Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
11
O życiu w Norwegii...


Drewnianie miasto - Roros
Foto:Łukasz J. Kędzierski

Byłem w Norwegii 5 razy (każdy wyjazd trwał od 2 do 3 miesięcy), także w sumie spędziłem w tym kraju około rok czasu. Piszę to na wypadek gdyby ktoś podejrzewał, że jestem jednym z wielu studentów, którzy "przyjeżdżają do Norwegii pomalować parę domów i wrócić".

W gruncie rzeczy jestem, tylko z tą różnicą, że było tak już pięć razy w różnych miastach ( jako mieszkaniec Wrocławia nie wytrzymuje zbyt długo z dala od tak zwanej cywilizacji, chociaż w przypadku Norwegii przedrostek "tak zwanej" jest niezbędny, to tak aby nie obrazić tych, którzy uważają, że czym większe miasto tym większe chamstwo. Jako wieloletni mieszkaniec miasta mogę stwierdzić, że jest w tym ziarnko prawdy).

Na przykład w Norwegii z tego co wiem na odwrót niż w Polsce im mniejsza miejscowość tym większa swoboda obyczajowa tam panująca (może mieć to związek z mniejszą przestępczością co za tym idzie większym bezpieczeństwem a co za tym idzie większym zaufaniem do ludzi). Najbardziej pijanych ludzi (w życiu) widziałem nie w "zdegenerowanym Oslo" tylko w pięciotysięcznym Brekstad ( 100km od Trondheim).

Odbywał się tam akurat festyn trwający trzy dni (potem malując hangar dla karetek dowiedzieliśmy się, że był to okres wytężonej pracy dla ratowników medycznych), później byliśmy tam pięć dni i nie zauważyliśmy żadnej interwencji. No ale wracając do wcześniejszego wątku, miasteczko na co dzień jest wymarłe, jest tam jedna "główna" ulica, po której niczym na amerykańskich filmach z lat pięćdziesiątych ( w ogóle miejscowości norweskie oraz sposób bycia mieszkańców przypominają mi trochę Amerykę z filmów o latach pięćdziesiątych, nie licząc wyżej wspomnianej swobody obyczajowej) jeździ w tą i z powrotem kilka samochodów, dwa motory crossowe oraz jeden ciągnik, można by powiedzieć, że młodzi "żądni przygód" mieszkańcy prezentują się przed "resztą" miasteczka jednak oprócz nas (nie wyrzekając się polskich tradycji popijaliśmy po pracy piwko na ławce) nie było tam nikogo, no ale taka rozrywka, naszą też niektórzy mogliby uznać za bezsensowną.

No ale tak jest tam na co dzień...

W okolicach z tego co pamiętam lipca (było to 5 lat temu), rozgrywają się dla wielu dantejskie sceny. Odbywa się tam trzydniowy festyn (nie pamiętam niestety czego to święto), na który zjeżdżają się chyba wszyscy mieszkańcy z okolicznych miejscowości. Uczestniczą w nim (jak to w Norwegii) wszyscy, od nastolatków do emerytów, jak to w kraju o socjalnych tradycjach dla nikogo nie zabrakło alkoholu, nie było widać dużych różnic pod względem upojenia alkoholowego (co można było stwierdzić nawet na podstawie powierzchownych obserwacji).


Nie mówię oczywiście, że w Polsce nastolatki ani dorośli nie piją jednak festyny rodzinne wyglądają u nas trochę inaczej, co dla mnie osobiście nie znaczy, że lepiej. Kiedy się ściemniło (dokładnej godziny z przyczyn ogólnie znanych nie mogę podać), widok śpiących na ławkach (pod czujnym okiem dorosłych) młodych dziewczyn nie był niczym niezwykłym.


Również dwie koleżanki całujące się z jednym chłopakiem (dla jednej z nich był on jedyną podporą i to chyba nie tylko w sensie metaforycznym), nie przejmowały się zbytnio tzw. reputacją, przynajmniej w tym momencie, o ile w ogóle się ją za takie występki w Norwegii traci, niestety Polacy nie mają takich problemów (nie muszą się obawiać utraty reputacji szczególnie pracownicy sezonowi, o czym w innym felietonie). Jedyny widziany przez nas policjant z pewnością nie dałby rady zapanować nad całym tym zamieszaniem, także nawet nie próbował i z przyjemnością oddawał się pogawędkom z uczestnikami festynu (którzy mogli być jego sąsiadami).

Był on tam chyba po to żeby w razie czego zadzwonić po karetkę, a z tego co potem słyszeliśmy było to konieczne ponieważ jak wiadomo norweski asfalt jest bardzo twardy a ulice bardzo kręte, także bardzo trudno nie doznać urazów głowy (mówię to po to żeby nikt nie rzucał plugawych oszczerstw pod adresem Norwegów, że to niby przez pijaństwo zdarzały się te wypadki). Ludzie byli bardzo otwarci i mili, jak również spontaniczni jednak jak się pewnie domyśla każda osoba, która mieszka w Norwegii, ewentualne utarczki kończyły się na słowach, atmosfera jak na Woodstocku, choć nigdy nie byłem . Także myślę, że tym tekstem niektórych zniechęciłem do wyjazdu do Norwegii a resztę jeszcze bardziej zachęciłem.

Moja Norwegia

Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Moscisław taki tam

19-10-2010 23:42

a pan "czytelnik" niech przestanie mądralowac ile to nie zarabia, bo trza by najpierw zapaytac ile godzin pracuje, w jakich warunkach i komu lize dupe,itp?
znam tysiące ludzi, którzy łoją ponad 30.000 nok netto i zaden z nich(w tym ja) nie sapie jaki to on "bogaty" zaradny i powabny
coraz gorzej sie tu robi(strona) i nie zanosi sie na lepsze
no, ale ja juz paszoł won ))
pozdrawiam norweskich polaków ((

Moscisław taki tam

19-10-2010 23:40

czesc z was, to niebawem zacznie pisac "no paszoł won z mojej norwegii....."
ludzie, którzy twierdza, ze maja tu wszytsko czego potrzebuja, są według mnie poprostu załosni? wszytsko, czyli co?
prace, wynajety dom i pieniadze na dzieci!
ja rozumiem, tu zarabiac, w polsce wydawac, to jest przyjemnosc,bo tu wydawac i zarabiac to smuutne i bolesne
Tylko ta czesc jest tu "happy"która przyjechała tu z jakiegos pierdolnika w pl, nie majac tam nawet własnego kąta,wykształcenia ani znajomych! Bo jak mozna byc tu zadowolonym z zycia? tu nie ma nic, poza dobrymi zarobkami, dykatatem i komuną! jestem tu juz kilka lat i ciągle nie rozmumiem tego kraju,ludzi i tych poganskich obrzedów!
marze zeby spotkac takich "mądrali" jak PRZEMKO, bo chciałbym usłyszec live" won stąd" jestes mamełą, która sie zachłysnęła norwegią i póki ci nie przejdzie, to bedziesz tak sapał na lewo i prawo....
a pan "czytelnik" nie przestanie mądralowac ile to nie zarabia, bo trza by najpierw zapaytac ile godzin pracuje, w jakich warunkach i komu lize dupe,itp?
znam tysiące ludzi, którzy łoją ponad 30.000 nok netto i zaden z nich(w tym ja) nie sapie jaki to on "bogaty" zaradny i powabny
coraz gorzej sie tu robi(strona) i nie zanosi sie na lepsze
no, ale ja juz paszoł won ))
pozdrawiam norweskich polaków ((

Anna Kowalska

17-10-2010 18:04

Gratuluje odwagi Piotr! Wielu osobom norweskie koronki tak zaslepily oczeta, ze nigdy nie przyznaja sie do tego ze to co widza wokol to jest patologia, albo tez wielu z takiego wlasnie srodowiska pochodzi ... Zycze Ci wszystkiego dobrego, powodzenia )

Przemysław xxx

17-10-2010 14:36

Jak się koledze z Polski nie podobało to po co się przyglądał a może troszke zazdrości puściło w nim o te koleżanki dla mnie każdy ma prawo bawić się jak kto chce a jak koledze tak żle w Norge to proponuje zostać w swoim rodzinnym miasteczku Pozdrawiam

henryk wojkowski

15-10-2010 13:51

ja tez jestem z rodzina od 3 lat,mamy wszystko co potrzebne do zycia.mam wielu wspanialych kolegow norwegow.znam tez kilku polakow ktorzy sa tu tak samo jak ja i ciagle im zle,ale do kraju niechca wrocic .pytanie czemu pozdrawiam

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok