
Podczas gdy imigranci napływają do dzielnicy Groruddalen w Oslo, rdzenni Norwegowie wyprowadzają się w inne miejsce.
- Parę lat temu jedna starsza pani wyprowadziła się stąd, gdyż pojawiło się tu zbyt wielu imigrantów. Mieszkała w tej dzielnicy przez 40 lat.
Ta pani nie jest osamotniona w swej decyzji. Tylko w zeszłym roku Groruddalen opuściło 1600 Norwegów. Jednocześnie liczba imigrantów spoza Europy Zachodniej wzrosła w tej dzielnicy o 1500. To samo ma miejsce w południowych dzielnicach Oslo. Np.w samym Søndre Nordstrand 442 rdzennych Norwegów „wymieniło się" z prawie taką samą liczbą imigrantów. Obecnie prawie połowa mieszkańców tej dzielnicy to imigranci.
Wzrost sceptycyzmu w stosunku do imigrantów
Knut Nicolaissen jest przewodniczącym stowarzyszenia lokalnego w Groruddalen i zauważa wyraźnie, że struktura zaludnienia w tej dzielnicy zmienia się. Nicolaissen mieszka w Stigenga od 1972 roku i cały czas słyszy o ludziach, którzy się wyprowadzają. Szczególnie tych, którzy mieszkają w blokach, denerwuje obecność imigrantów, uważa Nicolaissen.- To cała masa drobnych spraw, takich jak przebywanie młodzieży na dworze do późnych godzin wieczornych, silny zapach gotowanego jedzenia i ogólny hałas. Kiedy dojdą do tego konflikty sąsiedzkie, to najczęściej rdzenni Norwegowie są osobami, które się wyprowadzają, mówi Nicolaissen, który uważa, że ten trend będzie się umacniał.
To szczególnie w zeszłym roku zaczęło się wyprowadzanie . Ze wszystkich 6 000 osób, które w zeszłym roku opuściły Groruddalen i południowe Oslo w ciągu ostatnich 4 lat, połowa zrobiła to w roku 2008. W Groruddalen mieszka obecnie 75 000 etnicznych Norwegów. 13 lat temu było ich 93 500.
Tore Slørdal, przewodniczący w związku Stovner vel, uważa, że wyprowadzanie się Norwegów z tych dzielnic jest częściowo spowodowane wprowadzaniem się tam imigrantów.
- Możemy zaobserwować, że część imigrantów nie zna pewnych „kodów" na zachowanie się w stosunku do swoich sąsiadów, prowadzenia gospodarstwa domowego, ogrodu itp. To wszystko powoduje wzrost sceptycyzmu wśród Norwegów.
Slørdal wskazuje także na to, że tzw. „uczucie wspólnoty" zmienia się w dzielnicach, gdzie Norwegowie występują w mniejszości. Można to zauważyć w związku lokalnym w Stovner. Nikt z zarządu tego związku nie jest imigrantem.
- Imigranci zgłaszają się do nas głównie po to, by wynająć siedzibę/lokal związku za tańszą cenę. Tak naprawdę ciężko jest zachęcić imigrantów do zaangażowania się w sprawy wspólnoty lokalnej. Wszystkie organizacje pozarządowe mają ten problem, przyznaje Slørdal.
Nie wracają
W raporcie dotyczącym trendów związanych z migracją osób w Groruddalen, Norweski instytut badań nad miastami i regionami (Norsk institutt for by- og regionforskning (NIBR)) pokazał, że norweska młodzież etniczna przenosi się do dzielnic Oslo położonych bardziej centralnie bez zamiaru powrotu. Natomiast imigranci w większym stopniu wracają do Groruddalen, gdy zakładają rodziny.- Nie jest to dziwne, gdyż ludzie częściej przenoszą się do droższych dzielnic, gdy ich na to stać. Na razie w tych dzielnicach mieszka mniej imigrantów, mówi badacz Kjetil Sørlie.
Syndrom Paryża
Oczywiście mamy do czynienia z wielkimi różnicami między samymi środowiskami lokalnymi imigrantów. W niektórych szkołach w Søndre Nordstrand mniej niż 5 % uczniów to rdzenni Norwegowie.- Nigdy nie mogłabym tu mieszkać, mówi imigrantka, którą Aftenposten spotkało w centrum handlowym w Mortensrud.
Kobieta chce pozostać anonimowa. Obecnie przeprowadza się z Hasle do Nordstrand, gdyż w Hasle jest zbyt wielu obcokrajowców.
- To stwarza problemy. Proszę tylko spojrzeć na przedmieścia Paryża. Tak samo będzie i tutaj. Z myślą o wychowaniu dzieci i integracji, nie chcę, żeby moje dzieci chodziły do szkoły, gdzie będą tylko imigranci, mówi kobieta.
Terje Wessel, profesor geografii społecznej na Uniwersytecie w Oslo, zgadza się z tym, że mogą pojawiać się problemy związane z dużą koncentracją imigrantów w niektórych dzielnicach.
- Większość mieszkańców Groruddalen martwi się o to, jak będzie wyglądało funkcjonowanie ich wspólnoty lokalnej, gdy liczba imigrantów wzrasta w tak szybkim tempie. Np. w odróżnieniu od dzielnic położonych na wschodzie Oslo, w Grroruddalen istnieje mało miejsc, gdzie mieszkańcy mogliby się spotkać i poznać nawzajem, mówi Wessel.
- Czy możemy mówić o istnieniu gett w Oslo?
- Nie, to pojęcie jest tak negatywnie nacechowane, że nie chcę go używać ani w stosunku do Oslo, ani do Paryża, mówi Wessel.
Wessel pracuje obecnie nad projektem badawczym, w którym przedstawi konsekwencje, jakie niesie ze sobą segregacja mieszkańców.
- Jak dotychczas mało wiemy na ten temat, mówi Wessel.
Zobacz dyskujsję na forum.
Źródło: www.aftenposten.no
Reklama

To może Cię zainteresować