
Fot. Barbara Liwo |
Róża japońska, inaczej zwana różą pomarszczoną, to jeden z gatunków róży, cechujący się dużymi ciemnoróżowymi kwiatami i sporymi owocami, z których można zrobić pyszną konfiturę. Mimo to Norwegowie chcą pozbyć się jej ze swojego kraju, jako rośliny obcej. W 2007 roku róża japońska trafiła na czarną listę gatunków niechcianych.
Deparament ochrony środowiska (Direktoratet for naturforvaltning - DN) niedawno rozesłał do zaopiniowania projekt działań w celu wyrugowania róży japońskiej z Norwegii. Urzędnicy uważają, że jest to gatunek niepożądany i szkodliwy, ponieważ to obca roślina, która wypiera z pierwotnych siedlisk inne, rodzime gatunki. Wojewoda Telemarku już zaczął wdrażać plan zwalczania róży, otwierając przetarg na usuwanie jej krzaków z obszarów chronionych w Jomfruland oraz w innych miejscach w Kragerø i Bamble.
DN pisze, że to głównie obszary przybrzeżne, od Østfoldu po Nordland potrzebują dofinansowania, by przeprowadzić akcje przeciwko różanej przybłędzie. Potrzeby szacuje się na około 5 milionów koron, które trzeba będzie wyłożyć w okresie najbliższych pięciu lat.
Na wydmach i nadmorskich łąkach
Według DN róża pomarszczona najprawdopodobniej zawitała po raz pierwszy do Norwegii na początku XX wieku w charakterze krzewu ozdobnego, przywiezionego ze Wschodniej Azji. Od tego czasu była jedną z najczęściej sadzonych roślin ozdobnych w parkach, ogrodach, na rondach itp. Najstarsze udokumentowane przypadki roślin rosnących dziko pochodzą z Vestfoldu z roku 1940. W tym okresie róża japońska zaczęła się rozprzestrzeniać samorzutnie wzdłuż wybrzeży, a zwłaszcza na wydmach i nadmorskich łąkach.
Mapa ilustrująca występowania róży japońskiej pokazuje, że gatunek ten jest rozpowszechniony zwłaszcza na wybrzeżu, począwszy od Oslofjordu, poprzez Rogaland, aż po Møre og Romsdal i Trøndelag. Pojedyncze, rozproszone kępy krzaków róży można spotkać też w Hordalandzie, Sogn og Fjordane i Nordlandzie. Najdalej na północ zaobserwowano je w Tromsø.
Zagrożenie dla biologicznej różnorodności
Potrzebę zwalczania róży pomarszczonej uzasadnia się tym, że gatunek ten "stanowi duże zagrożenie dla rodzimej różnorodności biologicznej", między innymi dlatego, że geny róży japońskiej mogą zmieszać się z genami gatunków rodzimych. Dalej "róża japońska stanowi zagrożenie dla celów ochrony przyrody w obszarach chronionych i utrudnia realizację tych celów. Gatunek obniża jakość i wartość ważnych terenów rekreacyjnych" - pisze DN.
Celem działań DN jest "trzymanie róży japońskiej w szachu" w Norwegii Południowej, tak, by nie mogła się dalej rozprzestrzeniać. Priorytetem będą obszary ochrony przyrody. W Norwegii Północnej natomiast celem ma być całkowite usunięcie niepożądanej rośliny i zapobieganie jej ponownemu pojawieniu się.
Jako preferowana metoda zwalczania róży-przybłędy wymieniany jest wypas kóz [koza zeżre wszystko, nawet "Prawdę" - przyp. red]. Tam, gdzie nie będzie to możliwe, trzeba będzie co roku karczować lub wycinać krzaki. Metody chemiczne będą brane pod uwagę dopiero wtedy, kiedy inne sposoby nie przyniosą realnych efektów.
Konfitury i moc witamin
Tak gwałtowna niechęć wobec róży japońskiej wydaje się mimo wszystko nieco dziwna, jeśli weźmie się pod uwagę, jakie walory zdrowotne posiada ta roślina. (Nie mówiąc o tym, że jest bardzo dekoracyjna, a kwiaty ślicznie pachną). Róża pomarszczona jest tradycyjnie wykorzystywana w lecznictwie. Działa wzmacniająco, zwalcza infekcje w układzie trawiennym, łagodzi skutki kuracji antybiotykowej, pomaga usunąć toksyny z organizmu, leczy przeziębienia i objawy grypowe, katar i nieżyty oskrzeli. Jest aż 20 razy bogatsza w witaminę C niż cytryna. Wystarczą 2-3 owoce róży, by pokryć dziennie zapotrzebowanie człowieka na tę witaminę!
Konfitura z owoców róży japońskiej jest przepyszna i dostarcza ogromną ilość witaminy C: 800-900 mg na 100g konfitury. Nic, tylko zbierać, przerabiać i zjadać. Póki wszystkiego nie wytną. ;)
Źródło: Aftenposten, Mocowoc
To może Cię zainteresować
30-03-2015 11:31
0
0
Zgłoś