
Jøran Ødegaard |
„Tego lata w norweskich gazetach toczy się osobliwa debata o Romach. Partia Postępu już w maju oświadczyła jasno i wyraźnie, że Norwegia musi zrobić coś z Rumunami, którzy popełniają przestępstwa w naszym kraju. FrP nieźle się za to oberwało, odezwały się głosy, że przecież nie można prześladować ludzi za ich przynależność narodową. Być może to właśnie dlatego gazety zaczęły określać rzeczoną grupę ludzi mianem „Romów”?
Tymczasem rzecz nie jest ani w tym, skąd ci ludzie pochodzą, ani do jakiej grupy etnicznej przynależą. Najważniejsze jest to, czy przestrzegają obowiązującego prawa. Prawo nie jest rasistowskie, składają się na nie przepisy ułatwiające współpracę gospodarczą w ramach EOG, norweskie prawo krajowe ogólnie oraz międzynarodowe prawa człowieka (z których wszystkie znajdują odzwierciedlenie w prawie norweskim).
Norwegia nie jest w żaden sposób wolna od rasizmu, ani patrząc na rzecz historycznie, ani biorąc pod uwagę dzień dzisiejszy. Tak naprawdę jesteśmy jedynym krajem w Europie, o którym mi wiadomo, który konstytucyjnie zakazywał ludziom określonej narodowości [Żydom – przyp. red.] wstępu na swoje terytorium! Prawo to zostało uchylone w roku 1851, w dużej mierze dzięki zaangażowaniu Henryka Wergelanda, ale negatywne opinie o Żydach nie zniknęły z Norwegii.
Rasizm często można spotkać, oprócz większości ruchów nacjonalistycznych, w norweskim kościele, w stowarzyszeniach rolniczych i partii chłopskiej, w policji i ministerstwie sprawiedliwości, a także wśród komunistów i socjalistów. Rasizm ma to do siebie, że nie dba o to, co mówi prawo, czy ustawy; Prawo nie jest już dłużej jednakowe dla wszystkich. Rasizm nie kieruje się czynami, ani poglądami danej osoby, tylko tym, kim ona jest. Albo jest czarny, albo biały; albo jest żydem, albo muzułmaninem. Albo przedstawicielem ludu Romów.
Musimy nauczyć się lepiej rozumieć to, co się mówi i o czym się dyskutuje, tak, by ważne i potrzebne debaty społeczne nie były niszczone przez rasizm, bądź oskarżenia o rasizm.
Jestem za tym, by zmniejszać ilość ustaw i przepisów. Jest wiele spraw, które ludzie potrafią sami załatwić, bez potrzeby mieszania w to państwa, czy gminy. Ale tych przepisów, które już zostały uchwalone należy jednak przestrzegać. Nie można dla niektórych robić od nich wyjątków. To tu należy umiejscowić debatę o „Romach”. I zacznijmy nazywać ich Rumunami, bo takie mają obywatelstwo – tak samo, jak mówimy o Litwinach, Polakach, Bułgarach itd.
Te osoby z Europejskiego Obszaru Gospodarczego, które przebywają w Norwegii nie pracując, nie szukając pracy, ani nie będąc turystami, nie przebywają w niej legalnie. A zatem musi być możliwe ich deportowanie bez żadnych dodatkowych „ale”. Jeśli jednak potrzebna nam jest jakaś nowa podstawa prawna, zezwalająca na legalne przebywanie w Norwegii, jest ona czymś, co musi zostać najpierw uchwalone przez Storting, a potem potwierdzone przez sądy. Nie ma prawa do łamania prawa, nawet jeśli nie pochodzi się z Norwegii. A wskazywanie tego nie jest politycznym rasizmem, nawet jeśli jest się politykiem. Zadaniem władz jest egzekwowanie prawa, niezależnie od tego, czy osoba je łamiąca pochodzi z Rumunii, czy z Biri Øverbygd [miejscowość koło Gjøvik - przyp. red.]
Jøran Ødegaard
FrP Gjøvik”
Źródło: oa.no

To może Cię zainteresować