Norweska Hiszpania, czyli sjesta na północy

Wybierając się do Husøy na wyspie Senja, macie szansę doświadczyć odrobiny charakterystycznego dla Południowców lenistwa.
Gdy zegarowa wskazówka zbliża się do godziny dwunastej, Sylvia Berntsen i inni pracownicy przetwórni ryb Braci Karlsen, przygotowują się do godzinnej przerwy, podczas której zjedzą posiłek lub utną sobie krótką drzemkę.
Senja; fot. maps.google.com
Takie rzeczy tylko w Husøy
Husøy to niewielka miejscowość znajdująca się na wyspie Senja. Zamieszkuje ją jedynie 254 osoby i jest jedynym miejscem na wyspie, w którym funkcjonuje sjesta. Skąd południowa sjesta wzięła się w Norwegii?
Mówi się, że tradycja odpoczynku pojawiła się już kilkaset lat temu, kiedy to w okolicach wyspy rozbił się hiszpański frachtowiec. Hiszpanie, którym udało się uratować i dotrzeć na ląd, chcąc kultywować swoje narodowe obyczaje, zapragnęli odpoczywać także na dalekiej północy.
Pomysł spotkał się z akceptacją miejscowej ludności, a hiszpańska tradycja jest wciąż żywa.
- Sjesta to bardzo fajna sprawa, ale uważam, że godzina wolnego to dla niektórych za długo. Wielu pracowników je w tym czasie obiad, a wiadomo, że po tak wczesnym posiłku można być sennym. A to nie sprzyja kontynuowaniu pracy – przyznaje Sylvia.
Husøy; fot. wikipedia.org
Wypoczynkowy przymus
Randi Karlsen, która prowadzi jedyny sklep w Husøy, także jest zobowiązana do przestrzegania sjesty.
- Nikt nie przychodzi do sklepu w czasie odpoczynku, nigdzie nie ma żywej duszy. Nie ma sensu, żebym siedziała wtedy w sklepie, więc zamykam drzwi na cztery spusty i idę do domu. Zazwyczaj mam niewielki ruch. Można powiedzieć, że każdego dnia pojawiają się dwie fale klientów – wcześnie rano przed rozpoczęciem pracy i po południu, gdy wszyscy wracają do domów – opowiada Karlsen.
Szefowa sklepu w miejscowości Gryllefjord, Reidun Kristiansen, opowiada o połowie lat 80., kiedy to w jej miejscowości zrezygnowano z hiszpańskiej sjesty. Okazuje się, że tamtejszy odpoczynek trwał aż dwie godziny.
Kristiansen wspomina obowiązującą sjestę, jako wyjątkowy czas i przyznaje, że bardzo jej tego brakuje.
- Doskonale pamiętam, że kiedy moi rodzice prowadzili sklep w Gryllefjord, mieli aż dwie godziny przerwy. Zaczynali o 13:00, a o 15:00 wracali z powrotem do pracy. Nadchodzącą sjestę można było wyczuć nawet bez zegarka, ponieważ nie pojawiał się prawie żaden klient – opowiada z uśmiechem sklepikarka.
Dłuższa przerwa na jednych działa pozytywnie i mobilizująco, na innych wręcz przeciwnie. Rozleniwia i sprawia, że powrót do codziennych zajęć jest jedynie przykrym obowiązkiem.
Sjesta w zimnej Norwegii – dobry czy zły pomysł?
Źródła: nordlys.no / maps.google.com
Zdjęcie frontowe: wikimedia.org - Hector Garcia - Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0

To może Cię zainteresować