
Fot. UiT |
Szpital uniwersytecki w Tromsø co roku dostaje około 20-30 takich robaków jak na zdjęciu, wyciągniętych z muszli klozetowych w Północnej Norwegii. Dla naukowców to rarytas. Dla turystów, którzy przywieźli pasażera na gapę z urlopu, już niekoniecznie. Widok glisty niejednokrotnie powodował nawet lekką histerię.
- To glista, którą ktoś znalazł w swoich odchodach - objaśnia parazytolog, Tore Lier z Uniwersytetu w Tromsø, pokazując jednego z obłych robaków. - Najdłuższe mogą dochodzić do 30 centymetrów. Można się przestraszyć! A ta z kolei wypełzła przez nos osoby, która spała.
Lier prosi, żeby przynosić mu glisty, jeśli ktoś znajdzie taką w swoim sedesie.
- Zazwyczaj dostajemy tylko próbki kału, zawierające jaja pasożytów. Samych dorosłych glist dostajemy maksymalnie trzydzieści w ciągu roku.
Zagraniczne wycieczki
Większość przypadków zakażenia pasożytami układu pokarmowego dotyczy uchodźców i azylantów z krajów tropikalnych. Natomiast Norwegowie przywożą je z zagranicznych wojaży.
- W Norwegii jest z reguły zbyt zimno, by mogły się rozprzestrzenić - wyjaśnia Lier. - Wiele z nich jest też zależnych od zwierząt-żywicieli, których u nas nie ma. Ale w Południowej Europie można się ich nabawić, a prawdopodobieństwo złapania pasożyta rośnie, im więcej i dłużej się podróżuje.
Najwięcej osób zaraża się pasożytami w Afryce, Azji i Ameryce Środkowej. Glistą można zarazić się poprzez jej jaja, znajdujące się na warzywach, na które trafiły za pośrednictwem zwierząt-żywicieli.
Chociaż brak jakichkolwiek statystyk, Tore Lier przypuszcza, że Norwegowie częściej niż kiedyś zarażają się glistą ludzką i innymi pasożytami, gdyż podróżują więcej. Według niego ilość nieodkrytych przypadków jest bardzo duża. Wiele osób chodzi z robakiem w brzuchu, nawet o tym nie wiedząc.
Ohydne, ale niegroźne - przynajmniej na Północy
- Pasożyty z czasem zdychają same z siebie i rzadko stanowią jakiś większy problem. Z reguły są bardziej przerażające, czy odpychające, niż groźne, zwłaszcza takie duże glisty. Z rzadka trafiają się gatunki pasożytów, które są naprawdę niebezpieczne.
Jednak dla mieszkańców krajów, gdzie pasożyty występują często, stanowią one poważny problem.
- W tych krajach może to być problem zdrowotny na skalę całego społeczeństwa, ponieważ tam ludzie mogą nosić w sobie wiele pasożytów na raz, podczas gdy tylko bardzo nielicznym turystom "udaje się" podłapać więcej niż jednego robaka w ciągu pojedynczego wyjazdu. A ponieważ pasożyty nie rozmnażają się przez podział, nie przybywa ich więcej ponad te, które wywiozło się z miejsca urlopu we własnym brzuchu. Wyjątek stanowi maleńki pasożyt giardia, który parę lat temu wywołał sporą epidemię w Bergen.
Terapia odchudzająca przy użyciu tasiemca?
Lier uważa, że nie ma sensu specjalnie się badać, nawet jeśli wyjeżdżało się w rejony, gdzie jest dużo pasożytów, jeżeli poza tym czujemy się dobrze.
- Osoby, które przebywały długo w Afryce lub Azji mogą wykonać tzw, test posttropikalny (Post Tropical Screen), ale to nie jest jakaś konieczność. Ja sam byłem niedawno przez rok w Wietnamie razem z moją rodziną i nie robiliśmy po powrocie żadnych testów. Jeśli jednak okaże się, że ktoś ma pasożyta, można to leczyć.
- Czy od pasożytów się chudnie?
- W sieci można znaleźć historie o ludziach, którzy próbowali odchudzać się przy pomocy tasiemca. Zdecydowanie odradzam takie metody, bardzo szybko może się to odbić na kondycji zdrowotnej.
Źródło: Labyrint, Dagbladet

To może Cię zainteresować