertów w sezonie letnim. Jesienią 2014 nastąpiła zmiana, Arnego zastąpił Andrzej grający na kontrabasie oraz nowy muzyk: Tor – skrzypek i wokalista. Obecnie w zespole gra pięć osób.
MN: Zespół składa się z Polaków i Norwegów. Jak współpracuje się Wam w międzynarodowym towarzystwie?
FS: Współpraca układa się w zależności od rodzajów trunku jakie spożywamy :) A tak serio - jest rewelacyjnie. Tak naprawdę nie liczy się międzynarodowość. Ze wspaniałymi ludźmi pracuje się wspaniale i już.
Fjord Shanties: Wszystko zaczęło się od Daniela - nawigatora morskiego, który założył i sukcesywnie prowadził w Polsce grupę szantową "Załoga Białego Rumu". Po przeprowadzce do Norwegii zespół zakończył działalność w ojczyźnie, jednak Daniel nie porzucił swojego pomysłu na kapelę i postanowił działać również w kraju, do którego wyemigrował. Ostateczna decyzja o założeniu nowej grupy "Fjord" urodziła się w jego głowie na początku marca 2014, a już 21 marca, po skompletowaniu składu, odbyła się pierwsza próba. Początkowo było 4 muzyków: Daniel – gitara, wokal; Tore – gitara, wokal; Adam – perkusja; Arne – bass, wokal. W tym składzie zagraliśmy pięć koncertów w sezonie letnim. Jesienią 2014 nastąpiła zmiana, Arnego zastąpił Andrzej grający na kontrabasie oraz nowy muzyk: Tor – skrzypek i wokalista. Obecnie w zespole gra pięć osób.
MN: Zespół składa się z Polaków i Norwegów. Jak współpracuje się Wam w międzynarodowym towarzystwie?
FS: Współpraca układa się w zależności od rodzajów trunku jakie spożywamy :) A tak serio - jest rewelacyjnie. Tak naprawdę nie liczy się międzynarodowość. Ze wspaniałymi ludźmi pracuje się wspaniale i już.

fot. facebook.com/fjordshanties
MN: Czy w Norwegii jest duże zainteresowanie szantami?
FS: Na to można spojrzeć z dwóch stron. Z jednej – zainteresowanie jest, co widzimy po zwiększającej się z koncertu na koncert widowni. Co mnie jednak bardzo zaskoczyło – w Norwegii nie ma zbyt wielu grup szantowych, a tych koncertujących przez cały rok jest bardzo mało. Jest trochę zespołów, które śpiewają tylko okazjonalnie na festiwalach raz do roku. Są to grupy, które przeważne powstawału przy ośrodkach kultury, które śpiewają tradycyjne szanty. Tych grup, które poza tradycją tworzą i grają często w różnych miejscach jest bardzo mało. Ciekawostką jest, że w Polsce działa około 200 grup szantowych - tutaj, w Norwegii może kilkanaście.
MN: Czy zdarza się Wam żeglować wspólnie? Czy wtedy również na pokładzie rozbrzmiewają szanty?
FS: Nie zdarzyło się jeszcze, ale zdarzy się w tym roku. Już mamy zaplanowany wspólny, tygodniowy urlop na żaglach.
MN: Inspirujecie się jakimiś polskimi bądź norweskimi wykonawcami śpiewającymi szanty?
FS: Nie. Gramy utwory tradycyjne i własne, a inspiracje czerpiemy bardziej z własnych doświadczeń. Tore gra również w zespole country, stąd chwilami nasze szanty przeplatają się z tym gatunkiem muzyczym. Utwory autorskie pisze Daniel, inspirowany własnymi przeżyciami z morza.
FS: Na to można spojrzeć z dwóch stron. Z jednej – zainteresowanie jest, co widzimy po zwiększającej się z koncertu na koncert widowni. Co mnie jednak bardzo zaskoczyło – w Norwegii nie ma zbyt wielu grup szantowych, a tych koncertujących przez cały rok jest bardzo mało. Jest trochę zespołów, które śpiewają tylko okazjonalnie na festiwalach raz do roku. Są to grupy, które przeważne powstawału przy ośrodkach kultury, które śpiewają tradycyjne szanty. Tych grup, które poza tradycją tworzą i grają często w różnych miejscach jest bardzo mało. Ciekawostką jest, że w Polsce działa około 200 grup szantowych - tutaj, w Norwegii może kilkanaście.
MN: Czy zdarza się Wam żeglować wspólnie? Czy wtedy również na pokładzie rozbrzmiewają szanty?
FS: Nie zdarzyło się jeszcze, ale zdarzy się w tym roku. Już mamy zaplanowany wspólny, tygodniowy urlop na żaglach.
MN: Inspirujecie się jakimiś polskimi bądź norweskimi wykonawcami śpiewającymi szanty?
FS: Nie. Gramy utwory tradycyjne i własne, a inspiracje czerpiemy bardziej z własnych doświadczeń. Tore gra również w zespole country, stąd chwilami nasze szanty przeplatają się z tym gatunkiem muzyczym. Utwory autorskie pisze Daniel, inspirowany własnymi przeżyciami z morza.

fot. facebook.com/fjordshanties
MN: Oprócz zamiłowania do szant, lubicie również muzykę irlandzką. Macie swoich ulubionych wykonawców z tego gatunku?
FS: Oczywiście. Ciężko wymieniać bardziej lub mniej lubiane przez nas grupy. Każdy zespół, który szanujemy wkłada pracę i serce w swoją twórczość, dlatego uznajemy, że jeśli robisz to od siebie i od serca, to nieważne, gdzie i jak śpiewasz i grasz, ważne, że po prostu to robisz.
MN: Czy oprócz trasy koncertowej macie w planach również wydanie płyty?
FS: Tak, planujemy wydać płytę jesienią tego roku, lub na początku 2016. Wszystko zależy jednak od ilości koncertów w tym roku i od czasu, który nam zostanie na nagrywanie w studio.
MN: Czy szanty to całe wasze życie, czy raczej hobby, a na co dzień zajmujecie się czymś innym?
FS: Zajęcie dodatkowe. Na co dzień każdy z nas pracuje. Granie to coś co lubimy i na co poświęcamy swoje wolne chwile. Wielu z nas słucha szant i folku nawet w pracy, więc w tym sensie można stwierdzić, że są istotną częścią naszego życia :)
MN: Czy macie jakieś żeglarskie lub muzyczne marzenie?
FS: Na pewno chcemy się rozwijać. Nie jest to może marzenie, ale raczej plan - iść szeroko, ale w tym samym kierunku. Na razie cieszymy się, że możemy grać w ekipie wspaniałych ludzi, że granie nie jest dla nas pracą, a przyjemnością.
MN: Dziękuję za rozmowę.
FS: Oczywiście. Ciężko wymieniać bardziej lub mniej lubiane przez nas grupy. Każdy zespół, który szanujemy wkłada pracę i serce w swoją twórczość, dlatego uznajemy, że jeśli robisz to od siebie i od serca, to nieważne, gdzie i jak śpiewasz i grasz, ważne, że po prostu to robisz.
MN: Czy oprócz trasy koncertowej macie w planach również wydanie płyty?
FS: Tak, planujemy wydać płytę jesienią tego roku, lub na początku 2016. Wszystko zależy jednak od ilości koncertów w tym roku i od czasu, który nam zostanie na nagrywanie w studio.
MN: Czy szanty to całe wasze życie, czy raczej hobby, a na co dzień zajmujecie się czymś innym?
FS: Zajęcie dodatkowe. Na co dzień każdy z nas pracuje. Granie to coś co lubimy i na co poświęcamy swoje wolne chwile. Wielu z nas słucha szant i folku nawet w pracy, więc w tym sensie można stwierdzić, że są istotną częścią naszego życia :)
MN: Czy macie jakieś żeglarskie lub muzyczne marzenie?
FS: Na pewno chcemy się rozwijać. Nie jest to może marzenie, ale raczej plan - iść szeroko, ale w tym samym kierunku. Na razie cieszymy się, że możemy grać w ekipie wspaniałych ludzi, że granie nie jest dla nas pracą, a przyjemnością.
MN: Dziękuję za rozmowę.
zdjęcie: archiwum prywatne
Reklama
To może Cię zainteresować
14-02-2015 19:22
1
0
Zgłoś
14-02-2015 16:17
1
0
Zgłoś