Czytelnia
Norweżki nabierają się na internetowych amantów
23

W zeszłym roku ofiarami internetowych oszustów padła rekordowa liczba Norweżek. Jak rodzi się fałszywa miłość na odległość?
Pisaliśmy już o Norwegach, którzy chętnie sprowadzają do ojczyzny azjatyckie żony. Okazuje się, że Norweżki również nie są obojętne na długodystansowe znajomości. Każdego miesiąca miłości w internecie poszukuje aż 515 000 samotnych obywateli Norwegii. W 2014 roku 99 Norweżek i 74 Norwegów wysłało swoim zagranicznym „partnerom" aż 210 milionów koron - to najwyższa kwota w historii. Ofiarami były najczęściej kobiety w wieku ponad 65 lat, które niedoszłych partnerów poznawały na Facebook'u.
Jak to działa?
Za oszustwa odpowiedzialne są często zorganizowane grupy przestępcze. Szefowie takich grup otwierają callcenter, przeszukują intensywnie profile samotnych kobiet i mężczyzn w mediach społecznościowych i zakładają fałszywe profile. Kiedy oszustom uda się nawiązać bliższą znajomość z ofiarą, wymyślają historie o wypadkach, bankructwach itp., po czym proszą o natychmiastową pomoc finansową. W historie angażowane są osoby, które maja potwierdzić konieczność udzielenia pomocy, np. lekarze czy prawnicy. Kiedy przelew ląduje na koncie oszust się ulatnia, albo prosi o... więcej. Oszukani rzadko zgłaszają się na policję, wstydzą się tego, że byli naiwni.

Historia wielkiej miłości...
„Karina" to jedna z kobiet, które dały się nabrać na internetową miłość. Ze szkockim pracownikiem branży naftowej zdążyła już zaplanować najbliższą przyszłość.
- Nie wiedziałam, że można się zakochać poprzez zdjęcia i piękne słowa, ale najwyraźniej jest to możliwe - opowiadała kobieta w programie „Brennepunkt" zrealizowanym przez NRK.
Philip Foster, bo tak przedstawiał się Szkot, kontaktował się z Norweżką minimum dwa razy dziennie, dzwonił, pisał SMSy i maile. Komplementował Karine i często wyznawał jej miłość. Tego właśnie brakowało świeżo rozwiedzionej kobiecie. Szkot chciał przeprowadzić się razem ze swoją córką do Norwegii, opowiadał o tym, jak będzie wyglądało wspólne życie rodzinne.
Potem było według wzorca - Szkot wylądował w szpitalu i potrzebował pieniędzy na leczenie. Do kobiety dzwonił też „lekarz" Szkota, mówił, że pacjent jest w śpiączce i być może nigdy się z niej nie wybudzi. Na mężczyznę, którego Karine nigdy nie spotkała, wydała aż pół miliona koron. Przelewy odbywały się kosztem dzieci - kobieta nie miała już pieniędzy na nowe ubrania, pod koniec miesiąca nie starczało na jedzenie. Skończyło się na tym, że kobiecie groziło odebranie domu. Wtedy do akcji wkroczyła policja, która zdołała przekonać Karine, że jej ukochany nie istnieje.
Historia jakich wiele
Karine to tylko jedna z Norweżek, które dały się wciągnąć w międzynarodowe oszustwo. Økokrim to oddział policji norweskiej, który bada sprawy internetowych fałszywych miłości. Policja informuje, że pieniędzy, które zostały wysłane za granicę nie da się w praktyce odzyskać. Konta odbiorcy są czyszczone w ciągu godziny, a przelewy robione są często za pośrednictwem firm transferujących gotówkę.

Internetowa miłość może doprowadzić na skraj bankructwa
Jedna z ofiar internetowego oszustwa wysłała za granicę aż osiem milionów koron, inna okradła firmowe konto. Ofiarami oszustw padają najróżniejsze osoby, zazwyczaj jednak mają pracę i pieniądze. Kiedy kobiety stają się podejrzliwe (ukochany już drugi raz z rzędu odwołuje lot), pojawiają się groźby. Oszuści zapowiadają, że zabiją dziecko ofiary, lub że znajdą i skrzywdzą kobietę.
Policja i norweskie sądy nie radzą sobie z takimi przypadkami - śledztwo jest trudne, ciężko wykryć sprawcę przebywającego za granicą, a na postepowanie zwyczajnie nie ma pieniędzy. Oszuści są więc bezkarni. Większość grup to przestępcy z Afryki.
Źródło: nrk.no, zdjęcie frontowe: fotolia - royalty free
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
20-02-2015 09:40
0
-1
Zgłoś
19-02-2015 21:48
0
-1
Zgłoś
18-02-2015 20:54
0
-1
Zgłoś
18-02-2015 18:15
0
0
Zgłoś
18-02-2015 16:45
0
-2
Zgłoś
18-02-2015 14:58
0
-1
Zgłoś