Rodzice przeciwko pracom domowym

Celem rodziców w Rogaland jest, aby sami mogli decydować, czy chcą, by ich dzieci odrabiały prace domowe. Przygotowali już lokalne strony internetowe dla wszystkich gmin w kraju.
- Na stronie internetowej widnieje formularz informacyjny, który rodzice mogą wysłać do szkoły. Wystosowane są tam informację, że w tej rodzinie nie będzie się odrabiać lekcji od jesieni 2016 roku – informuje jedna z inicjatorek akcji, Anita Viste Eskeland.
Taka możliwość argumentowana jest brakiem jakiegokolwiek prawa, które mówi o przymusie odrabiania prac domowych. Władze Rogaland podkreślają jednak, że to nie oznacza, iż są one dobrowolne.
Niepotrzebne i szkodliwe?
Jak twierdzą inicjatorzy akcji, nie ma tu mowy o buncie przeciwko szkole lub nauczycielom.
- To rozliczenie się z tradycją, która przynosi małe efekty – mówi inicjator akcji, Roger Sjurson, który oszacował, że godzina odrabiania lekcji dziennie przez dziesięć lat nauki w szkole, daje razem wynik bliski pracy całorocznej, czyli 1520 godzin.
- Czy to rzeczywiście ma sens, jeśli to nie działa? - pyta.
Zarówno efekt odrabiania prac domowych, jak i w jakim stopniu dzieci mają uniknąć zabierania pracy szkolnej do domu, jest często przedmiotem debat. Inicjatywa „Leksefri familie" („Rodzina wolna od prac domowych") to najnowszy głos w tej sprawie.
Elisabeth Strengen Gundersen, prezes Komitetu rodzicielskiego ds. nauczania podstawowego (FUG), powołuje się na badania, według których prace domowe pogłębiają różnice społeczne między dziećmi rodziców lepiej i gorzej wykształconych.
- Istnieją lepsze środki na współpracę między szkołą a domem niż zadania domowe – powiedziała w listopadowym wywiadzie dla Aftenposten.
Porozmawiać ze szkołą
Do pomysłu sceptycznie odnosi się podsekretarz w Ministerstwie Edukacji, Birgitte Jordahl:
- Nie wierzę w taki sposób załatwiania sprawy. W Norwegii panuje obowiązek szkolny, a jeśli ktoś daje szkole publicznej odpowiedzialność za nauczanie, musi ona także mieć pełną władzę w ustaleniu, w jaki sposób to osiągnąć – mówi.
Minister Edukacji, Torbjørn Røe Isaksen także nie popiera tak radykalnych rozwiązań:
- Jeśli natłok prac domowych przytłacza rodziców i dzieci, sprawiając, że trudno je odrobić, to ważne, żeby szkoła i rodzice wspólnie przedyskutowali ten problem, próbowali znaleźć optymalne rozwiązania – powiedział, dodając - Odpowiednio zadane prace domowe sprawiają, że nauczy się więcej. A sama edukacja rzadko wzmacnia różnice społeczne, jest raczej dokładnie odwrotnie.
To może Cię zainteresować
21-10-2015 14:34
1
0
Zgłoś
20-10-2015 21:51
3
0
Zgłoś
20-10-2015 21:31
1
0
Zgłoś
20-10-2015 20:33
0
-1
Zgłoś
20-10-2015 19:16
4
0
Zgłoś