11

Hotel Sveti Toma. Fot. hotelinfo |
Norweska rodzina cieszyła się na dwutygodniowe wczasy w Bułgarii, ale zdecydowała się wrócić do domu tydzień przed czasem po zorientowaniu się, że większość gości w hotelu, w którym zamieszkali to Bułgarzy i inni goście z krajów Wschodniej Europy.
W swojej skardze do Komisji nadzoru turystyki zorganizowanej (Pakkereisenemnda) niezadowoleni turyści podkreślili, że z samym hotelem jako takim wszystko było w porządku.
- Hotel był bardzo ładny, a wszystkie udogodnienia bardzo dobre, ale skarżymy się na to, że biuro Apollo wysłało nas do hotelu typu timeshare, w którym byli sami Bułgarzy i obywatele państw Europy Wschodniej. Czujemy się oszukani. Gdybyśmy wiedzieli o tym z góry, nigdy nie wybralibyśmy wczasów w tym hotelu.
Do tej pory często bywało tak, że w większości hoteli, proponowanych przez norweskie biura podróży dominowali goście ze Skandynawii, jednak teraz o miejsca hotelowe rywalizuje więcej krajów.
- Sytuacje tego typu będą coraz powszechniejsze, a norwescy turyści prędzej czy później będą musieli się do tego przyzwyczaić - mówi ekspert ds. podróży i redaktor magazynu Vagabond, Helge Baardseth.
Wyjechali tydzień wcześniej
Skarżący wybrali wyjazd z myślą, że ich 12 letnia córka będzie miała wokół siebie rówieśników, z którymi będzie mogła spędzać czas, jednak stwierdzili, że w hotelu Sveti Toma to niemożliwe.
- Hotel Sveti Toma reklamuje się jako posiadający klub zabaw dla dzieci i gdzie organizowane są dla nich gry i rozrywki. Zgadza się, że to wszystko tam jest, ale te rozrywki nie są dostępne w żadnym międzynarodowym języku, jak na przykład angielskim, czy niemieckim, tylko po bułgarsku!
Skarżący mówią, że gdyby ze strony internetowej biura Apollo wynikało, że hotel Sveti Toma to ośrodek, gdzie większość gości stanowią Bułgarzy i przedstawiciele innych wschodnioeuropejskich narodów, nigdy w życiu nie zarezerwowaliby w nim miejsca.
Kiedy poprosili o zmianę hotelu, dostali odpowiedź, że jest to możliwe za dodatkową opłatą w wysokości 8 000 koron. Rodzina uznała, że to wykluczone i że nie zapewniono im zakwaterowania zgodnego z zamówieniem i umową i w związku z tym zdecydowała się na wcześniejszy o tydzień powrót na własny koszt.
Teraz domagają się zwrotu kosztów wyjazdu oraz rekompensaty za wcześniejszy powrót do domu.
Nie da się przewidzieć, jakiej narodowości będą inni goście
Komisja nadzoru turystyki zorganizowanej przyznała w tym sporze rację biuru podróży Apollo. Uznała, że nie można krytykować organizatora wyjazdu za to, że nie napisał, iloma miejscami hotelowymi w danym obiekcie dysponuje.
- Mimo że podróżuje się za granicę z norweskim/skandynawskim touroperatorem, nie można oczekiwać, że w hotelu będzie przewaga Skandynawów - orzekła Komisja.
Biuro Apollo podkreśla, że w ich informacji o hotelu nie ma niczego, co służyłoby zwiedzeniu klientów.
- To jakie kontrakty na wynajem obowiązują, albo którzy operatorzy dysponują pozostałymi miejscami, nie jest ujęte w kontrakcie biura Apollo z hotelem. Apollo nie ma również możliwości sprawdzenia, jakiej narodowości są pozostali goście hotelowi, poza tym z doświadczenia wiadomo, że takie rzeczy zmieniają się z sezonu na sezon.
Skarżący zaprzeczają jakoby jechali na urlop z życzeniem spotkania tam innych Norwegów, ale uważają, że powinni zostać poinformowani o przeważającym rodzaju gości w hotelu Sveti Toma.
O takich życzeniach organizator musi wiedzieć z góry
Sveti Toma to jeden z lepszych hoteli, jakie biuro Apollo oferuje w Bułgarii i - podobnie jak to jest z innymi hotelami, które ma w ofercie - ma tu do dyspozycji jedynie kilka apartamentów.
Helen Begby, dyrektor informacyjny biura, mówi, że jeśli klient chce wyjechać w miejsce, gdzie będzie wielu Norwegów, biuro podróży musi zostać o tym uprzedzone z góry i dodaje:
- Biuro podroży Apollo ma zarówno w Bułgarii, jak i w innych krajach umowy z hotelami, do których jeżdżą niemal tylko i wyłącznie Skandynawowie.
- Mamy w ofercie szeroki wybór kierunków podróży i hoteli, tak więc powinno dać się dobrać coś i dla tych, którzy chcą spotkać się z sąsiadami, jak i dla tych, którzy pragną uniknąć widoku jakichkolwiek znajomych twarzy - mówi. - Nie możemy, rzecz jasna, zagwarantować określonego składu narodowościowego w hotelu, ponieważ często jest tak, że nie tylko my mamy miejsca w danym obiekcie, ale jeśli ktoś sobie tego życzy, zawsze możemy udzielić wskazówek.
Begby uważa, że żądanie, by biuro podróży pilnowało ludzie jakich narodowości mieszkają w hotelu w danym momencie, ociera się o rasizm.
Trzeba liczyć się z możliwością spotkania innych narodowości i kultur
Begby dodaje, że czasy się zmieniły i że większość ludzi woli nie spotykać na urlopie osób z najbliższego sąsiedztwa.
- Poza tym my, Norwegowie nie możemy zapominać, że nie tylko my podróżujemy. W krajach takich jak Tajlandia widzimy obecnie, że przeważają turyści z Indii, Chin i Rosji. Na zorganizowane wczasy wyjeżdża coraz więcej nowych grup ludzi.
Begby uważa, że ten rozwój jest pozytywny:
- Musimy liczyć się z możliwością spotkania na wakacjach ludzi należących do różnych kultur, a w wielkich międzynarodowych hotelach zawsze będą ludzie z różnych zakątków świata.
Begby podpowiada, że wielu Norwegów można spotkać w takich miejscach jak Wyspy Kanaryjskie, Majorka, czy części Krety. Z kolei Czarnogóra i małe wysepki greckie mogą stanowić opcję dla tych, którzy nie chcą na wycieczce spotkać rodaków.
Norwescy turyści muszą się przyzwyczaić
Helge Baardseth, redaktor magazynu Vagabond uważa, że sytuacje tego typu będą się zdarzać coraz częściej:
- Wakacje czarterowe były przez długi czas zachodnim fenomenem i tradycyjnie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w wielu miejscach spotyka się turystów ze Skandynawii. Jednak w Europie Wschodniej rośnie w liczebność klasa średnia i ci ludzie też zaczynają coraz więcej podróżować. Na tego typu wakacje coraz powszechniej wyjeżdżają też Hindusi, Chińczycy i Rosjanie. To rzeczywistość, z którą turyści norwescy po prostu będą musieli się, prędzej czy później, pogodzić. Kiedyś nie trzeba było pytać o „skład" gości hotelowych, ponieważ większość pochodziła ze Skandynawii. Teraz o miejsca w hotelach ubiega się więcej krajów. W przyszłości na wakacjach będziemy spotykać ludzi z coraz większej liczby narodowości.
Baardseth uważa, że stopniowe wyrównywanie się poziomu zamożności będzie prowadzić do większego ujednolicenia m.in. jak chodzi o sposoby spędzania wakacji. Na tym froncie z pewnością sporo się będzie dziać.
Źródło: Aftenposten Reise
Reklama
To może Cię zainteresować
27-02-2012 08:51
0
-1
Zgłoś
26-02-2012 22:44
0
0
Zgłoś
26-02-2012 17:49
0
0
Zgłoś
26-02-2012 14:14
0
0
Zgłoś
26-02-2012 10:14
0
0
Zgłoś
26-02-2012 00:08
0
0
Zgłoś
25-02-2012 23:55
1
0
Zgłoś
25-02-2012 23:42
0
0
Zgłoś
25-02-2012 16:56
1
0
Zgłoś