
Kiedy Ragnhild Hatleli pokazała zdjęcia swojej świeżo ukończonej szopy na łodzie w Os przyjaciołom, omal nie umarli ze śmiechu.
- Wiedziałam, że będą się nabijać. Ale mnie bardzo cieszą wszystkie prace, jakie wykonuję przy szopie: porządkowanie, malowanie, lakierowanie. Na wiosnę wszystko będzie gotowe i na pewno będzie warte włożonego w budowę wysiłku.
Budowa szopy zajęła Ragnhild Hatleli pięć lat.
Łączna cena zakupu działki o powierzchni 34 metrów kwadratowych oraz budowa drewnianej szopy wyniosła 1,2 miliona koron.
![]() |
Szopa może jest i mała, ale widok z niej - piękny |
W najszerszym miejscu budowla ma 3,5 metra, potem zwęża się do 1,95 metra. W środku, w najwęższym miejscu szopa ma zaledwie 1,55 metra szerokości. .
To oznacza, że nie ma nawet szans, by upchnąć do środka rodzinną łódź, która ma 2,05 metra szerokości.
- Najważniejsze jest to, by mieć gdzie trzymać wodoszczelne ubrania dla dzieci, w których będą mogły wypływać na morze. Poza tym na górze mamy zlew i blat kuchenny i to wystarczy - deklaruje niezrażona Ragnhild, która budowała szopę właśnie z myślą o dzieciach. Dzieciach, które w międzyczasie dorosły.
- Czasem ludzie zastanawiają się, po co nam taki obiekt w Os, skoro mieszkamy w Bergen. Odpowiadam, że w Os jest pięknie, a woda w morzu czysta. Można też zbierać małże. Nasz kucharz rodzinny lubi mieć świeże produkty - śmieje się Ragnhild.
Jej syn został kucharzem okrętowym, a córka studiuje - między innymi nurkowanie i surfing - w Wyższej Szkole Sportowej.
Sama Ragnhild Hatleli jest pielęgniarką i nie miała żadnego doświadczenia w budowaniu czegokolwiek. Jak mówi, narysowała projekt szopy samodzielnie, tak, jak wydawało się jej, że będzie dobrze, a potem długo walczyła z urzędnikami o jego zaakceptowanie.
Dwukrotnie musiała zmieniać plany po interwencji wojewody.
- Dla kompletnego amatora to niełatwa sprawa, ale w końcu sobie poradziłam - konstatuje rezolutnie.
Ragnhild zaprosiła wojewodę, który sprawił jej tyle problemów, na wspólne nurkowanie z okazji "chrztu" szopy, ale nie otrzymała odpowiedzi.
Mąż Ragnhild zatroszczył się o zabezpieczenie budowli i prace ziemne. Jak mówi ona sama, mąż zadbał o to, by szopa wytrzymała i trzęsienie ziemi, i tsunami.
- Miałam nadzieję, że szopa będzie nieco szersza z przodu - przyznaje w końcu Ragnhild. - Mieści się tam tylko mała łódka wiosłowa. Ale - dodaje już z większym entuzjazmem - mamy gdzie trzymać kanadyjki, łodzie wiosłowe i anoraki.
Źródło: Aftenposten

To może Cię zainteresować