Czytelnia
Świętowanie i ludzkie zoo?
1

Kongolandsbyen to kontrowersyjny projekt dwóch artystów: Mohameda Ali Fadlabi oraz Larsa Cuznera, którzy postanowili odtworzyć historyczne miejsce, w którym sto lat temu również świętowano uchwalenie norweskiej konstytucji.
Historia Kongolandsbyen jest interesująca. W 1914 roku, z okazji setnej rocznicy podpisania konstytucji eidsvollskiej, otworzono w parku Frogner dość nietypową wystawę. Nosiła ona nazwa Kongolandsbyen i była czymś w rodzaju ludzkiego zoo. Osiemdziecięciu Senegalczyków żyło w prymitywnych warunkach przez pięć miesięcy w parku Frogner. Wszystko ku uciesze świętujących Norwegów. Obywatele Senegalu mieszkali w dwudziestu przygotowanych na tę okazję chatach w dniach od 15 maja do 11 listopada 1914 roku. Ich zadaniem było „żyć w naturalny sposób”. Według ówczesnych pomysłodawców, wystawa miała pokazać zwiedzającym jak wygląda naturalne życie w Afryce oraz podkreślić silną pozycję Norwegii, która przeszła drogę od społeczeństwa rolniczego do zindustrializowanego. Po zakończeniu wystawy, chatki w których mieszkali Senegalczycy zostały zburzone. Do dzisiaj jednak nie wiadomo co dokładnie stało się z ich mieszkańcami. Według niektórych teorii, część ludzi mieszkających w Kongolandsbyen żyła z występów w tego rodzaju „zoo” i po prostu wyruszyła szukać kolejnej takiej okazji.

foto: wikimedia.org
Dlaczego artyści zdecydowali się nawiązać do tego niezbyt chlubnego wydarzenia sprzed stu lat? Twierdzą, że tym razem powodem było zwrócenie uwagi na problem rasizmu, a dwusetna rocznica uchwalenia norweskiej konstytucji jest dobrą okazją do sprowokowania dyskusji. Co ciekawe, swoją chęć zamieszkania w takim miejscu (niektórzy na dzień, niektórzy na tydzień) wyraziło... około 300 osób.
– Taka wystawa to dobry punkt wyjścia do dyskusji na temat rasizmu sto lat temu i kwestii dyskryminacji rasowej w obecnych czasach. Tym razem nie ma już rozróżnienia na to kto jest odwiedzającym, a kto mieszkańcem tego miejsca. Wszyscy jesteśmy tutaj na równych zasadach – mówi Fadlabi.

foto: aftenposten.no
Wystawa wzbudziła mieszane uczucia wśród odwiedzających.
– Uważam, że nie powinniśmy wracać do tego co działo się sto lat temu. Cała ta sytuacja jest żenująca. Nie ma sensu pokazywać czegoś co być może było akceptowane dawniej, a dzisiaj jest niedopuszczalne – mówi Tore Eiken, mieszkaniec Oslo.
– Czy tego chcemy czy nie, jest to jest część historii. Myślę, że dobrze jest to pokazać – twierdzi Holger Olsen, również mieszkający w Oslo.
Wystawę odwiedzili także artyści z różnych stron świata. Większość z nich miała pozytywne zdanie o projekcie. Na temat Kongolandsbyen wypowiedział się m.in. Victor Mutelekesha, artysta pochodzący z Zambii.
– Kiedy projekt dotyka ludzkich serc pierwszą reakcją jest próba uniknięcia konfrontacji z prawdą historyczną, która jest bolesna. Uważam, że zorganizowanie tej wystawy było odważnym artystycznym przedsięwzięciem – mówi Mutelekesha.
źródło: aftenposten.no, nrk.no, dagbladet.no
źródło zdjęcia frontowego: wikimedia.org
Reklama

Reklama
To może Cię zainteresować