
Wozimy kolegów, a oni zwracają nam pieniądze za paliwo
Jedna z takich grup powstała w Bergen. Na jej profilu na facebooku czytamy:
"Hej ludzie! To grupa, gdzie każdy, kto prowadzi samochód, może wpisać swoje ogłoszenie na ścianie, tak, że osoby, które potrzebują kierowcy łatwo będą mogły go znaleźć. Wystarczy, że zaprosicie tylu znajomych, ilu zdołacie, a za niedługi czas będzie nas dużo: i kierowców, i pasażerów. PS. Nie odpowiadam za to, co się będzie potem działo. Kierowcy i pasażerowie sami za siebie odpowiadają."
Na stronie grupy jest już wiele wpisów - ofert o dość podobnej treści. Większość osób, która oferuje swe usługi wydaje się być ludźmi młodymi: nastolatkami lub osobami w wieku dwudziestu paru lat. Większość nie pisze otwarcie nic o zapłacie, ale część podaje kwoty opłat za przejazd. Jeden z oferujących swe usługi kierowców-członków grupy zgodził się porozmawiać anonimowo z dziennikarzami Bergens Tidende. Oto co powiedział:
- Mam poza tym pełnoetatową pracę. Nie jeżdżę po to, żeby zarabiać pieniądze, ale żeby wyświadczać kumplom przysługę.
- Ale przecież pobierasz opłatę, nawet do 150 koron od osoby?
- Muszę za coś kupić benzynę. Nie zostaje mi zbyt wiele zysku z tego wszystkiego.
- Ile ci zostaje w takim razie?
- Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale niedużo.
Pewien siedemnastolatek, który napisał na ścianie grupy, że razem z kumplem jeżdżą za 40-80 koron też podkreślił, że chodzi o wyświadczenie przysługi kolegom.
- Wozimy tylko ludzi, których znamy. Rzadko kiedy mamy więcej niż 500 koron zysku po całej nocy jeżdżenia.
Żaden inny członek facebookowej grupy z Bergen nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, ani tym bardziej podać swojego imienia do gazety. Większość zwyczajnie rozłączała się, gdy tylko usłyszała kto dzwoni i w jakiej sprawie.
Przestępstwo?
- Ci kierowcy naruszają prawo - twierdzi lider Norweskiego Związku Taksówkarzy (Norges Taxiforbund), Arve Halvorsen. - Przewóz pasażerów za opłatą, kiedy nie ma się licencji na przewozy taksówkowe, jest nielegalny. To są pirackie taksówki, a ich działalność jest poważnym przestępstwem z dwóch powodów: Po pierwsze, łamią ustawę o transporcie kwalifikowanym, a po drugie, ci kierowcy zapewne zarabiają w ten sposób pieniądze na czarno.
Halvorsen dodaje, że wie o tym, iż portale społecznościowe stwarzają szerokie pole do popisu dla pirackich taksówek:
- Norweski Związek Taksówkarzy zdaje sobie sprawę z tego problemu, ale ja osobiście nie wiedziałem, że skala procederu jest taka duża tutaj, w Bergen. Myślę, że taksówkarze powinni zgłosić sprawę na policję.
Nie tylko Bergen
Przejrzenie facebookowych profili podobnych grup ujawnia, że zjawisko podwożenia kolegów/pirackich taksówek (w zależności od punktu widzenia) dotyczy całego kraju.
W ubiegłym tygodniu gazeta Oppland Arbeiderblad opisała przypadek podobnej "taksówkowej siatki przestępczej", czyli grupy kontaktującej kierowców (pirackich taksówkarzy) i pasażerów w rejonie Gjøvik-Toten.
Na profilu intrernetowym grupy ogłaszało się dziesięć osób. Większość otwarcie nie domagała się zapłaty, ale niektórzy publikowali "cenniki":
"Po godzinie 12. jeździmy za stałą stawkę 50 koron. Ty dryndasz, drynda przyjeżdża".
"Jedziesz zawsze za secisza. Okolice Lena, Raufoss i Gjøvik".
Inni oferowali nieco bardziej enigmatyczne zniżki:
"Przewozy przez cały wieczór i noc. Teraz taniej, bo mam nowy samochód!".
Informacja o tym, że przejazd jest tani pojawia się w ogłoszeniach najczęściej. Kierowcy podają swoje numery telefonów komórkowych, by łatwo można było się z nimi skontaktować bezpośrednio.
Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?
Większość członków grupy z Gjøvik-Toten to młodzież w wieku około 20 lat. Jak dotąd na profilu grupy pojawił się tylko jeden wpis krytyczny, zawierający ostrzeżenie przed łamaniem prawa.
- Chciałbym tylko poinformować was, że to, czym się zajmujecie jest karalne - napisał chłopak, mający w rodzinie osoby zajmujące się legalnymi przewozami taksówkowymi.
Pod jego wpisem pojawiły się łącznie 23 komentarze, wyrażające przede wszystkim obojętność i lekceważenie. Oto niektóre z nich:
"Za każdym razem, kiedy [policjanci] zatrzymują samochód - niby jako piracką taksówkę - trzeba mówić, że po prostu jeździ się po okolicy ze znajomymi. Nikogo jeszcze za to nie zamknięto."
"Chyba zaryzykuję. Zresztą w tym wszystkim chodzi głównie o to, żeby nastraszyć ludzi, bo kierowcy taksówek czują, że przegrywają z konkurencją."
"Przewóz nie jest piracki, dopóki się nie dostanie pieniędzy do ręki. A pieniądze od razu wydaje się na benzynę, więc sprawa jest nie do wyśledzenia."
"Tak, to prawda, że nie można brać zapłaty za przewiezienie kogoś, ale nie ma żadnych dowodów na to, czy się to zrobiło, czy nie."
Zagrożenie
Oprócz tego, że na facebookowych profilach ogłaszają się kierowcy chętni do podwiezienia pasażerów, piszą tam również osoby, które potrzebują transportu, w tym młode dziewczęta wracające późną nocą do domu po imprezach.
- Wystawiają się w ten sposób na niebezpieczeństwo - ostrzega wojewódzki lider Związku Taksówkarzy w Opplandzie, Simen Sterud. - W prawdziwej, legalnej taksówce pasażer wie, z kim jedzie i wie, że płaci właściwą cenę, zgodnie z taksometrem.
Zastępca Steruda, Øystein Skoglund dodaje, że taksówkarzom nie chodzi tylko o to, że piraci odbierają im klientów:
- Zajmują się tym przeważnie ludzie młodzi, a wszyscy wiedzą, że młodzież za kółkiem to większe ryzyko wypadków. Jeśli ktoś bierze legalną taksówkę, wie, że jedzie sprawnym samochodem i z doświadczonym kierowcą. Kierowcy noszą też identyfikatory.
Czy można ich winić?
W centrach miast takich jak Bergen w weekendy zdarzają się długie kolejki na postojach taksówek. Czy w takim razie słuszne jest obwinianie młodych ludzi, że próbują radzić sobie na inne sposoby? Czy legalni taksówkarze nie są sami sobie winni?
Przewodniczący Związku Taksówkarzy, Arve Halvorsen nie przyjmuje krytyki:
- Po pierwsze, to nie prawda. Najczęściej nie ma kolejek, a nawet jeśli czasem się trafiają, nie jest to żadnym usprawiedliwieniem dla łamania prawa.
Na podstawie: Aftenposten, Bergens Tidende, Opplands Arbeiderblad

To może Cię zainteresować