
Radny odpowiedzialny za szkoły w gminie Oslo, Torger Ødegaard z partii Høyre, uważa, że 15% granica dopuszczalnych nieobecności będzie działać na uczniów dyscyplinująco. Czy ma rację, okaże się podczas próbnego okresu funkcjonowania nowego rozporządzenia, czyli od przyszłego roku szkolnego.
- To niewiarygodne, że uczniowie mogą mieć tyle nieobecności zupełnie bezkarnie. Całkowicie popieramy nauczycieli, którzy uważają, że wprowadzenie górnej granicy dopuszczalnych nieobecności będzie stanowić dobry środek w walce przeciwko wagarom – mówi Ødegaard.
Niedawno prasa norweska pisała o nauczycielach, zrzeszonych w Związku pracowników edukacyjnych (Utdanningsforbundet), którzy skarżą się na to, że muszą wystawiać oceny, opierając się na bardzo kruchych podstawach, gdyż z powodu licznych nieobecności uczniów w szkole, nie znają tak naprawdę poziomu ich wiedzy. Nauczyciele ci uważają, że górna granica nieobecności mogłaby przyczynić się do poprawy sytuacji.
Przed rokiem 2009 wiele szkół stosowało u siebie granice dopuszczalnej ilości nieobecności, mimo iż żadne przepisy na ten temat nie zostały wydane odgórnie przez władze. Jednak w 2009 roku minister Kristin Halvorsen z SV pozbawiła ich tej możliwości. Teraz Oslo, jako pierwsza gmina w Norwegii, chce oficjalnej zgody na przywrócenie tych granic.
- Norwegia znajduje się w ścisłej czołówce Europy, jeśli chodzi o ilość młodych ludzi na rentach inwalidzkich. To bardzo niepokojąca sytuacja. Do tego wiemy, że istnieje bardzo ścisła korelacja między ilością młodych niepełnosprawnych, a nieobecnościami w szkole i przerwaniem nauki. Jest ważne, byśmy wysłali czytelny sygnał, że nie ma przyzwolenia na wagary: ani w szkole, ani w życiu zawodowym – podkreśla Ødegaard i dodaje, że okres próbny po przywróceniu granicy dopuszczalnych nieobecności potrwa trzy lata.
Minister edukacji obiecuje, że rozpatrzy podanie gminy Oslo, ale zaznacza, że widzi to raczej tak, że przepisy o granicy mogłyby zostać wprowadzone na próbę w wybranych szkołach, a nie od razu w całych gminach, czy województwach. Twierdzi też, że otrzymuje od nauczycieli sygnały, że wprowadzenie granicy może tylko pogorszyć sytuację:
- Otrzymuję od pracowników szkół coraz więcej przeciwnych opinii. Piszą, że granica może sprawić, że ilość nieobecności wzrośnie, zamiast spaść. Niemniej jednak ilość nieobecności przekraczająca 15% jest absolutnie nie do zaakceptowania, jeśli, rzecz jasna, nieobecność nie jest spowodowana chorobą – przyznaje minister Halvorsen.
- To podejście kojarzy mi się nieodparcie ze starą polityką SV, zakładającą, że im mniej wymogów i ograniczeń, tym będzie lepiej – komentuje kwaśno Ødegaard. - Taka polityka sprawdza się być może w przypadku zdolnych i pracowitych uczniów z dobrych rodzin, ale nie w przypadku tych, którzy mają braki lub pochodzą z trudnych środowisk i muszą cały czas nadganiać resztę. Im potrzeba zdecydowanych zasad. Jest oczywiście bardzo ważne, by przyglądać się, jak system z 15% granicą funkcjonuje w praktyce. Myślę, że pani minister będzie zainteresowana tym, by dowiedzieć się, czy wprowadzenie granicy przynosi jakieś efekty i jakie. Uważam, że wypróbowanie systemu na przykładzie jednej gminy to dobry pomysł, a Oslo jest najlepszym „poligonem doświadczalnym”, gdyż nasi uczniowie wywodzą się z bardzo wielu różnych grup i środowisk.
Źródło: Aftenposten

To może Cię zainteresować