
Wyróżnione ogłoszenia
WięcejOgłoszenia MojaNorwegia
Policyjny helikopter, który 22. lipca 2011 nie mógł polecieć na Utøyę z powodu urlopu pilota, stał się bodaj najbardziej krzyczącym symbolem niedociągnięć norweskiego przygotowania kryzysowego.
Teraz, w półtora roku po zamachach, policja zatrudniła i przeszkoliła w końcu wystarczającą liczbę pilotów i operatorów, by móc dotrzymać obietnicy o całodobowym dyżurze helikopterowym.
- Począwszy od pierwszego roboczego dnia stycznia będziemy mieli łącznie siedem załóg, zapewniających możliwość startu helikoptera w ciągu 15 minut, 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu – mówi Ole Vidar Dahl, kierownik sekcji specjalnej w komendzie policji w Oslo.
Lepiej późno, niż wcale
Wiele osób oczekiwało całodobowych dyżurów helikoptera dużo wcześniej. Stosowna obietnica została złożona tuż po zamachach z 22. lipca. Potem mówiło się, że sprawa na pewno zostanie załatwiona do lata 2012 roku. Następnie przełożono termin na 1. września, a ostatecznie na styczeń 2013.
Politycy, zarówno z rządu, jak i opozycji, głośno wyrażali swoje niezadowolenie z powodu zwłoki, co, jak mówi Ole Dahl, było niezwykle frustrujące dla policji:
- Mieliśmy plan, by nowa organizacja była gotowa do czerwca ubiegłego roku, ale okazało się, że znalezienie odpowiednich ludzi, w tym przekonanie ich poprzednich pracodawców, by z nich zrezygnowali, zajęło więcej czasu, niż początkowo zakładaliśmy. To dla nas frustrujące, ponieważ czujemy, że robiliśmy, co mogliśmy, ale natknęliśmy się na przeszkody, z którymi nie zdołaliśmy się uporać.
Potrzebne trzy helikoptery
Dahl mówi, że dwa policyjne helikoptery, które będą od teraz w ciągłej gotowości, będą stanowić niezwykle istotne wsparcie dla policji.
- Możliwość wykorzystania helikoptera jako platformy obserwacyjnej i operacyjnej to bardzo duża pomoc dla sił naziemnych. Kamery zainstalowane w helikopterach, w tym wyrywające ciepło kamery noktowizyjne, są bardzo dobre i dzięki nim możemy kierować naszych ludzi na ziemi we właściwe miejsca. Mają również możliwość nagrywania, co pozwoli na gromadzenie materiałów do wykorzystania w późniejszym śledztwie.
Kierowana przez Dahla sekcja pracuje już nad kolejnymi ulepszeniami, tj. stara się o nowe, lepsze maszyny. Docelowo policja chciałaby dysponować trzema helikopterami. W chwili obecnej posiada jedną własną maszynę oraz dodatkowo wypożycza jedną z Anglii.
- W obecnej sytuacji istnieje pewne ryzyko, że coś nawali w jednym z helikopterów, podczas gdy drugi będzie na służbie – mówi Dahl. - Posiadając dwa helikoptery jesteśmy w gotowości przez 97% czasu. Gdybyśmy mieli trzy, byłoby to 100%. Oczywiście nie bierzemy tu pod uwagę przypadków, kiedy warunki pogodowe uniemożliwiają latanie.
Latającej platformie artyleryjskiej mówimy nie
Po 22. lipca w dyskusji pojawiło się pytanie, czy helikopter policyjny nie powinien również zapewniać wsparcia ogniowego z powietrza podczas akcji zbrojnych. Źródło wewnątrz policji przyznało, że policja ćwiczyła takie scenariusze i że nie wszyscy policjanci zgadzają się z oficjalną linią, wedle której śmigłowiec nie będzie wykorzystywany w akcjach tego typu.
Przykładowo Ole Vidar Dahl wypowiada się jednoznacznie, że policyjny helikopter absolutnie nie będzie służył jako wspierająca platforma ogniowa.
- Nie mamy certyfikatów do przeprowadzania tego typu operacji. Jeśli mielibyśmy zapewniać wsparcie ogniowe, nasza służba musiałaby zostać zorganizowana w całkiem inny sposób, musielibyśmy też inaczej trenować. Nie chcemy iść tą drogą. Musimy szanować nasz obecny status.
Na razie podczas zadań wymagających użycia broni, snajperzy policyjnych sił specjalnych muszą korzystać z helikopterów wojskowych, stacjonujących na lotnisku Rygge.
Na podstawie: Aftenposten

To może Cię zainteresować